REKLAMA

Toyota, Mazda i Subaru w zaskakującym sojuszu. Planeta płonie, opamiętajcie się

Błagam was, japońscy przyjaciele, sytuacja jest bardzo poważna. Nie możemy dalej opierać się na paliwach kopalnych, więc wasza deklaracja jest szokująca i powinniście się z niej wycofać.

Toyota, Mazda i Subaru w zaskakującym sojuszu. Planeta płonie, opamiętajcie się
REKLAMA

Przeczytałem dziś nieco wstrząsającą wiadomość. Oto trzy japońskie firmy planują rozwój silników spalinowych pod kątem ich maksymalnej wydajności cieplnej oraz dostosowania do paliw alternatywnych, takich jak benzyna syntetyczna czy wodór. To Toyota, Mazda i Subaru, których przedstawiciele zwołali wspólną konferencję, podczas której poinformowali, że zamierzają „przyjaźnie konkurować”.

REKLAMA

To mnie właśnie trochę przestraszyło

Jak można przyjaźnie konkurować? Konkurencja polega na zmieceniu rywala z planszy, rozgniecenia go jak karalucha i przejęcia za grosze pozostałości jego firmy czy personelu. Tymczasem trzy japońskie firmy motoryzacyjne – dwie małe i jedna ogromna – będą konkurować przyjaźnie. I na czym ta przyjazna konkurencja będzie w ich przypadku polegała?

Na przykład na tym, że nowe rozwiązania technologiczne dla silników spalinowych opracują wspólnie. Nie oznacza to, że silniki będą identyczne, bo zapewne nie będą – na przykład Subaru zostanie przy bokserach – ale zapewne powstanie jakiś zespół inżynierów pracujących nad sposobami obniżenia paliwa i zmniejszenia silników, dostosowania ich do napędów zelektryfikowanych i hybrydowych czy do paliw alternatywnych. Wszystko to jest bowiem obecnie tak drogie i skomplikowane oraz wymaga stosowania się do tak restrykcyjnych norm, że firmy muszą łączyć siły, aby temu sprostać.

Czterocylindrowe 1.5? Odważnie!

Dobrze, ale gdzie w tym wszystkim miejsce na neutralność węglową?

Przecież ona musi być osiągnięta i to jak najszybciej, inaczej grożą nam śmiertelnie niebezpieczne zmiany klimatyczne. Wprawdzie one już nadeszły – o wiele wcześniej niż się spodziewaliśmy, ale to nie znaczy że mamy porzucić wysiłki nad „wizją zero”, i nie chodzi tu o ofiary wypadków. No to w tej sprawie Toyota, Mazda i Subaru też są zgodne. Mianowicie ich zdaniem silniki spalinowe odegrają istotną rolę na drodze do dekarbonizacji. Nie wiadomo dokładnie jak, ale na pewno ma powstać kolejna generacja jednostek spalinowych o jeszcze lepszych osiągach i niższym zużyciu paliwa, która ostatecznie stanie się węglowo neutralna za sprawą paliw alternatywnych o zerowej emisji CO2 (tzn. zniwelowanej przez pochłanianie dwutlenku węgla w procesie ich produkcji). Brzmi to wszystko bardzo podniośle i wspaniale, ale czy Japończycy nie przeoczyli przypadkiem, że w Europie wszystko ma się zelektryfikować już za 11 lat?

Oni to doskonale wiedzą, dlatego to wszystko robią

Robią to, bo wiedzą, że przyjdzie moment, gdy na rynku europejskim trzeba będzie postawić krzyżyk i pozwolić nam gotować się we własnym sosie. Skoncentrują się na Indiach, Afryce czy Ameryce Południowej oraz oczywiście na Chinach, a Europę po cichutku i powolutku opuszczą – tak jak to już teraz się dzieje. Subaru już właściwie u nas nie istnieje. Pozostali producenci z wyjątkiem Toyoty istotnie zredukowali swoje gamy modelowe. Mazda i tak ma ją całkiem szeroką jak na tak małego wytwórcę. Nissan, Honda czy Mitsubishi wyglądają, jakby chcieli się zwijać. Daihatsu zwinęło się już lata temu. Po prostu nie jesteśmy perspektywicznym rynkiem. Mogę tylko wzywać producentów do opamiętania się, ale oni i tak zrobią to, co jest dla nich możliwie najbardziej dochodowe.

To jest silnik 2.0? Jak w 1991 r.? Błagam o opamiętanie!

Już teraz jest tak, że jak chcesz normalny samochód, to idziesz do salonu aut japońskich

REKLAMA

Jeden z producentów chwalił się nawet, że ich auta mają „prosty silnik wolnossący” i manualną skrzynię biegów. Wprawdzie w Toyocie dostaniesz już głównie hybrydy, ale nadal z punktu widzenia przeciętnego człowieka jest to „normalny samochód”, bo wlewasz benzynę i on jeździ, a przechodzenie między napędami jest niezauważalne i bezproblemowe. Nic dziwnego, że to się tak sprzedaje, nic dziwnego że mają zamiar to rozwijać – i nic dziwnego, że mają w niepoważaniu Europę, która postawiła sobie nierealny cel i dziwi się, że wytwórcy samochodów, zamiast ten cel realizować, po prostu sobie idą.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA