Czy w Norwegii faktycznie zakazano ładowania aut elektrycznych w domu? Otóż to jest tak
Zakaz ładowania aut elektrycznych z gniazdka w Norwegii to sytuacja z gatunku „nie, ale tak”.
Niedawno pisałem o tym, że samochody elektryczne prędzej czy później stracą możliwość ładowania z domowego gniazdka. Oczywiście odbędzie się to pod płaszczykiem tzw. „bezpieczeństwa” (o czym za chwilę napiszę). Nie doceniłem jednak władz państwowych, które zdążą tego zabronić, zanim się to upowszechni. Jak w Norwegii. Ale czy naprawdę zostało to zabronione, tak jak opisano to w tym artykule? Wygląda na to, że niekoniecznie.
Zakaz ładowania aut elektrycznych z gniazdka w Norwegii: czy to prawda?
Nie. Trudno mówić o zakazie w przypadku rzeczy, która nie jest ani kontrolowana, ani karana. To znaczy, że jeśli naładujesz sobie swój samochód elektryczny z gniazdka w garażu, to nikt tego raczej nie zauważy i helikoptery norweskiego urzędu ds. wykrywania ludzi ładujących samochody w domu nie wystartują, żeby cię dopaść. Nie widzę zatem uzasadnienia dla tytułu, że „Norwegowie zakazali ładowania aut z gniazdek elektrycznych”. Jednak nie jest też tak jak w Polsce, że każdy może robić sobie co chce. Wprowadzono bowiem pewne nowe wymogi względem instalacji elektrycznych.
Stare gniazdka mogą być dalej używane
Prawo nie działa wstecz, więc to co już raz jest zainstalowane, może funkcjonować. Jednak gniazdko, którego używamy do ładowania samochodu elektrycznego, musi mieć zabezpieczenie przed zwarciem doziemnym. Nie chcę udawać, że się na tym znam, więc dam Wam link do wikipedii. Ogólnie, jeśli poczyta się komentarze od użytkowników grupy „Kierowcy samochodów elektrycznych w Polsce”, to można wywnioskować, że zakaz jest, ale go nie ma. Można ładować z gniazdka, jednak trzeba mieć na to osobny obwód z osobnym bezpiecznikiem.
Faktycznie wprowadzono zakaz stosowania gniazdek standardowych do ładowania samochodów elektrycznych w nowo stawianych domach i garażach. Jeśli chcesz ładować EV, musisz zainwestować w tzw. wallboxa. W norweskich warunkach nie jest to duży koszt. Kraj jest wielki, większość ludzi mieszka w domach jednorodzinnych, więc montaż wallboxa nikogo przesadnie nie zniechęca.
Podobno chodzi o pożary
Tu wrócę do kwestii bezpieczeństwa, o której napisałem na początku. Jak to jest możliwe, że może istnieć cała sieć punktów z podziemnymi zbiornikami pełnymi łatwopalnego paliwa, które ludzie samodzielnie przelewają do innych zbiorników, powodując powstawanie łatwopalnych oparów... i nic się z tego powodu nie dzieje? Znalazłem dane dotyczące pożarów samochodów elektrycznych w Norwegii za rok 2021. Zdarzyło się 29 na cały kraj. Podobno większość z nich właśnie w trakcie ładowania z gniazdka, i to jest powód, aby tego zakazać. Znalazłem też, że w Norwegii pod koniec 2021 r. zarejestrowanych było 455 tys. samochodów elektrycznych. Z tego spaliło się 29, to jest 0,0063 proc. To faktycznie istotny powód do wprowadzenia zakazu.
Gdybyśmy takie statystyki traktowali poważnie, tankowanie samochodu spalinowego wyglądałoby tak, że wjeżdżałoby się autem do beztlenowej komory próżniowej przez śluzę, powietrze byłoby wysysane z komory, a następnie pracownik w specjalnym hermetycznym stroju z butlą tlenową nakręcałby wąż z paliwem na gwint wystający z auta. Po sprawdzeniu szczelności połączenia następowałoby przepompowanie paliwa. Inaczej istnieje przecież zagrożenie wybuchem.
Zatem tak, Norwegowie zabronili. I u nas też tak będzie
Podobno prace nad takimi regulacjami w Sejmie są już mocno zaawansowane. Człowiek zajmujący się instalowaniem wallboxów zeznał mi, że kwestią czasu jest rewizja istniejących instalacji w garażach, a wtedy o ładowaniu auta w domu będziecie mogli zapomnieć. A koszt montażu wallboxa w polskich realiach to kwota pięciocyfrowa.