REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Volkswagen ostrzega przed Volkswagenami. Chiński podbój Europy miał wyglądać inaczej

Niemiecki Volkswagen ostrzega przed chińskimi Volkswagenami we Francji. Problemem stają się też na Bliskim Wschodzie. My na razie jesteśmy "bezpieczni", my mamy drogo.

21.02.2024
17:33
Volkswageny z Chin
REKLAMA
REKLAMA

Gdy kilka miesięcy temu otrzymaliśmy zdjęcia chińskich Volkswagenów transportowanych polską autostradą, nie sądziłem, że sprawa jest duża. Można było podejrzewać, że ktoś zwietrzył interes. Sprowadził kilka Volkswagenów z Chin, korzystając z dużej różnicy w cenach między tamtejszym rynkiem a europejskim. Wygląda na to, że to nie było kilka sztuk, a interes jest duży, skoro Volkswagen ostrzega klientów przed chińskim Volkswagenami i to nie tylko w Europie.

Volkswageny z Chin to nie podróba

Jest taka sytuacja, że elektryczne Volkswageny w Chinach kosztują mniej niż ich odpowiedniki w Europie. Tak dużo mniej, że opłaca się je transportować przez pół świata. Rynek chiński łatwy nie jest, duża konkurencja wymusza niskie ceny. Są to zupełnie oficjalne Volkswageny, choć produkowane w wymuszonym przez Chińczyków partnerstwie z chińskim podmiotem. Znaczek mają i legitymacyjnie jest, a nie że jakaś podróba.

Na zdjęciu, które do nas trafiło, widać było Volkswagena ID.4, który występuje również w Europie. Produkt prawie identyczny (o tym za chwilę), więc po co przepłacać. Widać też Volkswageny ID.6, a ten model nie jest oferowany na naszym kontynencie. Specjalnie od ID.4 się nie różni, lekko tylko rozmiarem i możliwością montażu większej liczby foteli. To z jego powodu powstało zamieszanie w Niemczech.

Jeden z niemieckich dealerów samochodowych sprowadził 22 sztuki Volkswagenów ID.6 z Chin. Poczynił różne formalne ruchy i początkowo dostał zgodę na sprzedaż, po dostosowaniu do lokalnych wymogów. Volkswagen uznał, że nie jest to w porządku i na drodze sądowej domagał się zniszczenia tych pojazdów. Okazuje się, że zaraz może mieć okazję, by wykazać się też przed francuskimi sądami. Na razie ostrzega tamtejszych klientów.

Chińskie Volkswageny w Europie

Ciekawi mnie to dosyć, jakich rozmiarów jest to zjawisko. Chińskie Volkswageny wyskakują w kolejnym europejskim kraju. Dealer z Niemiec twierdził, że wszystko kupił i zrobił zgodnie z prawem. We Francji może nie do końca tak dobrze to wychodzi.

Gdy przegląda się modele na francuskiej stronie Volkswagena (wiem, pewnie często to robicie), można się natknąć na dość niespodziewany komunikat. Zamiast kolejnego akapitu zachwalającego design, czy rozwiązania technologicznie, jest ostrzeżenie przed Volkswagenami wyprodukowanymi w Chinach.

Volkswagen wskazuje, że:

pewna liczba modeli Volkswagena produkowanych w Chinach została sprowadzona na rynki europejskie nieoficjalnymi kanałami

Nieautoryzowani sprzedawcy mają wprowadzać w błąd klientów, gdyż tych pojazdów nie dotyczy gwarancja. Francuski oddział Volkswagena nie może dostarczać do nich oryginalnych części, a autoryzowana sieć serwisowa wykonywać napraw. Oprogramowanie wersji chińskiej przeznaczone jest na inny rynek. Pojazdy te nie posiadają europejskiej homologacji i certyfikatu zgodności CoC. Hańba.

Volkswagen nie precyzuje, o jakie modele dokładnie chodzi, ale umieszczenie tej informacji na stronie sprzedażowej, skierowanej do klientów, dowodzi, że sprawa jest poważna. Wykracza nawet poza Europę. I nie, nie chodzi mi o Chiny.

Volkswageny na Bliskim Wschodzie

Volkswagen na Bliskim Wschodzie ma stronę z pytaniami i odpowiedziami, poświęconą nieoficjalnemu importowi. Problem jest tam z całą elektryczną gamą Volkswagena, od ID.3, aż po ID.6. Producent podkreśla, że nie spełniają formalnych wymagań, nie mają gwarancji i nie były testowane na potrzeby tego rynku. Potencjalne kłopoty, jakie napotka użytkownik chińskiego Volkswagena na tamtejszym rynku to:

  • brak aktualizacji oprogramowania, co może się skończyć nawet wadą systemów, które zarządzają funkcjami auta
  • nieprzystosowanie do wysokich temperatur
  • brak systemów, takich jak e-Call
  • brak dostępu do części i sieci serwisowej.

Tego należało się spodziewać, takiej wykładni. A teraz dowcip. Volkswagen nie sprzedaje na Bliskim Wschodzie elektrycznych samochodów z serii ID. Sam informuje, że wszystkie, jakie można zobaczyć na tamtejszych drogach, są importowane nieoficjalnymi kanałami. Popyt więc istnieje, zaspokoić go oficjalnie się nie da. To już nie jest problem, że da się kupić elektryczne Volkswageny taniej, tu chodzi o to, że w ogóle się da je kupić. Oczywiście lepiej tego nie robić, tylko zachować pieniądze, aż oficjalna sprzedaż ruszy i dopiero wtedy wydać je kulturalnie, zgodnie ze wskazaniami producenta.

Problem narasta. Takie wieści płyną ze strony Volkswagena, ale daty rozpoczęcia sprzedaży na Bliskim Wschodzie nie może podać. Za to wyraża troskę o klientów korzystających z nieoficjalnego importu.

jeśli coś pójdzie nie tak, straty finansowe i emocjonalne klienta mogą być bardzo poważne i chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby tego uniknąć

Chwalebnie.

Klienci chcą i nie chcą elektrycznych Volkswagenów jednocześnie

Sytuacja jest nieco kuriozalna, bo w swej europejskiej fabryce, w której produkowane są pojazdy elektryczne Volkswagena, zdarzały się przestoje. Volkswagen w Zwickau się na razie nie nafikał. Produkcja napotyka problemy, a klienci napotykają wysokie ceny. Tymczasem w Chinach ceny są wyraźnie inne, lepsze i na tyle atrakcyjne dla europejskich klientów, że chińskie Volkswageny trafiają na nasz kontynent, i nie tylko na nasz. To zupełnie nie cieszy europejskiego Volkswagena, a chińskiemu oddziałowi jest zapewne zupełnie obojętne. W Polsce elektryczne Volkswageny z Chin też oczywiście są dostępne, ale nie występują w cenach powodujących nerwowe drżenie rąk. Nie da się też otrzymać dopłat na zakup, bo są już zarejestrowane. Na razie nie ma ich tak wiele, by ktoś przed nimi oficjalnie ostrzegał. Jak zrobią się nieprzyzwoicie tanie, to zacznie.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA