Nie pokonasz go zgiętą karteczką. Tak działa system start-stop
Jest regularnie montowany w samochodach od kilkunastu lat. Obecnie ma go prawie każde auto na rynku. System start-stop, bo o nim mowa, niekoniecznie jest lubiany, ale pomaga - przynajmniej w teorii - nieco obniżyć zużycie paliwa. Sprawdźmy sobie, jak to działa.
Systemy start-stop zaczęły pojawiać się w motoryzacji już w latach 70. XX w. - jako pierwsza przymierzyła się do tego Toyota w modelu Crown w 1974 r. W Europie najpierw takie rozwiązanie zaoferowali klientom Fiat i Volkswagen. Dziś to już w zasadzie oczywistość, choć zdarzają się jeszcze modele, które nie mają takiego systemu na pokładzie.
Jak działa system start-stop? Wersja tl;dr
Zatrzymujesz samochód, wrzucasz bieg neutralny i puszczasz pedał sprzęgła (lub po prostu trzymasz nogę na hamulcu w przypadku skrzyni automatycznej), silnik gaśnie. Gdy wciśniesz pedał sprzęgła bądź zaczniesz zwalniać pedał hamulca, silnik się uruchomi i będzie można jechać dalej. To tak w uproszczeniu, ponieważ zależnie od konkretnego systemu mogą istnieć pewne różnice w działaniu.
System start-stop analizuje szereg informacji
Jak już wspomniałem wyżej, pewne różnice w działaniu mogą wystąpić zależnie od producenta auta, czy raczej: producenta jednostki sterującej pracą silnika i tego systemu. Generalnie można jednak powiedzieć, że choć widoczne dla pasażerów samochodu efekty są, cóż, proste i łatwo zauważalne, to żeby te efekty uzyskać, potrzebnych jest całe mnóstwo elementów.
Zwykle wspomina się tylko o dwóch najważniejszych, czyli o wzmocnionym rozruszniku oraz znacznie mocniejszym akumulatorze, który na dodatek musi być wykonany w odpowiedniej technologii, by dać sobie radę ze znacznie częstszym niż zwykle uruchamianiem silnika. Zależnie od stopnia skomplikowania układu elektrycznego pojazdu, zwykle stosuje się tu akumulatory EFB lub AGM.
Cały proces sterowany jest, zależnie od rozwiązania, albo przez jednostkę sterującą silnika, albo przez osobną jednostkę sterującą tylko systemem start-stop. Zbierane są informacje z szeregu czujników: akumulatora, pedału hamulca, pedału sprzęgła (jeśli jest), prędkości, położenia wału korbowego. W nowocześniejszych systemach dochodzą do tego czujniki nachylenia drogi i funkcje sterowania alternatorem, który może być chwilowo odłączany od układu elektrycznego pojazdu. W najnowszych samochodach silnik może wyłączać się nawet w czasie jazdy (co w przypadku wyższych prędkości nazywa się zwykle żeglowaniem), dlatego też potrzebne jest dodatkowo monitorowanie prędkości i tego, co w danej chwili samochód robi (czy przyspiesza, czy hamuje, czy jedzie ze stałą prędkością).
A po co w tym wszystkim informacje z czujnika położenia wału korbowego? Po prostu w niektórych systemach (swego czasu chwaliła się tym m.in. Mazda) w chwili zatrzymania silnika tłoki ustawiają się w takiej pozycji, by ponowne uruchomienie jednostki napędowej przebiegło jak najsprawniej. Warto też wiedzieć, że zwykle zamiast konwencjonalnego rozrusznika stosuje się elementy łączące funkcjonalność rozrusznika i alternatora. Najczęściej opisuje się je po prostu jako rozrusznikoalternator, aczkolwiek o ile mi wiadomo, taka pisownia sprawia, że co niektórym osobom ze zdenerwowania zaczyna drgać powieka.
Kiedy start-stop nie zadziała?
Powodów - poza ewentualną usterką - może być wiele. Można tu zaliczyć m.in. następujące sytuacje:
- silnik nie osiągnął temperatury roboczej,
- klimatyzacja lub ogrzewanie działają pełną parą,
- turbosprężarka wymaga chłodzenia,
- poziom naładowania akumulatora jest zbyt niski.
Warto o tym pamiętać, ponieważ regularnie zdarzają się sytuacje, że ktoś przyjeżdża do serwisu całkowicie sprawnym autem sądząc, że start-stop mu się zepsuł - a może chodzić po prostu o niedoładowanie baterii czy inny drobiazg.
Jakie zalety mają systemy start-stop?
Właściwie to nie zalety, a zaletę: obniżenie zużycia paliwa.
Jakie są ich wady?
Wspomniane wyżej obniżenie zużycia paliwa jest minimalne i zwykle wynosi mniej więcej od 1 do 3 proc. Jeśli ktoś jeździ w zasadzie wyłącznie po mieście, może liczyć na większe oszczędności, ale jeśli układ ulegnie awarii, to naprawa może być dosyć droga. Z tego powodu wielu kierowców uważa, że lepiej zużyć te kilka procent paliwa więcej, niż ryzykować awariami - tym bardziej, że części zaprojektowane do samochodów ze start-stopem mogą być stosunkowo drogie na tle podobnych elementów do aut bez takiego systemu.
Często wskazuje się na potencjalne większe zużycie silnika korzystającego z układu start-stop, niż porównywalnych silników bez tego systemu. Ta uwaga ma zastosowanie szczególnie w starszych samochodach.
Łatwo zauważalną wadą jest w niektórych przypadkach wręcz koszmarna kultura pracy tego układu, szczególnie w samochodach z automatyczną skrzynią biegów. Bywa, że na ponowne uruchomienie silnika czeka się zbyt długo, a samo jego odpalanie np. powiązane jest z wibracjami całej karoserii auta.
Czy start-stop da się wyłączyć na stałe?
Co do zasady - tak, choć koszt takiej operacji może się różnić zależnie od miejsca, w którym zlecimy operację, jak i w zależności od samego samochodu. Czasem zmiana polega na tym, że przyciskiem, który poprzednio pozwalał start-stop wyłączyć, teraz będzie się ten system uruchamiać (domyślnie będzie wyłączony), a czasem jest całkowicie dezaktywowany. Koszty wynoszą od ok. 100-200 zł w górę - przy czym może to być także kilkukrotność podanej kwoty.
Pomysł byłby świetny, ale wykonanie bywa bardzo różne
Z tego powodu trudno dziwić się tym, którzy ze start-stopem nie chcą mieć nic do czynienia - potencjalne oszczędności na paliwie mogą nie być tego warte. Mogę jedynie zgadywać, że takie układy wymrą śmiercią naturalną wraz z odejściem od napędu spalinowego, ale jednak jeśli ten ostatni przetrwa dzięki różnym nowym technologiom (jak choćby paliwom syntetycznym), to żywię nadzieję, że prace nad start-stopami będą nadal prowadzone. Teraz bywa zupełnie nieźle z jakością tych układów - ale zupełnie nieźle w 2024 r. to trochę za mało.