Nadchodzi nowy, wielki SUV Toyoty. Polacy zajęczą z rozczarowania
Toyota planuje rozszerzyć swoją gamę o samochód, którego do tej pory w ofercie nie miała: wielkiego, elektrycznego SUV-a z rodziny modeli Highlander. Znając podejście polskich klientów do aut bezemisyjnych mogę w ciemno obstawiać, że napiszą rozczarowane komentarze w internecie, a potem wóz i tak się sprzeda.

Jeszcze 20 lat temu mało kto przypuszczał, że Toyota stanie się liderem polskiego rynku dzięki hybrydom, a rodzimi klienci będą niemal stać w kolejce do salonów po cichą i niezawodną hybrydę. Może umiarkowanie ekscytującą, ale przynajmniej przewidywalną: lejesz paliwo i jeździsz. Przy okazji Toyota od lat jawi się jako marka najbardziej sceptyczna w kwestii pełnej elektryfikacji (przynajmniej spośród dużych producentów). Jedyny model w polskiej gamie napędzany wyłącznie prądem – crossover BZ4x – wygląda jak zrobiony trochę za karę. Zresztą już teraz dyrekcja Toyoty przyznaje, że nazewnictwo modeli elektrycznych wyszło im średnio.
Spróbują więc innego podejścia
W dość zaskakującym obrocie zdarzeń dowiedzieliśmy się, że następnym elektrycznym modelem Toyoty będzie siedmioosobowy SUV w postaci bezemisyjnego Highlandera. Podobnie jak dotychczasowy Highlander i Grand Highlander, także ten model trafi do produkcji w amerykańskiej fabryce w Kentucky. Amerykanie masowo kupują Highlandera w wersji Grand, więc żeby jakoś uatrakcyjnić mniejszą wersję, dorzuci się jej odmianę całkowicie elektryczną – dla tych, którzy nadal nie mogą pogodzić się z faktem, że Elon went crazy. Elektryczny Highlander ma zostać zaprezentowany jeszcze w tym roku, a do sprzedaży trafić w pierwszym kwartale 2026. Są to zapowiedzi dla rynku amerykańskiego, ale zdradzę Wam sekret: jeśli samochód jest w pełni elektryczny, to można śmiało pchać go do Europy. Na takim rynku jak Polska duże SUV-y sprzedają się znakomicie, w rezultacie obniżając średnią emisję dla gamy. Stawiam więc wartość 1 kWh na Greenwayu, że wielka, elektryczna Toyota z trzema rzędami siedzeń trafi i do nas. Jest też całkiem duża szansa, że będzie się wprawdzie nazywać Highlander EV, ale wyglądem wcale nie musi przypominać wersji spalinowej.

Czasy, gdy Toyota podchodziła do elektromobilności jak pies do jeża, mijają
Na sam rynek amerykański zapowiedziano cztery elektryczne modele w najbliższych latach, w tym całkowicie prądopędną odmianę C-HR (na rok 2026). Jest to o tyle ciekawe, że analitycy przewidują spadek popytu na samochody elektryczne w Stanach Zjednoczonych spowodowany wycofaniem ulgi podatkowej przez administrację Trumpa. W pierwszej połowie tego roku Amerykanie kupili niecały milion samochodów elektrycznych. Zapowiadany jest krótkotrwały wzrost sprzedaży przed usunięciem zachęty finansowej, a potem popytowa stagnacja albo spadek. Ale Toyota się nie martwi, uznaje że klienci i tak przyjdą zachęceni wizją elektrycznej niezawodności.
Na naszym rynku nie ma za bardzo dużych elektrycznych SUV-ów spoza klasy premium
No dobrze, jest – Tesla Model Y. Ani to SUV, ani premium. Jest Nissan Ariya i Kia EV9, a zaraz będzie Hyundai IONIQ9. No i są Chińczycy z BYD-em Tang (nie widziałem ani jednego) i z XPengiem, który też dopiero u nas debiutuje. Wygląda to na niezbyt zasiedlone jeszcze terytorium, o czym Toyota na pewno doskonale wie. Nie mam wątpliwości, że klienci na elektrycznego Highlandera się znajdą. Jak wiadomo – im większy samochód, tym lepszy, a Toyota mało traci na wartości i się nie psuje. Do ceny trzeba będzie tylko doliczyć srogie cło na import ze Stanów Zjednoczonych, które obecnie ma wysokość 15 procent.