Oto najbardziej awaryjny samochód świata. I jest do kupienia za niezłe pieniądze
Rover SD1 może i świetnie wygląda, ale w wersji z dieslem VM Motori zmienia kolor włosów kierowcy na siwy szybciej niż najlepszy fryzjer.
![rover sd1 vm motori diesel](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2022/02/rover-sd1-vm-motori-1-1180x645.jpg)
Jaki jest najbardziej awaryjny samochód świata? Pewnie dla większości ludzi to któryś z wcześniej posiadanych wozów. Jeden będzie tragicznie wspominać Mercedesa, drugi Alfę Romeo, a trzeci rozczaruje się Lexusem. Czasami chodzi o pecha, kiedy indziej o wadliwą konstrukcję pewnych rozwiązań samochodu. Albo o fatalną jakość jego wykonania.
Niektóre modele łączą wadliwą konstrukcję ze złą jakością
Rover SD1 to jeden z najładniejszych samochodów swoich czasów. Wszedł na rynek w 1976 roku i miał jedno zadanie – uratować swoją markę. Koncern British Leyland zmagał się - delikatnie mówiąc – z problemami. Przestarzała, nieatrakcyjna gama modelowa, problemy z jakością i wiele innych kłopotów - to wszystko odstraszało klientów.
![rover sd1 vm motori diesel](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2022/02/rover-sd1-vm-motori-1.jpg)
SD1 nie był przestarzały, no i nareszcie doskonale wyglądał. Dynamiczne, zgrabne linie dużego liftbacka podobały się klientom. Niestety, czar pryskał po przyjrzeniu się Roverowi z bliska, zwłaszcza we wnętrzu. Jakość wykończenia i spasowania była porównywana przez ówczesnych dziennikarzy do wozów z bloku wschodniego. Szybko okazało się, że w parze ze średnimi wrażeniami wizualno-dotykowymi idzie też awaryjność. Z jednej strony, Rover SD1 dostał nagrodę dla Samochodu Roku 1977. Z drugiej, otrzymał też „statuetkę” Kwadratowego Koła, czyli wyróżnienie brytyjskiego automobilklubu dla najbardziej awaryjnego wozu.
W niektórych wersjach awaryjność dałoby się jeszcze wybaczyć
![](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2018/07/Rover-SD1-Vitesse-7.jpg)
Przynajmniej trochę. Rover SD1 w wersji z silnikiem V8 był na tyle szybki i przyjemny w prowadzeniu, że dało się przymknąć oko na niedoróbki. 193-konny motor z amerykańskimi korzeniami zapewniał świetne osiągi, doceniane zarówno przez policjantów (SD1 bywał częstym wyborem na radiowóz pościgowy), jak i… złoczyńców.
Dziś to poszukiwany klasyk. Ale były w gamie wersje, które nie zapewniały ani dobrych osiągów, ani tym bardziej bezawaryjności.
Rover SD1 z silnikiem Diesla to prawdziwa brytyjska tragedia
![rover sd1 vm motori diesel](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2022/02/rover-sd1-vm-motori-5.jpg)
Podobno panuje ostatnio moda na siwiznę. Ma sprawiać, że posiadacz takiej fryzury prezentuje się dostojnie i inteligentnie. Fryzjerzy coraz częściej dostają podobne prośby. „Na siwo proszę” – słyszą i po chwili mieszają już odpowiednie farby.
Ale są też inne sposoby na siwe włosy. Najszybszym będzie zakup Rovera SD1 z motorem wysokoprężnym. Nie ma ich na rynku zbyt wiele. Warto jednak trochę poszukać, bo taki wóz może potem robić furorę na zlotach, stojąc na żwirku z tabliczką „najbardziej awaryjne auto na świecie”. Naprawdę, nie zmyślam.
Rover SD1 ma pod maską silnik konstrukcji włoskiej firmy VM Motori
![](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2022/02/rover-sd1-vm-motori-3.jpg)
Ma zabójcze 90 KM, więc taka wersja ma ze sportowymi osiągami wspólnego tyle, co Szkocja z rajskimi plażami i piękną pogodą. Przy uciekaniu przed policją może przydać się funkcja tworzenia zasłony dymnej. O ile Rover w ogóle ruszy z miejsca.
„Słynna” konstrukcja VM Motori to silnik stworzony z myślą o łodziach, agregatach czy pompach studziennych. Co za tym idzie, powinien pracować raczej ze stałymi obrotami. Ustawiasz na 2800 obrotów, wyłączasz za dwa tygodnie – w takim trybie diesel VM raczej by się nie psuł. W samochodzie, podczas ciągłej zmiany obciążenia, robiło się dramatycznie. Luzujące się śruby do dokręcania głowicy, wyciekający płyn, przegrzanie się – oto najczęstszy scenariusz technicznej śmierci Rovera SD1 VM Motori, ale niejedyny, bo ta jednostka miała w swoim repertuarze jeszcze kilka innych trików. Połączenie dramatycznego silnika z typowymi niedoróbkami SD1 stworzyło potwora. Kierowca będzie jeździł rowerem, ale pisanym właśnie w ten sposób.
Jeden Rover SD1 z dieslem jest akurat na sprzedaż na Ebayu
![](https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/autoblog/2022/02/rover-sd1-vm-motori-4.jpg)
Jeżeli kogoś zachęcił powyższy opis i jest gotowy na urozmaicenie sobie życia, musi szykować 10 tysięcy funtów. Na tyle wyceniono bowiem klekoczącego SD1 z 1985 roku wystawionego na brytyjskim Ebayu. Owszem, ma kierownicę po prawej stronie, ale to przecież nie ma znaczenia. Na lawetę jakoś się wtoczy.
W opisie można znaleźć kilka pokrzepiających informacji. „System audio i szyberdach nie działają” to tylko pierwsza z nich. Zawarto tam również historię o tym, że wóz należał do ojca sprzedającego, ale podczas tych 13 lub 14 lat, aż 10 spędził schowany w szopie. Ciekawe dlaczego. Co z historią serwisową? Nie ma żadnej, ponieważ ojciec wolał naprawiać wszystko samemu. Boję się pytać, z jakim skutkiem.
To może taniej wyjdzie jednak wybrać się do fryzjera... o ile odbierze szybciej niż po 711 połączeniach. Wiem, czas tego żartu już minął. Tak jak i czas marki Rover.
Źródło zdjęć czarnego egzemplarza: ogłoszenie na Ebayu.