Dałem autu trochę pokierować. Już wiem, że nie jestem stworzony do samochodów przyszłości
Sprawdziłem, jak działa system automatycznego parkowania w nowym Audi A6. Musiałem walczyć nie z autem, ale sam ze sobą.

Systemy automatycznego parkowania to coś, co jeszcze niedawno robiło wrażenie niczym z filmu science fiction, ale towarzyszy nam już od kilkunastu lat. Nawet dość niedrogie wozy mogły mieć „robota”, który kręci kierownicą tak, by wpasować się w odpowiednią przestrzeń między innymi autami.
Ale mało kto z tego korzysta
Od razu zaznaczę - tak mi się tylko wydaje, nie mam pod ręką żadnych danych, które mogłyby to potwierdzać. Ale systemy automatycznego parkowania raczej nie są szczególnie kochane przez kierowców. Uważają - często słusznie - że tego typu układy działają wolniej i gorzej, niż żywy kierowca. Człowiek zaparkuje w ciaśniejszym miejscu i sprawniej.
Oczywiście, są też kierowcy, którzy nie lubią parkowania albo po prostu robią to naprawdę słabo. Teoretycznie, takie systemy powstały z myślą o nich. Nie wątpię, że jakaś ich część faktycznie ich używa. Ale zaryzykuję pewne stwierdzenie: może być tak, że jeśli dla kogoś poprawne zaparkowanie jest trudne, równie trudne może być też uruchomienie asystenta. Trzeba włączyć tę funkcję, uruchomić szukanie miejsca, kliknąć, że chcemy tam wjechać, a w starszych autach kierowca wciąż musi wciskać gaz i hamulec. To nie takie łatwe.
Sprawdziłem automatyczne parkowanie w nowym Audi A6

Osobiście nie jestem fanem takich systemów z jeszcze jednego powodu: strasznie się stresuję, gdy działają. Muszę oddać całą sytuację w „ręce” maszyny, która rusza się bez mojego udziału. Kręci kierownicą, przejeżdża blisko innych, zaparkowanych aut - a ja nie mogę niczego zrobić. I to naprawdę nie mogę, bo gdybym wkroczył do akcji, cały proces zostanie przerwany.
Stresuje mnie to i obawiam się o lakier, felgi i o wszystko inne. Wolę zaparkować samemu. Ale skoro dostałem już najnowsze Audi A6 do testu - i ono ma tę funkcję - postanowiłem ją sprawdzić. Pojechałem na parking i zacząłem klikać w ekran.
Asystenta łatwo się włącza

Klika się przycisk włączający kamery i wybiera się odpowiednią ikonę. Podczas powolnej jazdy auto skanuje parking, szukając miejsca, w którym się zmieści. Wtedy wybiera się, że chce się stanąć tu, a nie gdzie indziej. W razie wątpliwości - jeśli np. nie ma wyraźnie narysowanych linii - trzeba jeszcze potwierdzić, czy chcemy parkować równolegle, czy prostopadle. System obsługuje obydwie możliwości, może też pomóc w wyjeździe z miejsca, ustawiając odpowiednio samochód - tak, by wystarczyło dodać gazu i ruszyć.
Audi A6 całkowicie wyręcza kierowcę
Gdy cały proces się zacznie, nie trzeba - i nie można - kręcić kierownicą ani zmieniać biegów. Nie trzeba też dodawać gazu. Można tylko lekko wciskać hamulec, na wypadek, gdyby dla kogoś tempo „samoparkującego” A6 było zbyt szybkie. Podpowiem: raczej nie będzie.

Wóz robi wszystko ostrożnie, niezbyt prędko i z zapasem. Prawdziwy kierowca mógłby pewnie zaparkować na danym miejscu na raz. Audi wolało poprawiać - czyli zatrzymało się w pewnym momencie, podjechało do przodu i wyrównało.
Wrażenie jest surrealistyczne
Gdy A6 zbliżało się do innych aut - mimo że nie było zbyt blisko - miałem ochotę zamknąć oczy. Nie nadaję się do oddawania autu sterów. Gdy nadejdzie autonomiczna przyszłość, będę jeździł spocony.

Tak czy inaczej, nie spociłem się aż tak i szybko przywykłem do nowej sytuacji. Audi parkuje skutecznie, zarówno prostopadle, jak i równolegle. Radzi sobie dobrze i może raz chciałbym, by bardziej płynnie zatrzymało się przed krawężnikiem, cofając do niego. Wyszło gwałtownie. Poza tym - było zupełnie w porządku. Za system nie trzeba dopłacać, więc nie ma tu dylematu „czy warto”. Można się najwyżej zastanawiać, czy warto włączać. Gdy dojeżdżasz do celu zmęczony, warto. A tak poza tym, A6 i tak nieźle się parkuje, mimo że to pięciometrowe auto. Bardzo lubię, że czujniki parkowania pokazują odległość do przeszkody w centymetrach.
