Oko w oko z nową Toyotą Corollą sedan i kombi. To będzie przebój roku 2019
Model Auris długo nie pożył. Od 2019 r. zastąpi go… Corolla, czyli „wraca stare”, ale w nowym wydaniu. Miałem już okazję obejrzeć najnowszą Corollę w wersji sedan i kombi. To będzie hit.
Ofensywa modelowa Toyoty na wiosnę nadchodzącego roku szykuje się imponująco. Oprócz opisywanej już Camry i nowej RAV4, którą pojeździmy dopiero w styczniu, pojawi się też zupełnie nowa gama Corolli w trzech wersjach nadwozia: hatchback, sedan i kombi, zwane Touring Sports. Na razie do oglądania i „macania” udostępniono nam dwie ostatnie wersje, przy czym sedan przybył do Polski tuż po premierze w Chinach. Na rynek europejski nadal będzie pochodził z Turcji, a kombi – z Wielkiej Brytanii.
Różne nadwozia, różni klienci
Udział sprzedaży flotowej w segmencie kompaktów rośnie z roku na rok i obecnie wynosi już ok. 75%. Klienci indywidualni wolą SUV-y i crossovery. Nową Corollę kombi będą kupowały prawdopodobnie prawie wyłącznie firmy. Nieco inaczej jest z sedanem: tu zainteresowanie odbiorców prywatnych nadal jest spore, a do tego dochodzi jeszcze zamiłowanie taksówkarzy do aut tego typu. Stąd sedan i kombi na pierwszy rzut oka są podobne, ale sporo je różni.
Oprócz stylizacji przedniej części nadwozia, bardziej statecznej w sedanie i awangardowej dla kombi, różna będzie gama silników. Kombi (i hatchback) będą łączyć się albo z benzynowym silnikiem turbo 1.2 o mocy 116 KM, albo z jednym z dwóch układów hybrydowych: słabszym 1.8 122 KM i mocniejszym 2.0 180 KM. Sedan zostaje z silnikiem 1.6 Valvematic albo z hybrydą 1.8. Będzie to tym sposobem jeden z ostatnich samochodów z wolnossącą jednostką napędową i to o sporej już jak na segment C pojemności. Z przyjemnością przejadę się nową Toyotą anno domini 2019 ze zwykłym silnikiem 1.6 i ręczną skrzynią biegów.
Siadamy samemu za sobą
Jednym z pierwszych testów, jakie wykonałem w nowej Corolli kombi było zajęcie miejsca z tyłu po ustawieniu fotela dla siebie. W Aurisie Touring Sports taki manewr był w ogóle niemożliwy. Auris II to jeden z najciaśniejszych kompaktów ostatnich lat. Było więc co poprawiać. Na szczęście test wypadł pomyślnie. Nie tylko zmieściłem się sam za sobą, ale mogłem nawet rozsiąść się z tyłu, gdy z przodu usiadł redaktor znany z „testu dwumetrowca”. Tradycyjnie dla modeli z tej linii, tunel środkowy został mocno zredukowany, więc auto faktycznie jest pięcioosobowe. Bagażnik kombi robi spore wrażenie: nie tylko jest naprawdę długi, ale ma też odwracalną podłogę (wersja tapicerowana albo z gołego plastiku, typowo „robocza”), co jest rozwiązaniem genialnym. Nie zabrakło również miejsca na koło zapasowe. Podłoga bagażnika delikatnie opada ku tyłowi, co rzadko widuje się w samochodach. Kombi i sedan mają rozstaw osi dłuższy o 6 cm od tego w hatchbacku. Hatchbacka na razie nie oglądaliśmy.
Choć nowa platforma TNGA, na której zbudowano Corollę, ułatwia budowanie wyższych samochodów (choćby ze względu na mocno „zajętą” podłogę z zestawem akumulatorów trakcyjnych), nowy model jest niższy niż poprzedni – po opuszczeniu fotela kierowcy jego siedzisko znajduje się 2,4 cm niżej niż do tej pory. Prześwit zmalał o 1 cm do 14 cm. Zdecydowanie wzrosła zaś sztywność – choć to Avensis miał do tej pory problem z nadwoziem. Kto jeździł Avensisem III, pewnie pamięta postukujące klapy i drzwi na wybojach.
Zamiast Avensisa
Toyota twierdzi, że Corolla Touring Sports (kombi) bez problemu zastąpi Avensisa, bo choć jest nieco mniejsza z zewnątrz, oferuje tyle samo miejsca w kabinie. I tak, i nie, bo na długość tej przestrzeni rzeczywiście tu nie brakuje. Jeśli chodzi o szerokość – czuć, że to kompakt, a nie klasa średnia. Ale i tak powodów do narzekania nie ma. Są za to pewne zaskoczenia. Jedno z nich to wykończenie boczków drzwi i tablicy przyrządów. Pewna, choć pomijalna ilość twardych plastików kontrastuje na nich z miękkimi powierzchniami obleczonymi ekoskórą z przeszyciem nitką. Wygląda to zaskakująco dobrze, a tak miękkich podłokietników w boczkach nie spotkałem nawet w Mercedesie klasy C.
Najbardziej zaskoczyło mnie jednak wyposażenie. Ekran centralny uznaję już za oczywistość, o której nie warto się rozwodzić, podobnie jak automatyczną klimatyzację. Ale auto kompaktowe z samoczynnym utrzymywaniem toru jazdy i aktywnym tempomatem w standardzie to jednak rzadkość poza klasą premium (nawet tam nie jest to oczywiste). A w Corolli stanowi on element pakietu standardowego Safety Sense. Za najciekawszą opcję uznaję natomiast 10-calowy wyświetlacz przezierny w szybie przedniej. Pewnie już parę razy o tym pisałem, ale nie ma żadnego powodu, żeby kierowca miał przed sobą świecący ekran ze wskazaniami, skoro można to samo wyświetlić w szybie i „oczyścić” wnętrze z tradycyjnego zestawu wskaźników. Tymczasem Toyota zamontowała tu siedmiocalowy ekran TFT przed kierowcą – także opcjonalny, trochę w stylu Virtual Cockpit w Golfie, ale jednak nieco bardziej oldskulowy w swoim charakterze.
Czy Toyoty są nudne?
Jeśli chcecie wiedzieć, czy wraz z nową Corollą Toyota zaczęła robić auta ekscytujące, odpowiedź brzmi „nie”. Są nieźle wystylizowane, bardzo modnie, z odważnymi liniami z zewnątrz. Odróżniają się z pewnością na pierwszy rzut oka od konkurencji typu Golf, Focus czy Kia Ceed. W środku – poprawne, ale bardzo przemyślane jeśli chodzi o funkcjonalność: w szczególności dotyczy to kombi. Jednak w ostatnich latach dostrzegam trend, polegający na tym, że Toyota idzie raczej własną drogą niż rywalizuje z autami europejskimi. Słowo „Toyota” połączyło się ze słowem „hybryda” i jeśli nie cierpisz hybryd, to raczej nie pójdziesz do salonu po nową Corollę. Ewentualnie rozważysz ją, jeśli jesteś już na emeryturze i chcesz statecznego sedana ze zwykłym silnikiem benzynowym. Ale jednak tak szeroka obecność hybryd w palecie modeli to przede wszystkim korzyść dla zarządców flot, którzy mogą tym sposobem obniżyć średnie spalanie i emisję CO2 w swoich samochodach. A to w końcu głównie oni kupują auta w tym segmencie.
Nie zmienia to faktu, że od wiosny 2019 r. jest duża szansa, że samochód, którym będziesz jeździł, będzie miał napis „Corolla”. A czy dostaniesz go jako swoje narzędzie pracy, czy przewiezie cię nim taksówkarz, czy też sam udręczony/ona nadmiarem SUV-ów zdecydujesz się na leasing typowej osobówki, nie ma aż takiego znaczenia. Czasy kupowania aut na własność odchodzą w przeszłość tak samo, jak odeszły w nią diesle w Toyotach.