Firma ubezpieczeniowa pokazała pożar Tesli. Musi przepraszać, że nie był prawdziwy
W reklamie firmy ubezpieczeniowej pojawiła się paląca się Tesla. Społeczność właścicieli tych aut jest oburzona, a firma musi teraz przepraszać.
Tak to już jest w przemyśle filmowym i reklamowym, że nie wszystko jest w nim prawdziwe. Właściwie, gdyby zastanowić się nieco dłużej, okazuje się, że prawdziwe nie jest prawie nic. Smakowite kulki lodów na plakatach to tak naprawdę balony, bo prawdziwe lody szybko roztopiłyby się od studyjnego światła. Reklamowa czarna kawa jest zrobiona z oleju silnikowego. W filmie jest jeszcze gorzej. Nie dość, że różne bójki wcale nie są na śmierć i życie, strzały nie są (zazwyczaj) prawdziwe, to jeszcze pożary i wybuchy bywają wygenerowane komputerowo. Co więcej, część z ukazanych w filmach postaci w ogóle nie istnieje!
Przydałoby się brać to pod uwagę, oglądając reklamy i filmy
Firma ubezpieczeniowa AXA postanowiła pokazać niebezpieczeństwa związane z powodowaniem wypadków samochodami elektrycznymi. Według raportów, na które powołuje się firma, kierowcy aut na prąd powodują dwa razy więcej wypadków – biorąc oczywiście pod uwagę liczbę „elektryków” – niż ci, którzy jeżdżą samochodami spalinowymi.
Na zdjęciu opublikowanym przez firmę widać palącą się Teslę po przejściu testu zderzeniowego. Skojarzenie jest oczywiste – auta elektryczne czasami się palą po wypadkach. Czy to prawda? Owszem, były takie przypadki.
Ale paląca się Tesla wywołała medialny pożar
Niemiecki portal 24auto.de odkrył, że auto wcale nie zapaliło się po uderzeniu, a ogień został podłożony. AXA przyznała się, że samochód biorący udział w zdjęciach nie miał akumulatorów. Jak tłumaczono – ze względu na bezpieczeństwo osób postronnych.
Teoretycznie, nic w tym dziwnego. Zainscenizowano pewne wydarzenie na potrzeby zdjęć. Ja kiedyś przebrałem się za policjanta, choć nim nie jestem.
Tyle że paląca się Tesla oburzyła środowisko właścicieli aut tej marki. Na tyle, że firma AXA skruszona przeprasza za całą sesję. „Żałujemy, jeśli zrobiliśmy złe wrażenie lub spowodowaliśmy nieporozumienia dotyczące elektromobilnością” – tłumaczą. „Test, który miał zilustrować możliwy scenariusz ryzyka, powinien był zostać przeprowadzony inaczej” – dodano. Na portalach zajmujących się tematyką aut na prąd, przeprosiny są uznawane za „spóźnione”.
Ciekawe, czy ludzie, których oburza paląca się Tesla, mogą spokojnie oglądać reklamy. A może myślą, że wszystko jest w nich prawdziwe? A tak poza tym to firma Mazda powinna podać do sądu producentów serialu „M jak Miłość” za sprawę z kartonami. Przecież od tego się nie ginie!