REKLAMA

Rzadko zdarza się tak idealne przedstawienie przepisów w praktyce. Oto film "paragraf 24"

Chociaż powinien nazywać się raczej „Artykuł 24”, ale wtedy nie mógłbym zastosować skojarzenia z książką Josepha Hellera. Oto film, który idealnie pokazuje po co są przepisy ruchu drogowego i co się dzieje, kiedy je lekceważysz. 

Rzadko zdarza się tak idealne przedstawienie przepisów w praktyce. Oto film „paragraf 24”
REKLAMA
REKLAMA

Artykuł 24. Prawa o ruchu drogowym mówi o wyprzedzaniu. Jego znajomość, ze względu na niebezpieczeństwo jakie powoduje manewr wyprzedzania, powinna być wyrywkowo sprawdzana przy kontrolach policyjnych.

1. Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy:

1) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;

3) kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu.

Oraz dodatkowo:

5. Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar skręcenia w lewo, może odbywać się tylko z jego prawej strony.

Skoro to wszystko mamy już ustalone, to teraz film, który wygląda jak instruktaż względem art. 24, wszystko w nim bowiem odbywa się modelowo i bez żadnych wątpliwości.

Kierująca Passatem włącza kierunkowskaz już w czternastej sekundzie i miga on przez prawie pięć sekund. Kierowca Toyoty miał mnóstwo czasu, żeby upewnić się, że nie może wyprzedzać, ale wolał zlekceważyć przepisy i spowodować groźny wypadek. Przejazd Octavii z naprzeciwka w okolicach 14. sekundy potwierdza, że kierunkowskaz był włączony, zanim kierujący Toyotą rozpoczął swój bezprawny manewr. Zatem jeśli ktoś pyta, kto był winnym tego wypadku, to odpowiedź jest bardzo prosta i znajduje się właśnie w artykule 24. Oczywiście nie przeszkadza to komentatorom snuć odmiennych teorii, ale nie trzeba mieć prawa jazdy, żeby komentować, przez co potem możemy poczytać różne śmieszne koncepcje, np. o „pierwszeństwie wyprzedzającego”.

Jest tu jedna ważna rzecz, o której niektórzy zapominają

Gdyby kierujący Volkswagenem również chciał wyprzedzać, nie mógłby tego zrobić. Mógł natomiast rozpocząć manewr skrętu w lewo, ponieważ przed skrętem w lewo nie ma obowiązku upewniania się, czy ktoś właśnie nie łamie art. 24. Kierujący, który skręca w lewo może uznać, że inni kierowcy znają przepisy i się do nich stosują, więc nie musi upewniać się czy jest wyprzedzany. Jedyne, co musi, to ustąpić nadjeżdżającym z przeciwka, dokładnie tak samo jak ten, który wyprzedza. Nie istnieje więc żadne pierwszeństwo wyprzedzającego nad skręcającym. Opis filmu, gdzie „Kierująca Volkswagenem Passatem kobieta skręcając na posesje wjeżdża wprost pod wyprzedzająca ją Toyotę" jest więc skrajnie idiotyczny. To Toyota wjeżdża w prawidłowo wykonującą manewr skrętu kierującą Passatem, lekceważąc przepisy w sposób rażący.

Nie ma też tu znaczenia, że Passat nie skręcał na skrzyżowaniu

Gdyby skręcał na skrzyżowaniu, byłaby to kolejna okoliczność obciążająca dla kierującego Toyotą, który wtedy łamałby już całą harmonię przepisów. Wtedy mielibyśmy sytuację jak z poniższego filmu, gdzie kierowca Audi uznał, że skoro mu się spieszy...

Niestety, w związku z tym można zapostulować tylko jedną nowelizację ustawy Prawo o ruchu drogowym

Przygotował ją kolega Piotr, za co dziękuję. Oto ona:

REKLAMA

I proszę, problem rozwiązany. Już nie trzeba pamiętać o żadnych przepisach, można jeździć aż do śmierci!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA