REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Ciekawostki

Samochód elektryczny nie ładuje się z pełną mocą, a ty nigdy nie dowiesz się dlaczego

Trochę smutno się robi, gdy zamiast 10 minut pod ładowarką robi się, no właśnie, ile? Zwykły, szary człowiek nie dowie się, dlaczego jego samochód nie ładuje się z dostępną mocą.

01.12.2023
6:51
ładowanie
REKLAMA
REKLAMA

Nie tak dawno napisałem, że uwierzyłem w elektromobilność, gdy skorzystałem z kilku naprawdę szybkich ładowarek. Ładowanie z (prawie) pełną dostępną mocą stacji ładowania i samochodu, pozwalało mi nie jeść ciągle obiadów. Byłem dobrej myśli przed wyruszeniem w trasę elektrycznym samochodem. Zostały mi z tego wyłącznie myśli.

Moc stacji ładowania, które są położone na moich stałych trasach wzrosła. Zima to nie jest wymarzona pora roku do podróżowania elektrycznym samochodem, ale dzięki tym wyższym mocom pozostawałem optymistą. A potem zacząłem ładować auto na ładowarce o mocy 140 kW, a uzyskałem 40 kW. Dlaczego tak się stało? Myślisz, że da się poznać odpowiedź? Nie interesuj się, bo przydarzy ci się twarz zwierzęcia udomowionego niebędącego psem.

Samochód elektryczny nie ładuje się pełną mocą

Nie ma przypadków, są tylko znaki. Rozmawiałem wczoraj z kolegą dziennikarzem, który testuje elektryczny samochód, jako i ja to czynię (choć innej marki). Ciągle napotykał pewien problem, jaki i ja napotkałem. Testowany samochód nigdy nie pobierał mocy dostępnej na stacji ładowania, co jest normalne, ale ten nigdy nawet nie był w pobliżu.

auto ładuje się z niepełną mocą

Po godzinie od spotkania i ja zajechałem na szybką ładowarkę, o mocy 140 kW. Najwyższa moc jaką tam ujrzałem w trakcie ładowania, wynosiła 45 kW. To nawet nie jest jedna trzecia mocy oferowanej na tej stacji ładowania, ani jedna trzecia mocy, z jaką może ładować się ten samochód. Nissan Ariya, którym jechałem, może pobrać 130 kW. Trochę się zasmuciłem, bo chciałem zjechać tylko na 10 minut, rozprostować nogi i mieć zapas energii na drugi dzień. Z taką uzyskaną mocą o 10 minutach nie ma mowy. Wyższa moc ładowania wyglądała jak słup reklamowy, który miał przyciągać ćmy, czyli mnie.

Dlaczego auto nie ładuje się z pełną mocą?

Coś na początku powiem, zanim zaczniemy zgadywać. Wydawać się może, że obecnie samochody elektryczne kupują osoby, które się nimi interesują. Porównują parametry aut elektrycznych, analizują zużycie energii, doznają nawet głębokiej zadumy nad krzywymi ładowania. Na pewno nie wszyscy tak robią, a jeśli samochody elektryczne mają być w powszechnym użyciu, to będzie to mniejszość użytkowników. Cała rzesza nabywców ma sprawy techniczne w głębokim poważaniu. Jest napisane, że stacja ładowania ma moc 140 kW? To tak ma być, a szczegóły są dla słabych.

W obliczu tak słabej mocy, mogłem sobie samemu zadać pytania, które przed chwilą zadawałem koledze.

  • Czy oprócz mnie, ładował się ktoś jeszcze? Stacja mogła dzielić dostępną moc.

Nie, puściutko było.

  • Auto ładowało się ciągle po przekroczeniu 80 proc. pojemności akumulatorów (za takie zachowanie elektryczna społeczność nakłada klątwę na ładującego), przecież wtedy prędkość drastycznie spada?

Nie, ładowanie rozpoczęło się przy około połowie pojemności akumulatora.

  • Akumulatory były zimne?

No pewnie zimne, zima jest, musi być zimno.

  • No to trzeba ustawiać stację ładowania w fabrycznej nawigacji samochodu, jako cel, żeby samochód mógł podgrzać akumulatory.

To nie wiem, czy to ustawiłem.

  • A to auto ma w ogóle taką opcję?

A nie wiem, jechałem nim dopiero godzinę, nie czytałem instrukcji.

  • No to widzisz.

No to widzę, że przestudiowałem właśnie internet i według relacji, włączanie tej opcji zwiększało prędkość ładowania, ale nie w znaczący sposób. Było lepiej, ale wciąż źle.

Zarządzam przerwę.

W trakcie pisania tego tekstu udałem się na stację ładowania o deklarowanej mocy 140 kW, tym autem, które przyjmuje maksymalną moc 130 kW. Tym razem upewniłem się, że opcja podgrzewania akumulatorów jest włączona. Nic to nie dało, bo tej stacji ładowania nie było w fabrycznej nawigacji. Ba dum tss. Jaką prędkość ładowania uzyskałem? O taką.

ładowanie z niepełną mocą

W szczytowym momencie moc wzrosła do 42 kW. Szaleństwo. Trzykrotnie wolniej niż bym chciał, mimo że chciałem ładować się w przedziale 50 a 80 proc. naładowania.

  • Może stacja miała ograniczoną moc?

Tego nie wiem, ale to chyba oznacza, że zimą każda ma ograniczoną, bo to przecież nie był jedyny przypadek, ale ale.

Zadałem to samo pytanie koledze i twierdził, że inne auta uzyskiwały większą prędkość ładowania, z większą mocą na tej samej ładowarce i to na tej samej stacji ładowania, co on. A on nawet nie witał się z gąską.

  • A może są ograniczenia w dostawie prądu?

GreenWay na swojej stronie informuje, że taka sytuacja miała miejsce na przykład latem 2022 roku, gdy Polskie Sieci Energetyczne wprowadziły ograniczenia w dostawie prądu ze względu na wysokie temperatury i jego zwiększone zużycie. Czy może być tak zimą i czy to był właśnie ten dzień, a w przypadku mojego kolegi wiele dni?

  • A może stacja ładowania zwyczajnie była zepsuta?

Tak też być może, a może cała koncepcja ładowania samochodu elektrycznego zimą poza ciepłym garażem jest zepsuta. Inne prędkości ładowania zobaczysz latem, a zupełnie inne, gdy temperatura spadnie poniżej zera, a jeszcze inne, gdy trzymasz samochód pod chmurką i cały czas jest zamarznięty jak sopel lodu. Trzeba stać się ekspertem od podgrzewania akumulatorów, krzywej ładowania, prawdziwej dostępnej mocy ładowania na stacjach ładowania i jeszcze osadzić te różnice w kalendarzu, w zależności od pór roku. Nie wiesz, dlaczego auto ładuje się wolniej niż wynika to z kwitów i się nie dowiesz. Właściwie to nawet nie powinno cię to obchodzić.

Czy da się z tym żyć?

REKLAMA

Jeśli ktoś będzie dużo jeździł w trasie, szybko ogarnie niektóre rzeczy, ale dlatego że będzie musiał, nie dlatego, że go to interesuje i pragnie zgłębić tajniki BMS, bardziej niż tajniki BDSM. Duża część kierowców samochodów elektrycznych nie oddala się nimi od domu, więc takie sprawy są im kompletnie obce. Nie widzieli innej opcji ładownia, niż własne domowe gniazdko. Są zadowoleni, bo oni takich problemów nie mają.

Jutro muszę o godzinie 18 być w miejscu oddalonym o 180 km. Wcześniej muszę naładować samochód. To o której muszę wyjść z domu, zależy od mocy, jaką zaoferuje mi stacja ładowania. Wybieram się na taką o mocy 140 kW. Byłbym podniecony nawet 100 kW i wystarczająco podładowałbym się nawet w kilkanaście minut. Ile zobaczę na wyświetlaczu i dlaczego? Raczej nigdy się nie dowiem i będę musiał zgadywać. Trzeba brać co jest i jeszcze dziękować.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA