REKLAMA

12 kwestii, których nie mówią kierowcy nowego Audi Q5 po liftingu

To nie jest stary filmik na Youtube, choć może wam się tak wydawać. Spisałem dwanaście kwestii, których nigdy nie wypowiedzą ludzie jeżdżący Audi Q5 po liftingu.

12 kwestii, których nie mówią kierowcy nowego Audi Q5 po liftingu
REKLAMA
REKLAMA

Swego czasu w internecie wielką karierę robiły filmy typu „Czego NIE mówią <wstaw przedstawicieli jakiejś grupy, zwykle zawodowej>”. Urzędnicy nie mówili do petenta „Skoro nie odpowiedział pan już na trzy wezwania do zapłaty, odpuszczamy sprawę!”, a szef do kelnerki: „Jeśli się nie wyrabiasz, nie ma problemu, zatrudnimy kolejną osobę, idź odpocząć!”.

Ukazuje się również czasopismo nazywające się „Lekarze ci tego nie powiedzą” lub coś w tym stylu. Ono już nie ma śmieszyć (filmiki miały to robić, choć mocniej wypuszczałem powietrze nosem przy dziesięciu procentach gagów), tylko nauczać. Ale jeśli już jesteśmy przy żartach: byłoby ciekawie, gdyby taka gazeta traktowała o kolejnictwie albo o spawaniu. Lekarze ci o tym nie powiedzą, bo się na tym nie znają! Ha, ha, ha.

Wypuściliście mocniej powietrze nosem? Mam nadzieję. Ale pewnie zastanawiacie się też, co to wszystko ma wspólnego z motoryzacją. Oto odpowiedź. Zainspirowałem się tym wszystkim i zapraszam na „Rzeczy, których NIE mówią kierowcy nowego Audi Q5 po liftingu”. Obiecuję, że nie będę silił się na kiepskie żarty zbyt często.

1. „O rany, wygląda kompletnie inaczej niż wersja sprzed liftingu!”

audi q5 po liftingu 40 tdi

Tego nie powie nikt, kto kiedyś widział poprzednie Audi Q5. Nowa odmiana trochę się różni, ale zwrot „wygląda kompletnie inaczej” kompletnie tu nie pasuje. Większy, ośmiokątny grill, nowe zderzaki, inne światła z tyłu (można sobie wybierać ich wzór) i z przodu: to główne zmiany. Czy da się je zauważyć na pierwszy rzut oka? Z przodu raczej tak, choć trzeba się trochę znać na gamie modelowej Audi. Gdy ktoś zna się słabo, pewnie nie odróżni nawet Q5 pierwszej generacji od drugiej.

Uwaga: na rynek trafia już Audi Q5 po liftingu w wersji Sportback, której jeszcze nigdy wcześniej nie oferowano. Wygląd? Bez zaskoczeń. Wyszło trochę tak, jakby ta wersja była robiona na siłę. Tak zresztą pewnie było. Zwykłe Q5 jest ładniejsze.

2. „Ten zielony lakier prezentuje się o wiele gorzej niż ten z Hyundaia Tucsona

Co nowy Hyundai Tucson robi w tekście o Audi Q5 po liftingu? Znalazł się tu, bo egzemplarz koreańskiego SUV-a, który testowałem, też był zielony. To chyba najmodniejszy kolor w sezonie jesień-zima 2020/21. Tyle że na lakier Tucsona narzekałem, że jest ponury i nijaki, a ten z Q5 muszę pochwalić. Wygląda o niebo lepiej. Różnica jest taka (i wcale nie mówię teraz o stylistyce nadwozi tych aut, tylko o kolorze), jak między markową kurtką od projektanta, a koszulką z marketu. Przepraszam, Tucsonie, musiałem. Taki powinien być zielony w nowym samochodzie! I dla biznesmena i dla leśnika, tylko takiego trochę udawanego.

audi q5 po liftingu 40 tdi

3. „Wnętrze w Audi Q5 po liftingu jest słabo zmontowane”

Tego od kierowców tego wozu na pewno nie usłyszymy. Niezależnie od tego, z jakiego auta ktoś się przesiada, jakość wykonania, spasowania i materiałów z Audi Q5 po liftingu na pewno go zadowoli. Odpowiednim zwrotem będzie „wrażenie solidności”. Wpływa na nie też prosta, minimalistyczna stylistyka, bardzo w stylu Audi.

audi q5 po liftingu 40 tdi

Całe szczęście, że nie ma tu zbyt wiele tworzywa piano black. Ofiarą jego ekspansji padł tylko obszar obok dźwigni zmiany przełożeń. Dobrze, że tapicerka nie jest czarna, tylko jasnoszara (rzadki, ładny kolor). Doskonale, że klimatyzacja ma osobny panel. Co ciekawe, nie jest to ekran – jak np. w A6 – a „zwykłe” pokrętła.

audi q5 po liftingu 40 tdi

Gorzej, że po liftingu zniknął panel do obsługi systemu multimedialnego. Teraz – tak jak np. we wspomnianym A4 – zostało tylko wciskanie ekranu. Nie jest to trudne, ale wymaga wyciągania dłoni dość daleko. Na szczęście obsługa właściwie wszystkich funkcji w Q5 (a jest ich jeszcze więcej niż w japońskim, elektronicznym zegarku) to łatwizna. Wszystkie przyciski są na swoim miejscu i to dokładnie tam, gdzie kierowca się ich spodziewa. Kolejna kwestia, której nigdy nie powinien wypowiedzieć brzmi:

4. „Ten samochód okropnie mnie denerwuje”

Nie wiem, jak bardzo nerwowy musiałby być człowiek, by stracić cierpliwość do Q5. Spotkałem wiele aut, na które krzyczałem. Dobrze, że (chyba!) nie miały założonego podsłuchu ani nie rozumiały, co do nich mówię, bo mogłoby się skończyć na procesie za naruszenie dóbr osobistych samochodu (takie procesy naprawdę istnieją).

Auta irytowały mnie trudną obsługą, nadmiarem brzęczyków, nieprzewidywalnym zachowaniem asystentów jazdy. W Audi Q5 po liftingu byłem spokojny, jak po wypiciu jakiejś magicznej herbaty. Przejdźmy dalej.

5. „Niewygodnie się tu wsiada!”

audi q5 po liftingu 40 tdi

Tej kwestii też raczej nie usłyszymy. Szczerze mówiąc, dawno nie spotkałem SUV-a ani crossovera - a w zeszłym roku sprawdziłem kilkadziesiąt modeli – w którym zajmowałoby mi się miejsce tak przyjemnie. Wysokość i szerokość progu, a także wysokość wnętrza i umieszczenie fotela są perfekcyjne, przynajmniej przy moim wzroście. Jeśli czytają nas starsi klienci, którzy szukają SUV-a ze względu na to, że do niższych aut trudno im się wsiada, Q5 powinno im się spodobać. Wchodzi się… jak do siebie.

6. „Z tyłu jest zbyt ciasno”

Tego właściciele Audi Q5 po liftingu nie powiedzą, bo miejsca z tyłu raczej wystarczy dla każdego. W razie czego, zawsze można przesunąć tylną kanapę, o ile zamówiło się taką opcję. W położeniu „kanapa najbardziej z przodu, jak się da, bo jadą tam dzieci, choć dorośli też dadzą radę” kufer ma 600 litrów.

audi q5 po liftingu 40 tdi
To niebieskie to folia, nie miałem serca jej odklejać.

7. „Mocy jest tu stanowczo za mało”
8. „Mocy jest o wiele za dużo!”

W przypadku Audi Q5 po liftingu z silnikiem 40 TDI nie powinno paść żadne z tych zdań (czy ktoś kiedyś narzekał na nadmiar mocy w jakimkolwiek wozie?). Osiągi średniego diesla są po prostu „wystarczające”, jak obiad w knajpce na dole waszego biurowca. Nikogo nie zachwycą, ale zdecydowana większość kierowców nie będzie narzekać. Po liftingu – zamiast wcześniejszych 190 KM – diesel ma 204 KM i 400 Nm. Osiąga 100 km/h w 7,6 s, choć aby rzeczywiście rozpędzić się tak szybko, trzeba włączyć tryb Sport i przełączyć lewarek całkiem niezłej skrzyni biegów w pozycję „S”.

audi q5 po liftingu 40 tdi

Gdy się to zrobi, Audi Q5 40 TDI ruszy trochę żwawiej niż zwykle. W normalnych ustawieniach musi się chwile zastanowić, zanim przyjmie od kierowcy polecenie „cała naprzód!”. Najdłużej myśli przy ruszaniu od zera, ale po wciśnięciu gazu w czasie jazdy też nie jest zbyt lotny. Są w tej klasie lepsi. Na szczęście nie jest to tak tragiczne opóźnienie, jak np. w Audi RS Q3 albo w Q8 TDI i da się do niego szybko przyzwyczaić.

9. „Jak dobrze, że jest tutaj system mild hybrid!”

Taka kwestia może zostać wypowiedziana przez kogoś z zarządu Audi, który policzy średnią emisję CO2 w gamie marki i ucieszy się, że „miękka hybryda” w świetnie sprzedającym się Q5 wpływa na jej obniżenie. Kierowca raczej nie zwróci na to uwagi. Dodatkowa instalacja wpłynęła co prawda na moc samochodu (to między innymi dzięki niej Q5 40 TDI przebiło granicę 200 koni), a kolega, który jeździ odmianą sprzed liftingu z „klasycznym” dieslem mówi, że po przejażdżce nową testówką czuł, że jest o włos szybsza… ale w codziennym życiu właściwie nie czuć jej działalności.

To, co system mild hybrid powinien robić, to – po pierwsze – łagodzenie działania systemu start stop, a po drugie: obniżanie spalania. Z tym pierwszym radzi sobie średnio, bo wyłączanie i włączanie silnika nadal nie odbywa się idealnie płynnie. Dobrze, że nie usunięto (jak np. w BMW 4) przycisku do dezaktywowania start stopu.

audi q5 po liftingu 40 tdi

Jeśli chodzi o to drugie, Audi Q5 po liftingu ma palić o ok. 0,3 litra mniej od starszego. Nie jeździłem poprzednią wersją, ale nowa zużywa w mieście ok. 9 litrów, a w trasie ok. 7.

10. „Strasznie niewygodne to Audi”

audi q5 po liftingu 40 tdi

Ktoś, kto powie coś takiego, musi chyba jechać na dachu albo chwilę wcześniej zejść z latającego dywanu. Audi Q5 po liftingu jest bardzo komfortowym samochodem – i to nawet bez opcjonalnego zawieszenia pneumatycznego. Oprócz tego, że jest wygodne na dziurach i podczas omijania korka drogą gruntową, jest też dobrze wyciszone.

Czy porównywalny cenowo samochód z niższym nadwoziem (to byłoby A4 albo A6) byłby cichszy? Tak. Ale jak na SUV-a, i tak jest kulturalnie. Szum powietrza przeszkadza dopiero, gdy my przeszkadzamy innym kierowcom zbyt szybką jazdą, a diesel nawet na zimno stara się jeść nożem i widelcem, czyli zachowywać maniery. Niestety, trzeba za to zapłacić.

11. „Jak dobrze, że Audi Q5 po liftingu jest tak tanie!”

Nie wątpię, że ktoś może tak uważać, ale raczej tego nie powie, tylko popędzi do salonu po jakiś droższy model, w rodzaju Q7 albo Q8.

Audi Q5 40 TDI nie leży na półce z napisem „OKAZJA!”. Cena bazowa jeszcze nie przeraża: to 205 000 zł, już z tym silnikiem i napędem na cztery koła. Ale po dodaniu pakietu S Line i paru opcji (nie będziemy przecież siedzieć na bazowych fotelach, słuchać muzyki z bazowych głośników i patrzeć na bazowy ekran multimedialny) Audi nieuchronnie pędzi w stronę ceny testowego egzemplarza, delikatnie przekraczającej 300 tysięcy… a i tak odmówiliśmy sobie choćby adaptacyjnego zawieszenia.

Przy SUV-ie za 200 tysięcy osiągi i spokojna charakterystyka dwulitrowego diesla zupełnie by mi nie przeszkadzały. W aucie za 300 chciałbym już czegoś szybszego i szlachetniejszego w brzmieniu.

Niestety, tam gdzie cennik doposażonego Q5 40 TDI się kończy, tam S Q5 (start od 338 900 zł, 341 KM, sześć cylindrów) dopiero się zaczyna. Pozostaje trochę droższa od diesla, 265-konna benzyna, ale pewnie sporo pali. Szkoda, że nie ma jakiegoś 250-konnego diesla. Ciekawe, czy dałoby się w nim zakochać. Jak na razie, ostatni tekst, którego nie mówią kierowcy Audi Q5 40 TDI brzmi…

12. „Co za niesamowity samochód, nie mogę przestać o nim myśleć i marzyć!”

Audi Q5 po liftingu to bardzo ładny, solidnie wykonany, nowoczesny i komfortowy samochód. Nie jest ani trochę denerwujący, no i ma w sobie całkiem sporo punktów prestiżu (SUV? Tak. Premium? Owszem). Ale nie wyobrażam sobie, by ktoś mógł o nim śnić po nocach.

Jest na to zbyt poprawny i bezduszny. Nie ma zbyt wielu słabych punktów, ale w niczym nie jest rewelacyjny. O jego wyborze raczej nie decydują marzenia, a wyliczenia (przepraszam, już przestaję rymować). Audi Q5 nie kupuje się dlatego, że chce się mieć akurat ten model, a raczej dlatego, że dostało się na niego dobrą ofertę.

audi q5 po liftingu 40 tdi
REKLAMA

Ale ten przepis działa, a „dusza” jest w samochodach widocznie mocno przereklamowana. Audi Q5 to od lat najlepiej sprzedający się wóz tej marki. Wersja po liftingu prawie na pewno nie przerwie tej passy. Słowa „Co za porażka!" to kolejne, które nie padną.

PS Kierowcy Audi podobno nie mówią też „O nie, chyba jadę za blisko poprzedzającego auta, będzie bezpieczniej, gdy zachowam odstęp". Ale to chyba tylko takie stereotypy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA