Kierujący Audi przeleciał przez rondo. Chyba nie słyszał o Łukaszu Ż. i wprowadzanych przepisach
Ministerstwo ogłasza zmiany w przepisach po wypadku spowodowanym przez Łukasza Ż. W Darłowie kierowca pod wpływem alkoholu i narkotyków skacze przez rondo.
Na pewno już słyszeliście, że rząd zapowiedział zmiany w prawie po słynnym wypadku w Warszawie, spowodowanym przez Łukasza Ż. Jadąc ze zbyt dużą szybkością, uderzył w inne auto. Zginął podróżujący w nim mężczyzna, a jego żona i dzieci, które również były w samochodzie trafiły do szpitala. Pasażerowie auta, którym jechał Łukasz Ż. byli pod wpływem alkoholu. Można założyć, że on też, ale uciekł z miejsca zdarzenia. Już go złapano, na terenie Niemiec.
Teraz zapowiedziano zmiany w prawie, w tym wprowadzenie pojęcia zabójstwa drogowego. Obawiam się, że to nie pomoże.
23-latek w Audi przelatuje przez rondo i uderza inne auto.
Ten 23-latek racze nie przejął się nadchodzącym zaostrzeniem przepisów. Podejrzewano, że na stacjach benzynowych tankował auto i odjeżdżał bez płacenia. Wcześniej podmieniał tablice rejestracyjne na samochodzie. Miał uczynić tak również w Sławnie, posługując się tablicami skradzionymi z innego pojazdu. Niedługo potem podobnie postąpił na innej stacji benzynowej i oddalił się w kierunku Darłowa.
Przez chwilę jechał za nimi pracownik stacji, następnie sprawę przejęła powiadomiona policja. Podjęli interwencje, ale mimo użycia sygnałów świetlnych i dźwiękowych, kierowca Audi się nie zatrzymał i zaczął uciekać. W trakcie ucieczki spychał pojazdy z wyznaczonych pasów ruchu. Końcówkę tego pościgu możemy obejrzeć na filmie.
Audi skacze przez rondo.
Policja nie udostępniła zdjęć i filmów z nagrania, ale w sieci znalazło się nagranie z czyjegoś rejestratora umieszczonego za przednią szybą. Widzimy na nim, jak Audi przebija się przez rondo i trafia w znajdujący się na nim pojazd. Następnie już prawie bez ingerencji kierowcy zmierza na chodnik. Na końcu filmu widzimy kilku pieszych. Niektórzy z nich mogą być pasażerami tego Audi, a może nawet widzimy kierowcę. Zgodnie z komunikatem policji kierowca i pasażer zaczęli uciekać pieszy od razu po zdarzeniu.
Wynika z niego też to, że ten 23-letni kierowca był pijany, miał w organizmie 1,5 promila alkoholu. Znajdował się też pod działaniem amfetaminy i metamfetaminy (droga policja poprawcie swój komunikat, "metaamfetamina" nie istnieje). Nie posiadał też uprawnień do kierowania. Czyli mamy zachodniopomorską wersję Łukasza Ż. z Warszawy, która jeszcze nie zdążyła kogoś zabić.
Była też pasażerka Audi — ile podobieństw z Arteonem — która trafiła do Policyjnej Izby Dziecka. Miała 16 lat i znaleziono przy niej amfetaminę. Drugi pasażer, 40-letni mężczyzna, został zatrzymany kilkanaście godzin później. Obaj panowie trafili do policyjnej celi.
O zabójstwie drogowym pewnie nie słyszeli.
Ministerstwo zapowiada zmiany w przepisach
- wprowadzenie do katalogu przestępstw zabójstwa drogowego
- stworzenie systemu identyfikacji na drogach osób z orzeczonymi zakazami prowadzenia pojazdów
- przepadek pojazdu kierowanego przez osobę posiadającą zakaz jego prowadzenia.
To się chwali, że w końcu ktoś odpowie na od dawna pojawiające się postulaty. Zakazy prowadzenia pojazdów to często fikcja, znane są przypadki osób, które jeżdżą z kilkoma aktywnymi zakazami. Tymczasem już za złamanie pierwszego zakazu można trafić do więzienia. Czyli przepisy już są, tylko jakoś ze stosowaniem jest kłopot.
Łukasz Ż. też miał kilka zakazów, a i tak jeździł. To, że miał ich kilka, oznacza, że był "identyfikowany" i zatrzymywany przez policję, a nawet trafiał przez sąd. I co? I nic. Dalej jeździł w najlepsze, aż kogoś zabił.
Zabójstwo drogowe — czy to coś da?
Nie odstraszyłoby go również istnienie przestępstwa określonego "zabójstwem drogowym". Tak samo jak kierujący Audi nie przejął się brakiem uprawnieniem i istnieniem przepisów zakazujących jazdy po alkoholu i narkotykach. A także nie wywarło na nim wrażenia świeże zabójstwo drogowe z Warszawy w bliskich jego sercu okolicznościach.
Zabójstwo drogowe jest bardziej terminem dla ludu. Wprowadzone zostanie, żeby zaspokoić naszą chęć odwetu na sprawcach najtragiczniejszych wypadków. Choć odizolowanie od społeczeństwa też jest ważne. Niestety żaden przyszły drogowy przestępca nie będzie kalkulował, czy może dostać 5, czy 25 lat więzienia. On po prostu jedzie, niezależnie od swojego stanu, czy posiadanych uprawnień.
Nie możemy lekceważyć aspektu odstraszającego takiej kary. Można na ten temat poczytać opinie ludzi uczonych w prawie. Na pewno już ktoś też uderza w klawiaturę, by napisać, że nieuchronność kary jest najważniejsza. Tak pewnie jest, ale Łukasz Ż. musiał być zatrzymywany wielokrotnie przez policję, skoro sąd orzekał mu kolejne zakazy prowadzenia pojazdów. Nieuchronnie więc spadała na niego kara, ale w ogóle go ona nie obchodziła.
Bardziej niż termin zabójstwa drogowego, potrzebna jest taka konstrukcja przepisów, by nie można było cieszyć się wolnością i narkotykami z kilkoma zakazami prowadzenia pojazdów. Niecierpliwie wyczekuję propozycji ministerstwa. Oby do sprawy podeszli kompleksowo i zaskoczyli nas swoim zestawem nowych przepisów.