Byłem na prezentacji nowej Toyoty Supry. Na żywo wygląda lepiej, niż się spodziewałem
Bez żadnych przecieków, screenów z filmików i domysłów, tylko oficjalnie: tak wygląda nowa Toyota Supra. Widziałem ją na własne oczy i sprawdziłem, czy przypadkiem nie jest rozczarowująca. Nie jest.
„Jest lepiej niż na zdjęciach, prawda?”. Ewentualnie „Myślałem, że będzie gorzej”. Oto słowa, które podczas polskiej prezentacji nowej Toyoty Supry słyszałem od innych dziennikarzy kilkanaście razy. Oto jeden z najbardziej oczekiwanych modeli ostatnich lat.
Tak naprawdę Toyota ma większe zmartwienia niż to, czy Supra spodoba się klientom. W tym roku debiutują: nowa Corolla i nowe RAV4. Sprzedaż Supry to przy tych modelach kropelka w morzu. Ale tutaj chodzi o coś innego niż o pieniądze: o prestiż i wizerunek. W końcu Supra to marka sama w sobie.
Nowy model musi nie rozczarować wszystkich tych, którzy uznają poprzednie Supry za legendarne. Zwłaszcza ostatnia generacja modelu, znana m.in. z filmów z serii „Szybcy i Wściekli” czy z gier „Need for Speed”, do dziś jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych samochodów na świecie. Możemy się śmiać z krzykliwego tuningu z początku XXI wieku, ale jestem przekonany, że wielu z was na pewnym etapie życia marzyło o takiej Suprze. Toyota postanowiła to wykorzystać, tworząc nową generację.
Tyle że nowy rozdział historii wcale nie zaczął się najlepiej. Nie każdego ucieszyła informacja o współpracy z BMW przy tworzeniu tego modelu. Po drodze było sporo przecieków, plotek i niejasności, a przede wszystkim – sporo opóźnień. A gdy w końcu można było zobaczyć Suprę na pierwszych renderach i zdjęciach, pojawiło się wiele komentarzy mówiących, że jest nieładna albo za mała. Dlatego nie mogłem się doczekać, aż zobaczę na własne oczy, jak z nowej Toyoty opada płachta.
Tak naprawdę to już nie jest Supra.
Oficjalna, pełna nazwa nowego modelu to GR Supra. GR czyli Gazoo Racing – oddział Toyoty odpowiedzialny za modele sportowe i usportowione. Skoro potrafili zrobić dobrego, agresywnego hot hatcha na bazie Yarisa (mowa o wersji GRMN), to muszą znać się na rzeczy.
Jak wygląda?
Pora na to, na co wszyscy czekali, czyli na wygląd. Niech każdy sam obejrzy zdjęcia i wyrobi sobie własną opinię – jestem pewien, że będą bardzo różne. Ale muszę dodać coś od siebie: samochód na żywo wygląda inaczej niż spodziewałem się, że będzie wyglądał. To znaczy: lepiej. Niska sylwetka z długą maską jest klasyczna i robi wrażenie.
Jak przystało na nową Toyotę, dużo się tutaj dzieje. To oznacza, że jest wiele przetłoczeń, załamań, wlotów powietrza. Ale w przypadku auta sportowego wszystko to do siebie pasuje. Wybrzuszenia na dachu ciekawie wyglądają i sprawiły, że pewien znany, dwumetrowy redaktor usiadł w środku bez większego problemu. Lubię muskularne, tylne błotniki, które płynnie przechodzą w przetłoczenie na drzwiach. Podoba mi się też kształt tylnej klapy. Jeżeli już miałbym się do czegoś przyczepić, to do przodu. Chyba całość wyglądałaby lepiej bez wlotów powietrza pod reflektorami. I wtedy bardziej przypominałaby poprzednią Suprę. Chociaż nawet teraz, gdyby tak mocno zmrużyć oczy, widać pewne podobieństwo.
Ale czy nowa Supra nie jest za mała?
To było jedno z największych zastrzeżeń do nowego modelu. Poprzednie Supry były raczej sporymi samochodami (chyba że pod uwagę wzięlibyśmy też model 2000 GT – specjalnie na potrzeby udziału auta w filmie o Jamesie Bondzie stworzono wersję kabrio, bo Sean Connery inaczej by się nie zmieścił). Poprzednik miał cztery miejsca. Tymczasem GR Supra ma tylko dwa fotele i już na pierwszych renderach było widać, że będzie nieduża. Czy naprawdę taka jest?
Tak. Mierzy tylko 4379 mm. W dodatku jej rozstaw osi jest mniejszy niż w przypadku… GT86 (2470 kontra 2570 mm). Supra jest za to dłuższa, szersza i ma większy rozstaw kół (1600 mm w Suprze, 1530 w GT86). Dlaczego jest to jednak małe auto? Według przedstawicieli Toyoty, chodzi o jazdę sportową i na torze. Idealny wóz na tor powinien być niski, szeroki i z krótkim rozstawem osi. Taka właśnie jest GR Supra. Ma też idealny rozkład masy (50:50) i wyjątkowo nisko położony środek ciężkości – niżej niż w GT86, mimo że Supra nie ma silnika typu bokser.
Czy to wszystko się sprawdzi? To okaże się dopiero podczas jazd testowych, najlepiej takich na torze. A skoro jesteśmy już przy takiej jeździe, pora na kolejne ważne pytanie dotyczące nowej Supry.
Czy to jest BMW Z4 z innym znaczkiem i nadwoziem?
Toyota i BMW nie wydają się naturalnymi partnerami, ale to nie pierwszy raz, gdy współpracują. Wystarczy przypomnieć sobie bawarskie diesle w Avensisie i schodzącym RAV4. Tym razem – jak twierdzą przedstawiciele Toyoty – padło na BMW, ponieważ poszukiwano firmy z doświadczeniem w budowaniu aut sportowych z napędem na tył i z sześciocylindrowym, rzędowym motorem. W końcu to właśnie jednostki R6 od lat napędzały poprzednie generacje Supry.
GR Supra jest więc mocno spokrewniona technicznie z nowym BMW Z4. Oczywiste różnice to typ nadwozia: Z4 jest roadsterem, a Supra będzie dostępna tylko jako coupe. Trochę szkoda, ze nikt nie pomyślał o wersji targa – jak w starym modelu.
Czy poza tym te samochody są identyczne? Nie do końca. Podczas prezentacji podkreślano, że Supra jest pozycjonowana w tym duecie jako zdecydowanie bardziej sportowy model. BMW ma być autem bardziej rekreacyjnym, a Toyota podobno lepiej nadaje się na tor. Czy tak jest rzeczywiście? Ponownie: o tym przekonamy się dopiero po pierwszych jazdach.
W procesie tworzenia modelu, Toyota odgrywała o wiele większą rolę. Japończycy odpowiadali za koncept, wygląd i proporcje, design, a także za założenia dotyczące osiągów, zestrojenie zawieszenia i prowadzenie. Niemcy z kolei wzięli na siebie produkcje (w Grazu w Austrii) i zarządzanie jej procesem, a także dostarczenie silnika.
Jaki to silnik?
Flagowa jednostka w GR Suprze to trzylitrowy motor z sześcioma cylindrami w rzędzie i z turbodoładowaniem. Napęd jest przekazywany tylko na tył poprzez ośmiobiegową skrzynię automatyczną. Moc wynosi 340 KM, a moment obrotowy 500 Nm. Przyspieszenie od zera do 100 km/h ma wynosić 4,3 s, choć gdy wyjrzałem za okno podczas prezentacji i zobaczyłem, jak mocno sypie śnieg, uświadomiłem sobie, że uzyskanie takich osiągów nie zawsze będzie łatwe.
Do gamy dołączy później także druga wersja. Zgodnie z obecnymi trendami, będzie w niej pracować jednostka czterocylindrowa 2.0 Turbo. Moc: 258 KM. Do tego 400 Nm momentu obrotowego. Skrzynia i typ napędu bez zmian. Przyspieszenie do 100 km/h ma zajmować o sekundę dłużej niż w przypadku wersji 3.0. Za to w pewnych warunkach niższa o 100 kg masa własna tej wersji (1395 zamiast 1495 kg) może okazać się dużą zaletą.
W kwestii jazdy, Supra ma przekonywać nie tylko osiągami i nisko położonym środkiem ciężkości. System Twin-Scroll Turbo ma eliminować turbodziurę, a aktywne amortyzatory i aktywny dyferencjał mają zapewniać kontrolę nad autem i… sporo zabawy.
Jeżeli gdzieś widać wpływy BMW, to we wnętrzu.
Nie trzeba być znawcą aut bawarskiej marki, by od razu zauważyć, że Supra ma we wnętrzu całe mnóstwo elementów z BMW. Najpierw widać przyciski na kierownicy, później – przełączniki od klimatyzacji i od radia. Najbardziej w oczy rzucają się jednak: dźwignia do wyboru przełączeń i pokrętło systemu multimedialnego. Sam system także jest żywcem wyjęty z BMW.
Czy to źle? Dla niektórych nabywców, którzy nie lubią niemieckich wozów i specjalnie kupują Toyotę, by mieć „coś innego”, być może. Ja z kolei od dawna uważam system multimedialny z BMW za jeden z najlepszych na rynku – o ile nie najlepszy. Moje zdanie o rozwiązaniach Toyoty jest za to o wiele gorsze. Więc jak dla mnie, taka sytuacja nie ma wad.
Czy nowa Supra ma szanse na rynku?
To oczywiście zależy od ceny. Według wstępnych wiadomości, ma ona oscylowac wokół 300 tysięcy złotych za wersję 3.0. Wśród konkurentów Toyota wymienia m.in. Alpine A110 czy – przede wszystkim – Porsche Caymana. Zwłaszcza z tym drugim samochodem walka o klienta nie będzie łatwa. To w końcu Porsche. Na pierwszy rzut oka, wybór między Porsche a Toyotą – zwłaszcza przy zbliżonej cenie – wydaje się oczywisty, bo niemiecka firma jest bardziej prestiżowa. Ale Supra to na szczęście coś więcej niż Toyota. To marka sama w sobie. Pytanie, na ile dawne sentymenty będą działać na kupujących.
Jest też jeszcze jedna grupa klientów, która może zainteresować się Suprą. Mowa o tych, którzy obecnie jeżdżą modelem GT86, ale uzbierali więcej pieniędzy i chcieliby mieć coś mocniejszego. Toyota przez lata opierała się stworzeniu szybszej wersji GT86, np. z turbo. Teraz dla takich osób powstała Supra.
Czy to wystarczy? To się dopiero okaże, zwłaszcza że przecież jeszcze nie wiadomo, czy szumne zapowiedzi Toyoty sprawdzą się w rzeczywistości, podczas jazdy. Start produkcji zapowiedziano na czerwiec.
Jeden kupujący już się zapewne znalazł. To Akio Toyoda, szef firmy i wnuk jej założyciela. Jeździ na co dzień poprzednią Suprą, z 2002 roku i bardzo ją lubi, ale chciał mieć coś nowocześniejszego. To dzięki niemu powstał ten samochód. Całe szczęście, że czasami pragnienie posiadania nowego wozu wygrywa z tabelkami w Excelu.