Ten Brabus tak się rozpędził w 1996 r., że dojechał do 2023 r. i wygląda zupełnie inaczej. Oto 750 Bodo Buschmann Edition
Okładka tego artykułu jest ikoniczna. To pędzący po Autobahnie Brabus 7.3S (bazą dla tego modelu był Mercedes-Benz 600 SL R129). Auto nie ma maski, a za kierownicą siedzi Bodo Buschmann - założyciel marki Brabus - ale sztos!

Teraz tuner postanowił uczcić zarówno osobę Buschmanna, jak i kultowe zdjęcie. W tym celu firma zbuduje 25 sztuk Brabusa 750 Bodo Buschmann Edition, bazującego na najnowszej generacji Mercedesa SL. Niemcy również i tym razem odkręcili maskę i zabrali auto na Autobahn, żeby zrobić mu takie samo zdjęcie. Obie fotografie wyglądają razem genialnie.

Bodo Buschmann z 1996 r. do 2023 r.
W latach 90. na szczycie gamy silnikowej był motor V12 i taka jednostka pracowała pod maską 600 SL oraz 7.3S. W przypadku nowej generacji Mercedes-Benz zamienił dwanaście cylindrów na osiem. Do dyspozycji jest 4.0 V8 z dwiema turbosprężarkami. W oryginale (SL 63 AMG) ta jednostka napędowa generuje 585 KM, ale dla Brabusa takie wartości to przedszkole. Kuracja wzmacniająca sprawiła, że w nowym 750 BB Edition jest 750 KM oraz 900 Nm, które trafiają na asfalt za pośrednictwem 9-biegowego automatu z łopatkami przy kierownicy.

Roadster przyśpiesza od zera do 100 km/h w 3,3 s. i potrafi rozpędzić się do elektronicznie ograniczonej prędkości maksymalnej 315 km/h wymuszonej przez limity zastosowanych opon. Za oprawę akustyczną odpowiada specjalny wydech Brabus z czterema końcówkami, wyposażony w dwa tryby pracy: cichy „coming home” oraz brum-brum „sport”. Dwuosobowe auto jest obniżone dzięki instalacji sprężyn Brabus oraz firmowego modułu do kontroli zawieszenia. Odpowiednią siłę hamowania zapewniają komponenty Brabus Brake Design.

Brabus 750 Bodo Buschmann Edition
Roadster ma kolorystykę dobraną zgodnie z filozofią, że wszystko powinno być czarno-czarne. Czarny jest lakier, czarne jest wnętrze, a co nie jest czarne, to jest bardzo ciemne. Wóz otrzymał pełen dressing z włókna węglowego - lista elementów z karbonu jest długa i są na niej przedni spojler, wsad grilla, dokładki progowe, poszerzenia nadkoli, tylny dyfuzor i spojler. To wszystko jednak nic przy felgach, które robią ogromne wrażenie. Te kosmiczne koła to tzw.”threespoke” (trzy szprychy). Są to trójszprychowe 21- i 22-calowe kute felgi Brabus Monoblock II Evo „Platinum Edition”, inspirowane kultowymi obręczami Monoblock II z końca lat osiemdziesiątych. Ja widzę tutaj jeszcze podobieństwo do równie dobrych japońskich felg Super Advan.

Na koniec kilka słów o wnętrzu. Zostało ono obszyte na nowo czarnymi skórami - tak jak lubił Bodo Buschmann. Niektóre elementy mają wytłoczone napisy „77”, co odnosi się do roku założenia marki Brabus w 1977 r. Tutaj również jest długa lista dodatków z włókna węglowego - takie czasy, że inaczej być nie może.

Fajny, fajny, ale dajcie klasyka
Bardzo podoba mi się ten roadster, bo to prawdziwy Brabus: jest czarny, ma uszyty od nowa środek, rasowe felgi i bombę atomową pod maską, ale przy tym na zewnątrz jest względnie skromny. Tego ostatniego nie można powiedzieć o ostatnich kreacjach tunera z Bottrop i dlatego cieszy mnie, że firma wraca do korzeni. Najlepsze są felgi... są przecudowne, wspaniałe i wybitne. Cena za to wszystko to 400 482,36 euro. Auto jest naprawdę mega, ale ma jeden problem - wolałbym tego klasyka 7.3S i pewnie nie jestem jedyny.

Czytaj dalej: