Bliskie spotkanie trzeciego stopnia z nową generacją Toyoty RAV4: czym się wyróżnia to auto?
Zapraszam na mój ulubiony typ blogowego wpisu z serii „5 rzeczy, których nie wiedziałeś o zębach księżnej Diany”, albo „8 nawiązań do satanizmu w twórczości Zenka Martyniuka”. Oto pięć rzeczy, które rzuciły mi się w oczy w nowej, piątej generacji Toyoty RAV4.
Toyota nie bez powodu chwali się, że nowa RAV4 jest zupełnie nowa. Faktycznie, obejrzałem ją z każdej strony i znalazłem znikomą liczbę detali, które można znaleźć także w poprzedniej generacji. Na tle niedawnego liftingu Yarisa „Jezus Maria, zróbmy cokolwiek!!!” wygląda to dość imponująco. Niezwykłe jest też, że Toyota puszcza na rynek 3 nowe modele jednocześnie: Corollę, Camry i RAV4. Ale to inna historia, a na razie przyjrzyjmy się nowemu SUV-owi.
Punkt 1: nowy model nie jest dłuższy, ale ma inne proporcje
Długość nawet się zmniejszyła – o 5 mm. Nowy model jest też niższy. Ale za to szerszy. Rozstaw osi zwiększył się o 3 cm, minimalnie urósł prześwit. Czy wygląda lepiej? De gustibus non disputandum est. Byłem fanem stylistyki IV generacji RAV4, bo była bardzo japońska. Po liftingu zdecydowanie się pogorszyło. Teraz mamy do czynienia z dużą liczbą agresywnych przetłoczeń, rozbudowanymi poszerzeniami błotników, w dodatku w wersji Selection są one w kolorze piano black. Przód wygląda chyba trochę zbyt brutalnie, tył całkiem mi się podoba, ale w sumie to nieważne, bo na zewnątrz się nie jeździ. Ważne są dwie rzeczy: mogę usiąść sam za sobą i nadal pozostaje sporo miejsca na kolana z tyłu oraz ogromny bagażnik nie jest nijak zmniejszony przez akumulatory trakcyjne wersji hybrydowej. Jest to wielkie auto rodzinne. Nie ma dużego tunelu środkowego. Tylne szyby w drzwiach można całkowicie opuścić i przewietrzać samochód, zamiast mordować rodzinę klimatyzacją. Oparcie tylnej kanapy kładzie się na płasko, tworząc jednolitą powierzchnię z resztą bagażnika. Jeśli chodzi o funkcjonalność – nie znalazłem powodów, by się przyczepić.
Punkt 2: kupisz hybrydę, chyba że bardzo nie chcesz. Ale wtedy kupisz inny samochód
W ofercie będzie wariant hybrydowy 2.5 z napędem tylko na przód lub 4x4. Albo silnik benzynowy 2.0 173 KM – całkiem nowy, dla tych którzy bardzo nie lubią hybryd. Brak diesla nie stanowi żadnego zaskoczenia. Nie mogę jeszcze podać cen (będą w poniedziałek), ale wszystko skalkulowano tak, żeby hybryda była oczywistym wyborem. Wersja hybrydowa z 4WD będzie miała 222 KM, a 2WD – 218 KM. Dolicza się bowiem moc silnika elektrycznego przy tylnej osi. Podobnie jak w poprzedniej generacji, hybryda 4WD nie ma wału napędowego, tylko mały silnik elektryczny dopędzający koła tylne przy małych prędkościach. Ponoć teraz jednak skonstruowano wszystko od nowa i silnik z tyłu może przenieść do 80% dostępnego w danym momencie momentu obrotowego. Również benzynowy 2.5 w odmianie hybrydowej jest całkiem nowy i ma zużywać litr na stówę mniej podczas jazdy w trasie oraz być znacznie cichszy niż poprzednio stosowana jednostka.
Co mogę powiedzieć teraz: sprzedawać się będzie hybryda z 2WD. Wydaje się najbardziej sensowna, jeśli ktoś kupuje ten wóz do jazdy po asfalcie. Czyli wszyscy klienci. Bardzo fajnie, że rozwinięto system 4WD-i, tyle że pozwolę sobie wątpić, czy ktoś kiedyś z niego realnie skorzysta.
Punkt 3: jeśli mam się do czegoś przyczepić, to do deski rozdzielczej
To nie to, że jest zła. Jest OK, ale wypunktujmy miejsca, w których lekko się rozczarowałem. Po pierwsze: zupełnie niechowany ekran. Znowu coś stoi i wystaje nad deską rozdzielczą jak ten wielki betonowy blok w „Odysei Kosmicznej 2001”. Może to moje subiektywne wrażenie, ale w stosunku do poprzedniej generacji poprawiła się ostrość obrazu. Natomiast system operacyjny widoczny na ekranie dalej wygląda dość oldskulowo, a niektóre wyrażenia wydają się dziwnie przetłumaczone. Nie przekonuje mnie zestaw wskaźników bez analogowego prędkościomierza. Wiem, że było wiele aut bez tego rozwiązania, ale nie kojarzy mi się ono z RAV4. Ponadto centralny wyświetlacz na zestawie wskaźników wygląda co najwyżej średnio. Są też lipne zaślepki w rodzaju „tu powinien być przycisk”. I jeszcze dwie rzeczy: przycisk do elektrycznego zamykania bagażnika jest na gołej blasze, a obszycia foteli w środku są strasznie grube. Ale wiem, skąd ten stan rzeczy: to auto sprzedaje się głównie w Stanach. Tam nie przykłada się aż takiej uwagi do wykończenia. I tak trzeba docenić, że w każdej wersji, nawet najtańszej, deska rozdzielcza została obita miękkimi materiałami.
Punkt 4: gadżety, a dokładnie jeden
Zawsze się zastanawiam: co jeszcze wymyślą, żeby wyposażenie auta stało się bogatsze i ciekawsze? Jak bardzo zbyteczne będą te nowe wynalazki? Czasem jestem mile zaskoczony. W RAV4 spodziewałem się indukcyjnej ładowarki, nie zdziwiłem się też obecnością portów USB o maksymalnym poborze mocy ponad 2 A, ale kamera zamontowana za tylną szybą przekazująca widok do lusterka wstecznego jest jednak pewną nowością. W porządku, nie jest to pierwszy samochód z tym rozwiązaniem. General Motors oferuje je już w Cadillacach. Ale na rynku europejskim to wielka rzadkość. Tyle że w Stanach kamery cofania są już wyposażeniem obowiązkowym (a nie każde auto ma ekran centralny), w Europie jeszcze do tego nie doszliśmy. Pozostałe elementy wyposażenia nowej RAV4, jak Toyota Safety Sense z możliwością samodzielnego utrzymywania auta na pasie ruchu, nie są już żadną nowością. Wręcz przeciwnie – klienci ich oczekują.
Punkt 5: ja wiem, że to dobra, utrwalona nazwa, ale...
...z pewnością nowa RAV4 nie jest „Recreational Activity Vehicle 4WD”. Pozostałe swoje SUV-y Toyota nazywa nazwami kończącymi się na -er: jest więc Highlander, Fortuner, Harrier czy Kluger (o Land Cruiserze nie wspominając). Zamiast RAV4, której bliżej do Prestige Family Vehicle 2WD, można byłoby wymyślić coś w tym rodzaju. W końcu Starlet zmienił się w Yarisa, Corolla w Aurisa, a Carina w Avensisa, więc i tu jest jakieś pole do popisu. Inne SUV-y nazywają się zwykle jakoś tak, żeby podkreślać ich wspaniałość – tropiciel (Pathfinder), ogromny (Koleos), sportowo-praktyczny (Sportage). Skoro nowa Toyota RAV4 jest w 100% nowa, to aż prosi się o zmianę nazwy. Możliwości są spore. Toyota Bigger, Toyota Better, Toyota Expensiver, Toyota Motherf....er...