Reklama BMW xDrive zakazana w Wielkiej Brytanii. Tyle że… nic się w niej nie dzieje. Przypominamy najlepsze reklamy z przeszłości
Brytyjski urząd stwierdził, że reklama BMW xDrive promuje niebezpieczną i zbyt szybką jazdę. Żądny wrażeń, obejrzałem ten spot. Problem polega na tym, że… nic się w nim nie dzieje. Za to kiedyś to były reklamy!
Nie da się rozpocząć tego tekstu inaczej, niż od smutnego zapytania „dokąd zmierza świat?”. I od zastanawiania się nie nad tym, czy jazda samochodem stanie się nielegalna, a kiedy to się stanie. Powodem tych pesymistycznych myśli jest reakcja brytyjskiego urzędu Advertising Standards Authority (ASA) na tę reklamę.
Zobaczcie ją:
Cóż, widywałem lepsze spoty. Ten jest dość nudny, niewiele się tutaj dzieje. Samochody po prostu jadą na wprost, nie ma żadnej fabuły ani elementu zaskoczenia. Nic ciekawego. Ale ASA nie zareagowała z powodu słabej jakości tej reklamy. Chodziło o „promowanie szybkiej, niebezpiecznej, nieodpowiedzialnej jazdy”. Czy ktoś tam przejeżdża na czerwonym? Oczywiście, że nie. Czy te samochody jadą szybko? Dyskutowałbym. Ale urzędnicy mają widocznie radar w oczach.
Co gorsza, całość jest rzekomo „przedstawiona w kontekście emocji”.
A więc nie można już reklamować szybkich aut pokazując, że są szybkie. Ani podkreślać emocji, bo przecież to coś złego. Prawdziwy, nowoczesny człowiek emocje może odczuwać wyłącznie podczas jazdy na rowerze. Samochód nie może być emocjonujący, to nielegalne!
Urząd przyczepił się także do „sceny poślizgu”.
Czy w takim razie któreś z aut nakręcono, gdy leci pełnym bokiem przez przejście dla pieszych? Nie, dokładniej chodzi o scenę z 26 sekundy spotu, kiedy X5 na jakiś ułamek sekundy traci przyczepność podczas jazdy po błocie. Oczywiście sens tej sceny jest taki, że system xDrive błyskawicznie reaguje i dzięki temu nie dzieje się nic złego, ale według urzędników samo dopuszczenie do takiego poślizgu jest czymś karygodnym i nie można emitować tego w telewizji.
Zasady, jakie według ASA powinny spełniać reklamy samochodów są następujące:
Nie wolno pokazywać „niebezpiecznej, nierozważnej i nieodpowiedzialnej jazdy”. W takich reklamach nie może być też elementu rywalizacji. Nie można przedstawiać przyspieszenia, przyspieszenia i osiągów, chyba że „w wyraźnym kontekście bezpieczeństwa”.
Jak rozumiem, pokazywanie działania systemów antypoślizgowych też jest złe.
Nuda. Dlatego przenieśmy się do czasów, kiedy reklamy były ciekawe.
Kiedyś to właśnie „niebezpieczna, nierozważna i nieodpowiedzialna jazda” najlepiej sprzedawała samochód. Widzowie byli zachwyceni, gdy pojawiał się element rywalizacji, a im dłuższy i bardziej widowiskowy poślizg, tym lepiej. Klienci oczekiwali emocji – zarówno od reklam, jak i od samochodów.
Zobaczcie kompilację włoskich reklam poczciwego Fiata 126.
Kto by pomyślał, że Maluch jest zdolny do tak niecnych czynów? Najpierw skacze na rampach, potem ucieka przed Jaguarem: na początku po ulicy, wpadając w liczne poślizgi i jadąc z nadmierną prędkością. Później po lesie (po lesie! Zapewne bez zezwoleń, rozjeżdżając „tereny zielone”!) sprawiając, że Jaguar wpada w bagno (a co z kierowcą? Na pewno zrobił sobie krzywdę!). Następnie w reklamie pokazano brawurowy skok nad Citroenem DS, zakłócanie wyścigu konnego i wjazd Fiatem do budynku. Okropne, jak tak można, powinni tego zabronić!
Ta reklama Golfa II też jest straszna. Pokazano w niej szybką jazdę, skoki, poślizgi. Co z tego, że robił to zawodowy kierowca wyścigowy? Obok toru na pewno stoją domy, samochody robią hałas i przeszkadzają mieszkańcom. Tak dalej być nie może!
Zdarzają się też reklamy z prawdziwym pomysłem. Ta jest tylko przykładem, oczywiście było ich więcej. Dziś większość reklam pokazuje tylko, że samochód sam parkuje i łączy się ze smartfonem. Ale trudno się dziwić twórcom reklam, że tworzą takie nudne gnioty. W końcu za kreatywność można mieć problemy.
Na koniec jeszcze trzy refleksje.
Po pierwsze pamiętam, jak dawno temu jednym z częściej oglądanych typów filmów w internecie (jeszcze na Google Video lub podobnych) były właśnie „zakazane reklamy”. Większość z tych spotów pewnie nigdy nie trafiła do telewizji nawet na chwilę, a została nakręcona tylko po to, by krążyć gdzieś po internecie i stać się viralem, choć wtedy nikt nie znał tego słowa. Teraz dołącza do nich naprawdę zakazana reklama BMW xDrive. Jestem pewien, że z dopiskiem „banned ad” jej oglądalność będzie tylko rosła, bo każdy będzie ciekawy, o co poszło.
Po drugie oszacowano, że ten spot trafił do 9,3 mln ludzi. Tyle osób go widziało. Ile skarg wniesiono do ASA? Jedną. A więc cała ta sprawa powstała przez jednego, smutnego człowieka. Musi mieć straszne życie.
Po trzecie, dziwie się, że nikt nie przyczepił się tutaj do tego, jak w spocie przedstawione są dzieci. Biegają, bawią się, taplają w błocie, leją się wodą. To skrajnie nieodpowiedzialne – co by było, gdyby któreś z nich się przewróciło albo zaraziło czymś z błota? To są prawdziwe problemy, z tym coś trzeba jak najszybciej zrobić, tak dalej być nie może!