REKLAMA

Elon zdjął czerwoną czapkę. Klienci znowu rzucili się na Tesle

W Stanach Zjednoczonych nic nie wskazuje na bojkot rodzimej marki samochodów elektrycznych. W Chinach też niespecjalnie. Zadyszka była chwilowa, ale zdjęcie czerwonej czapki MAGA przez Elona Muska chyba pomogło.

Elon zdjął czerwoną czapkę. Klienci znowu rzucili się na Tesle
REKLAMA

Próbuję wzbudzić w sobie żal wobec Elona Muska, który bezmyślnie związał się z Donaldem Trumpem, pozyskał jakieś stanowisko w podejrzanym departamencie rządowym, a potem ten sam rząd skasował ulgę podatkową dla samochodów elektrycznych w USA, zatapiając plany sprzedażowe. Mieliśmy falę naklejania nalepek na Tesle o treści „kupiłem to, zanim Elon oszalał”, tak jakby on kiedykolwiek był nieszalony. A teraz, po zawirowaniach, wszystko wraca do normy. Norma polega na tym, że na rynku samochodów elektrycznych w Stanach Zjednoczonych liczy się tylko jeden producent. Oto dane dla pierwszego półrocza.

REKLAMA

Zwracam uwagę, że Tesla sprzedała ponad dwa razy więcej samochodów elektrycznych niż jej konkurenci razem wzięci, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą dziesiątkę – dalsze miejsca niewiele zmieniają w tym równaniu. Wygląda na to, że polityczne afiliacje owszem zniechęcają pewną grupę nabywców, ale po pierwsze – na krótko, po drugie – klienci jednak niespecjalnie przenoszą preferencje polityczne na zakup samochodu. Po prostu kupują to, co ma dobrą cenę i duży zasięg. Podobnie działają niemal wszystkie bojkoty produktowe związane z jakimiś politycznymi manifestacjami. Wyjątkiem jest może tylko trwający kryzys wizerunkowy amerykańskiego piwa Bud Light, który w ciągu roku doprowadził do spadku sprzedaży o 30 proc. – ale to przykład spoza rynku motoryzacyjnego.

W Chinach Tesla Model Y zajęła trzecie miejsce w półrocznym zestawieniu

Sprzedało się ponad 170 tys. egzemplarzy, czyli mniej więcej tyle co w Stanach Zjednoczonych. A trzeba przypomnieć, że Chiny w ciągu kilku lat zrobiły zwrot o 180 stopni i zamiast Volkswagenów zaczęto tam kupować samochody marek rodzimych. Utrzymanie tak wysokiego miejsca na tym szczególnie trudnym dla zagranicznych producentów rynku to gigantyczny sukces. Oczywiście nowe Xiaomi YU7 pewnie przeskoczy Teslę i jest to nieuchronny proces „chinizacji”, ale póki co, Elon może otwierać szampana w Szanghaju.

A Europa?

A dajcie spokój. Ten mały półwysep na zachodzie Azji powoli przestaje kogokolwiek interesować. Regulacje dotyczące nowych samochodów są tu tak skomplikowane i restrykcyjne, że producenci najchętniej by się stąd zwinęli. Tak na poważnie jednak, to oczywiście że Tesla zanurkowała na wielu rynkach europejskich, jednak na przykład w Norwegii ma pozycję absolutnie niepokonaną. Tylko w czerwcu 2025 Model Y miał prawie 1/3 rynku norweskiego; jeden model z taką przewagą nad innymi to rzecz bardzo rzadko spotykana. Jeśli chodzi o całość Europy – to w takim ujęciu faktycznie chyba gremialnie obraziliśmy się na Muska, bo spadek rok do roku dla pierwszych pięciu miesięcy to 27,5 proc., a udział rynkowy zmniejszył się z 1,8 do 1,2 proc. A może to znak tego, że Europejczycy chcą kupować samochody europejskie, nie zaś amerykańskie, tak jak Chińczycy kupują chińskie (z wyjątkiem Tesli). To byłby akurat całkiem dobry prognostyk. Z mojego punktu widzenia ogromne i ciężkie Tesle są nam zupełnie zbyteczne, ja bym obłożył je ogromnym podatkiem za masę, żeby skłonić ludzi do kupowania aut mniejszych i lżejszych.

REKLAMA

I na koniec ciekawostka:

Rodzimy kraj Elona Muska – Republika Południowej Afryki – to kraina bez Tesli. Jedyny elektryczny samochód jaki tu występuje, a i to bardzo rzadko, to BYD Seal.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-13T18:10:45+02:00
Aktualizacja: 2025-07-13T10:33:57+02:00
Aktualizacja: 2025-07-12T09:00:07+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T17:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T11:44:45+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T10:02:23+02:00
Aktualizacja: 2025-07-10T18:55:43+02:00
Aktualizacja: 2025-07-10T12:04:57+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T20:01:25+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA