Oto nowy Lotus Emira - ostatni w historii tej marki niezelektryfikowany samochód
Doczekaliśmy się - Lotus wreszcie pokazał jakiś nowy model. Emira, bo o nim mowa, to bezpośredni następca Evory i przy okazji ostatnie auto w historii brytyjskiej marki, w którym nie znajdziemy napędu hybrydowego ani elektrycznego.
Dzieje Lotusa w ostatnich kilkunastu latach przypominały kolejkę górską. Zapewne niewielu z was to pamięta, ale w 2010 r. marka przedstawiła aż 5 (!) prototypów, które wyglądały na całkiem bliskie produkcji: nowego Elana, Elise, Esprita, a także bardziej komfortowe gran turismo Elite i 4-drzwiowe coupe Eterne. Potem jednak wszystko trafił szlag (pozwólcie że nie będę tutaj przytaczać powodów, nie o tym jest ten tekst) i skończyło się tak, że nadal produkowano modele Elise, Exige i Evora (i stricte torowego 3-Eleven), co jakiś czas je modernizując i wprowadzając do oferty nowe wersje, także limitowane.
Można by rzec, że gama marki przypominała skansen, ale...
... wygląda na to, że był to najbardziej żywotny skansen w historii
Wszystko przez to, że Lotus nie bez powodu ma opinię specjalisty od dostrajania charakterystyki podwozia - zawieszenia i układu kierowniczego. Połączcie to wszystko z niską masą własną i odrobiną magii przy silnikach (od lat stosowano jednostki Toyoty - 1,8-litrowe czwórki i 3,5-litrowe V6, ale zmodernizowane przez Lotusa) a wyjdzie coś, co daje wrażenia z jazdy rodem z super-samochodów za mniej niż połowę ich ceny, a przy tym na torze i krętej drodze łoi tyłki bardziej popularnej konkurencji i jako-tako nadaje się do codziennego użytku (jeśli ktoś na co dzień jeździ Porsche 911, to Lotusem Evorą też by mógł).
Od dłuższego czasu Lotus zapowiadał, że będzie przechodzić na pojazdy zelektryfikowane - pokazano nawet elektryczny model Evija o mocy 2000 KM, który był przez chwilę najmocniejszym seryjnym samochodem świata. Obiecywano też jednak, że powstanie jeszcze jeden, ostatni model spalinowy bez wspomagania elektronami.
Oto on - nowy Lotus Emira
Nowe auto ma wymiary bardzo zbliżone do Evory - rozstaw osi jest nawet identyczny i wynosi 2575 mm. Długość Emiry wynosi 4412 mm, szerokość 1895 mm, a wysokość - 1225 mm.
W przypadku Lotusa oczywiście najważniejszym pytaniem pozostaje to o masę własną. Tutaj nie ma jakiejś wielkiej rewelacji - najlżejsza wersja waży 1405 kg, o niecałe 40 kg mniej od najcięższej Evory. Nie mam wątpliwości, że Brytyjczycy sprytnie te kilogramy ukryli i upchali tak, że kierowca części z nich nawet nie poczuje, ale to trochę boli.
Tym bardziej, że bazowy silnik będzie 4-cylindrowy
O dziwo nie chodzi jednak o motor Toyoty, a o jednostkę wziętą z półek Mercedesa-AMG. Początkowo Lotus nie potwierdzał, o który konkretnie silnik chodzi, wobec czego niektórzy obstawiali, że za tylnymi fotelami czeka jednostka M260 stosowana m.in. w Mercedesie-AMG A35, a inni - że mowa o motorze M139 z A45. Ponieważ moc na wynosić ok. 360 KM, osobiście skłaniałem się ku jednostce M260 (w A35 osiągającej 306 KM), ale okazuje się, że jednak mowa o M139. Za przeniesienie napędu na tylną oś odpowiada tu 8-biegowa przekładnia dwusprzęgłowa.
Ale nie martwcie się - japońskie V6 zostaje w gamie
Będzie to niemal taki sam silnik jak w Evorze czy w Exige V6, czyli 3,5-litrowa jednostka wzięta z Camry, ale uzbrojona w sprężarkę mechaniczną. Emira V6 będzie dostępna z przekładnią automatyczną i manualną - i można się spodziewać, że ta druga będzie popularnym wyborem. Nawet w Stanach Zjednoczonych 75 proc. klientów wybierało bowiem Evorę z manualem, choć automat też był dostępny. Moc silnika V6 będzie wynosić ok. 400 KM. Oczywiście z biegiem lat pewnie pojawią się jakieś mocniejsze wersje, tak jak to miało miejsce w przypadku poprzednika.
Dokładne dane dotyczące osiągów nie zostały jeszcze podane. Póki co wiemy, że nowy Lotus Emira rozpędzi się do 290 km/h (możliwe, że w obu wersjach), a słabszy wariant ma przyspieszać do 100 km/h w mniej niż 4,5 s. Mocniejszy może to samo załatwiać w czasie mniej więcej o 0,3 s krótszym.
Większość opcji tak naprawdę nieszczególnie zasługuje na wzmiankę
To Lotus, dobrze że cokolwiek będzie w wyposażeniu. Ale dobra, niech wam będzie: do wyposażenia seryjnego będzie należeć m.in. system multimedialny obsługujący Android Auto i Apple CarPlay, a oprócz niego również elektrycznie sterowane fotele i cyfrowy panel wskaźników. Będzie można się też spodziewać np. czujników parkowania, czujnika deszczu czy systemu keyless-go, ale... niekoniecznie w wyposażeniu seryjnym. Może to zależeć od rynku docelowego. Do ciekawszych opcji będzie należeć Lotus Drivers Pack, czyli pakiet obejmujący sztywniejsze zawieszenie, opony Michelin Pilot Sport Cup 2 oraz funkcję kontroli startu (launch control).
Póki co nie zapowiedziano wersji 4-osobowej
Wspominam o tym nieprzypadkowo, ponieważ Evora była dostępna w takiej wersji. Choć może należałoby powiedzieć, że był to wariant 2+2. Cóż, przynajmniej z miejscem na bagaż powinno być przyzwoicie - Lotus obiecuje, że nowa Emira przyjmie 208 l bagaży za fotelami oraz kolejne 151 l we właściwym bagażniku z tyłu auta.
Nowy Lotus Emira - kiedy i za ile?
Auta dla zdecydowanych klientów zaczną do nich docierać mniej więcej za rok. W przypadku gdybyście i wy zaliczali się do tej grupy, to dealerzy przyjmują już zaliczki, działa także konfigurator. Ceny nie zostały jeszcze podane, ale bazowa wersja ma kosztować mniej niż 60 tys. funtów (317,4 tys. zł). Jeśli to prawda, to może być naprawdę dobra oferta - Evora GT410 kosztuje bowiem co najmniej 85675 funtów (ponad 453 tys. zł).
Z drugiej strony, po co brać 4 cylindry skoro można brać świetnie brzmiące 6? Ale kto wie, może to czwórka skradnie całe show? Zobaczymy. Póki co trzeba poczekać na pierwsze wrażenia z jazd i testy.