Presja rośnie. Tesla musi wygrać na Nurburgringu z Taycanem. Oto jak chcą to zrobić
Tesla przerabia Model S by pobić rekord na torze Nurburgring i wygrać z Porsche. Modyfikacje chyba idą za daleko.
To nie wesoło ćwierkające skowronki budzą ostatnio co rano Elona Muska i jego drużynę. Żarty się skończyły, a narastające ciśnienie po tym jak Porsche Taycan wykręciło dobry czas Nurburgringu, układa się w słowa tej piosenki.
Jak to się stało, że Elon Musk czuje się jak zwykły chłopaczek z Radomia, Mikołaj opisał już w poniedziałek. Historia, w której Taycan ustanawia rekord, a Musk od razu wrzuca na Twitterze, że Model S też pojawi się na Nurburgringu, nie skończyła się na tym, że Tesla nie ma zarezerwowanego toru i szanse na zmierzenie się w korespondencyjnym pojedynku z Porsche są praktycznie żadne.
Tesla Model S jest wciąż w grze i zbroi się okrutnie.
Zmodyfikowana Tesla Model S na Nurburgringu
Model S odróżniający się od cywilnych wersji został zauważony w pobliżu niemieckiego toru. Te modyfikacje to nie przydomowy tuning, to efekt prac zespołu Tesli. Komplet zaprojektowanych na tor i homologowanych na drogi publiczne opon Michelin Pilot Sport Cup 2 R i doklejony na tylnej klapie spoiler, to tylko początek modyfikacji, które mają przyspieszyć i przykleić do toru Teslę.
Amerykanie całkiem na serio wzięli w obroty wersję P100D. Na kolejnych zdjęciach widać powiększony wlot powietrza mający wspomóc układ chłodzenia - pod grillem widać wyraźnie większe wcięcie. Poszerzono również błotniki, tak by mogły osłonić nowe szersze koła, których felgi wyglądają na lżejsze od tych montowanych seryjnie. Podobno obserwatorzy dostrzegli również klatkę bezpieczeństwa umieszczoną wewnątrz Tesli.
A redaktor Szary, nałożywszy swoje wzmocnione okulary do układania pasjansa, w galerii Carscoops wypatrzył, że tarcze hamulcowe również są większe od standardowych. Tego co zmajstrowali inżynierowie Tesli przy pomocy laptopa i oprogramowania, nie da się niestety zauważyć. Na pewno na pokładzie obecny będzie tryb jazdy Plaid.
Plaid jest rozwinięciem trybu Ludicrous, który wyceniano na 20 tys. dolarów dopłaty i czynił ultraszybkimi wyposażone w niego Teslę. Plaid zapewne wysyła je prosto w kosmos. Choć nie jest jeszcze w sprzedaży to już pomógł pobić inny czas, na kalifornijskim torze Laguna Seca, gdzie Model S z napędem Plaid stał się najszybszym czterodrzwiowym sedanem. Teraz pora na Nordschleife.
Kiedy rekord Tesli na Nurburgring?
Chyba ich strasznie w tej Kalifornii świerzbiła prawa stopa, że musieli szybko pobić jakiś rekord. Na Laguna Seca było bliżej niż do Europy i była to świetna okazja by wypróbować Plaid, ale chyba wypróbowano też inne modyfikacje. Kolejne bystrzaki wypatrzyły, że Model S bijący rekord miał kierownicę z Modelu 3. Rzecznik toru potwierdził CNBC, że wynik nie jest oficjalny, bo nie ustanowiono go w trakcie zaplanowanego wcześniej wydarzenia.
Z pasjansa wychodzi, że całokształt modyfikacji zobaczymy na Nurburgringu 21 września. Tesla miała pojawić się na torze w trakcie wydarzenia Industry Pool, co uniemożliwiłoby jej bicie rekordu, bo zakazuje tego regulamin tej imprezy. Lecz pojawiło się światełko w tunelu.
Road&Track poinformował, że Tesli jednak udało się zarezerwować tor tylko dla siebie. Będzie miała 30 minut by się uwinąć. Jest też szansa, że poćwiczyć będą mogli już 18 września, jednak ta sesja może nie być zarezerwowana wyłącznie dla nich. Co jest zgodne z wczorajszym twittem Elona Muska, że rekord zapewne nie zostanie pobity w tym tygodniu.
Kolejne plotki od R&T donoszą (a ten rodzaj plotek lubimy bardzo), że zauważono już Model S, który wręcz fruwać miał po torze, drwiąc z rywali, ale niestety zepsuł się w połowie odcinka. Drużyna Tesli ma więc jeszcze kilka dni by modyfikacje dopracować. A na pewno pracują z zapałem, bo akcja zyskała wielki medialny szum i tym samym wzrosło wewnątrzkorporacyjne ciśnienie.
Przegrana nie wchodzi w grę
Głupio byłoby teraz przegrać, ale już zainteresowanie jakie wzbudził ten projekt może pomóc w sprzedaży Modelu S, który ostatnio został przyćmiony przez dużo tańszy Model 3. Jeśli Model 3 jest rozsądnym zakupem, to S ma być luksusowo-sportową zabawką. Dostrzegacie zbieżność z Porsche? Wygrać trzeba za wszelką cenę, modyfikacje się jakoś wytłumaczy i odpowie na zarzuty, że seryjny Model S nie miałby z Taycanem szans.
Już pojawiają się głosy, że jeśli Tesla zaoferuje klientom spoiler i opony Michelin Pilot Sport Cup 2 R, jako pakiet Nurburgring, to nie będzie to oszukiwanie. Bijący rekord Taycan również nie musi być identyczny z tym, który będzie wyjeżdżał z fabryki. Po co więc cały ten wyścig?
Szkoda, że Taycan jest czterodrzwiowy. Inna liczba drzwi rozwiązałaby sprawę, bo przecież to byłaby zupełnie inna kategoria wyścigu. A tak trzeba się bić o zaszczytne miano najszybszego czterodrzwiowego samochodu elektrycznego na Nurburgringu i żyć z narastającą presją czasu wykręconego przez Porsche, która wymusza nie do końca drogowe modyfikacje.
P.S. Czy to, że Elon Musk rzekł, że bijący rekord Model S będzie 7-miejscowy należy zakwalifikować do oszukiwania, jako niedozwolone dociążenie tylnej osi, czy bardziej jako żart?