Audi A2 3L to piękna pamiątka z czasów, w których politycy kochali silniki Diesla
Zaraz, moment. Co niby jest takiego ciekawego w Audi A2, że trafiło do naszego ogłoszeniowego przeglądu? Ano właśnie. To jest dobre pytanie. Chodzi o ten dopisek „3L”.
W czasach, kiedy diesle promowane były jako super ekologiczne silniki, koncern VAG uparł się, że stworzy wzorowe eko-samochody napędzane ropą. Badania pochłonęły miliony euro, a ich owocem były dwa modele samochodów: Volkswagen Lupo 3L i Audi A2 3L.
Niedługo później okazało się, że cały ten trud poszedł na marne, bo A2 3L kosztowało tyle, co dobre A4 i pomimo ogromnych dopłat ze strony niemieckiego rządu, ekonomiczne i kompaktowe Audi (oraz Lupo) nie cieszyło się zbyt dużą popularnością wśród klientów. To oczywiście przekłada się na dostępność części do tego modelu.
Audi A2 3L to piękna pamiątka z czasów, w których ekolodzy jeszcze kochali silniki Diesla.
Musicie bowiem wiedzieć, że A2 3L różni się na tyle od zwykłej wersji A2, że takie części jak panele karoserii, kolumna kierownicy, czy nawet szyby od zwykłej A2 po prostu nie pasują. Inne są hamulce, fotele, zbiornik paliwa czy wycieraczka szyby. Wersja 3L jest znacznie lżejsza, co udało się osiągnąć dzięki zastosowaniu części z aluminium, magnezu, a nawet odchudzeniem niektórych części (szyby w A2 3L są np. cieńsze, niż w zwykłym A2). Różnic jest więcej, niż wynikałoby z faktu, że to inna wersja silnikowa – to właściwie inny samochód, ponieważ niemal każdy element został zoptymalizowany pod kątem jak najniższej masy. Pięciodrzwiowe A2 waży tylko 30 kg więcej niż Lupo 3L TDI.
To wszystko przekłada się oczywiście na śmiesznie niskie zużycie paliwa. A2 3L z wysokoprężnym, trzycylindrowym silnikiem 1,2 TDI pod maską (z aluminiowym blokiem rzecz jasna) zużywa 3 litry oleju napędowego na 100 kilometrów – a przynajmniej w pewnych warunkach. Był to zresztą pierwszy silnik, który spełniał normę emisji Euro 4. Do tego dochodzi jeszcze dość specyficzna skrzynia automatyczna Tiptronic wyposażona w wolne koło.
Oznacza to, że po odjęciu nogi z pedału gazu, zamiast hamować silnikiem, skrzynia przełącza się na luz. Jest to zresztą jeden z najbardziej problematycznych elementów A2 3L. Audi zaleca adaptację skrzyni co ok. 30 tys. km (w ASO kosztuje to mniej więcej 400 zł). Do tego dochodzi problem z jej awaryjnym sterownikiem, który jest bardzo trudny w naprawie – mało kto chce się tego podejmować.
Audi A2 3L powstało w wyniku programu Niedrigenergiefahrzeug (NEF), którego nazwę można przetłumaczyć na pojazd o niskim zapotrzebowaniu energetycznym. Ponad 10 lat temu niemiecki rząd zwalniał nawet właścicieli A2 3L i Lupo 3L z rocznej opłaty ekologicznej. Ale wtedy diesle były jeszcze uważane za rozwiązanie przyjazne dla środowiska.
Ten egzemplarz wystawiony za 11,5 tys. zł powinien trafić do jakiegoś bogatego kolekcjonera, który postawi go sobie w garażu w charakterze pamiątki z czasów, w których diesle były jeszcze cool i eko, i absolutnie nikt nie uwierzyłby w aferę dieselgate. Ciekawe, jak za kilkanaście lat postrzegane będą samochody z napędem elektrycznym.