Ten samochód jeździ za darmo. Chyba, że wstawisz go do garażu
Nie za daleko, ale za darmo. Nazywa się Squad i żywi się tym, na co kiedyś chciał przejść Stachursky.

Żyję sobie w takim przekonaniu, że do załatwienia większości codziennych spraw wystarczy ludziom skuter i co najwyżej przydałby mu się dach, żeby na głowę nie padało i może jeszcze ze dwa koła więcej. Jeśli deszcz mnie nie zmoczy, to splendiż, rozbudowane funkcje, dotyk premium i inne rzeczy, za które płaci się w salonie samochodowym, nie muszą kapać mi na głowę. Przemieścić się szybciej niż na nogach i niewiele drożej, o to w tym codziennym transporcie chodzi.
Mój pogląd musi być wyjątkowy, bo motoryzacyjna oferta wygląda zgoła inaczej, jest jednak szansa na bratnią duszę. Może jeszcze nie drugą połówkę pomarańczy, ale potencjał na wspólnotę serc już jest. Firma Squad chce sprzedawać pojazd, który teoretycznie ma budzić skojarzenia z samochodem, a napędzany jest energią słoneczną. Koncepcja ma pewne ograniczenia, na przykład lepiej nie mieć garażu, być bezrobotnym i nigdzie się nie spieszyć.

Squad - tani elektryczny samochód do miasta
Pierwsza wada, która wcale podobno nie jest wadą, bo ludzie to podobno bardzo mało jeżdżą, jest taka, że Squad na energii słonecznej ma niecałe 20 kilometrów zasięgu (*w europejskim słońcu, tak definiuje to producent). Jak weźmiemy poprawkę na małe katalogowe przekłamania, to w dużym mieście trudno będzie dojechać do pracy i z powrotem, bez rozszerzonych ze strachu źrenic. Choć może to się wszystko jakoś wyrównuje, bo firma Squad pochodzi z Amsterdamu. Masz wąskie źrenice, gdy decydujesz się kupić samochód o zasięgu mniejszym niż elektryczny rower, a szerokie, jak zimą próbujesz tym dojechać do piekarni za rogiem.
Nie jest to również pojazd dla maniaków prędkości, bo osiąga 45 km/h prędkości maksymalnej. Squad będzie dostępny w wersji dwuosobowej z homologacją L6 i z małymi miejscami dla dzieci z homologacją L7.

Wszystko to wygląda umiarkowanie zachęcająco. Po co komuś pojazd, który prawie nigdzie nie dojedzie? Ma jednak argument koronny, można nim jeździć za darmo, gdyż ten pojazd z elektrycznym silnikiem ma panele fotowoltaiczne na dachu. Swoim dachu, nie tym domowym.
Samochód na energię słoneczną
Ładowanie dzięki energii ze słońca nie obsłuży zwykłego elektrycznego samochodu, ale pojazd, który ma praktycznie donikąd nie jechać – już tak. Jeśli ktoś jest chętny na jeżdżenie wyłącznie za darmo, z rozpędu wstawi go do garażu, to rano nigdzie nie pojedzie, o ile w ogóle planował gdzieś jechać, a nie tylko przestawić samochód z jednego końca ulicy na drugi. Chyba lepiej też żeby za dużo nie padało i żeby chmur też nie było i dzień był długi, a nie krótki. Inaczej kupimy sobie pojazd wyłącznie na lato.

Producent chyba jednak przewidział to, że nie wszędzie świeci słońce i jest też możliwość ładowania z domowego gniazdka, a akumulatory mają być wymienne. Podobno zasięg ma wynieść aż 100 kilometrów dzięki systemowi wymiennych baterii. Nieznana jest ich pojemność, ale wiadomo, że pakietów ma być 4. Jednocześnie przy katalogowym zasięgu 100 kilometrów, daje gwiazdkę z adnotacją ekskluzywny solar. Nie do końca więc zrozumiałem ten system, który ma umożliwić przejechanie 100 kilometrów, ale podoba mi się ta brutalna koncepcja. Chcesz jeździć za darmo, to musisz jeździć niedaleko, a za dalsze wycieczki trzeba dopłacić. Bardzo sprytny sposób, żeby zniechęcić ludzi do jeżdżenia gdziekolwiek.
Jak dołożymy do tego funkcję możliwości podglądu przez operatora na pojazd, z zamocowanych kamer, która ma teoretycznie sprawić, że źle zaparkowany pojazd da się przestawić zdalnie, to można zadać pytanie: po co właściwie tym samochodom są jeszcze jacyś pasażerowie?
Małe samochody elektryczne - cena
Można je już zamawiać. Nawet 5 euro wystarczy, żeby Squada sobie zaklepać. Cena najtańszej wersji to 5 750 euro, czyli trochę ponad 26 tys. zł. Bez problemu można kupić droższy elektryczny skuter, który nie będzie miał dachu.
Tak tani Squad będzie miał dach, ale już niewiele więcej. Jako opcjonalny element wyposażenia możemy zamówić klimatyzację, bo przecież na pewno się spocimy na takim dystansie, większe akumulatory (chyba, bo niewiele z tego rozumiem) oraz... drzwi. Droższe wersje mogą mieć nawet okna.

Pojazd ma być bezpieczny, gdyż wyposażony będzie w aluminiową klatkę bezpieczeństwa. Moc 4 kW może być trudno ujarzmić, szczególnie, że napęd będzie kierowany na tylne koła. Nic mi nie wiadomo o istnieniu trybu Drift, ale na pewno byłby to jeden z krótszych driftów świata.
Nieco mniej bezpieczne jest założenie, że nasze zamówienie dojdzie do skutku. Produkcja Squadów ma ruszyć w 2022 roku, a obecnie nie ma nawet jeżdżącego prototypu. Głęboko wierzymy, że pojazd, który powstanie, faktycznie przejedzie choć 19 kilometrów dzięki temu, że postoi trochę na słońcu. Ostatecznie może się okazać, że paneli to się nie opłaci montować, bo zysk z nich jest żaden i wyjdzie jak ze Stachurskym. Kiedyś głośno było o tym, że muzyk przejdzie wyłącznie na żywienie energią słoneczną. Ten po latach twierdzi, że były to plotki i nadinterpretacje. Nie zdziwiłbym się, gdyby w 2022 to samo powiedział Squad.