Lancia miała umrzeć. Zamiast tego będzie nowa Delta. Nie wiem co gorsze
Lancia wcale nie wybiera się na tamten świat. Zapowiedziano nową, czwartą generację modelu Delta na rok 2026.
Od paru lat, tj. od wycofania z gamy koszmarów w rodzaju Flavii i Voyagera, Lancia ma postać kadłubkową. Sprzedaje jeden model na jednym rynku, czyli Lancię Ypsilon we Włoszech. Ypsilon jest już stary, Włochom to oczywiście nie przeszkadza – w końcu liderem sprzedaży jest tam nadal Fiat Panda, czyli model roku 2012. Niestety, z całą pewnością nie sprosta on nadchodzącym limitom emisji CO2. Zatem Stellantis musi zrobić COŚ. Nowy szef Lancii, Luca Napolitano, zdradził wstępne plany w wywiadzie dla „Corriere della Sera”.
Najpierw trzeba będzie zastąpić Ypsilona
Nowy Ypsilon pojawi się w roku 2024 i będzie ostatnią spalinową Lancią. Z pewnością będzie dostępny też w wersji elektrycznej, ale jeśli wierzyć Łukaszowi Neapolitańskiemu, pod maską będzie można też znaleźć zwykły silnik benzynowy. Pewnie to ten 1.0, co teraz lata w Pandzie i 500-tce. Ale to to jeszcze nic. Oni zapowiedzieli nową Deltę. Ma się pojawić w 2026 r., czyli za pięć lat. Oni zapowiadają to, co będzie za pięć lat, a nie są w stanie zrobić tego, co powinni zrobić dziś, tzn. pokazać produkcyjną wersję Alfy Romeo Tonale i Maserati Grecale. Pewnie jeszcze nawet nie zaczęli prac nad tą Deltą, a już ją zapowiedzieli. Wyobrażacie sobie, żeby BMW albo Mercedes zapowiadało jakie modele przedstawi za 5 lat? Przecież to byłaby czysta informacja dla konkurencji. Stellantis nie widzi problemu, bo przecież żadna konkurencja nie istnieje. Nie ma innego koncernu, który miałby w swoim posiadaniu jakieś 270 marek motoryzacyjnych i z żadnej nie był w stanie wyciskać forsy. Nikt tak nie potrafi.
Czym miałaby być nowa Delta?
Powróci i będzie prawdziwą Deltą: samochodem ekscytującym, manifestem postępu i technologii. I oczywiście będzie elektryczna – powiedział Luca Napolitano. Czyli będzie elektrycznym SUV-em na platformie wspólnej z Fiatem, Peugeotem, Citroenem i Oplem. Dorobi się do niej parę smaczków stylistycznych, które niby będą miały świadczyć o tym, że „bezpośrednio wywodzi się z rajdowego DNA legendarnych modeli Integrale” i bęc, gotowe. Kolejny „cookie cutter car” gotowy – czyli samochód jak z foremki do ciastek, każdy inny, wszystkie takie same.
Bardzo jestem ciekaw, jak Stellantis ma zamiar zagospodarować markę Lancia
Będzie miała w ofercie dwa modele – jeden mały, drugi średni – i to wszystko? To raczej nie wystarczy, żeby odniosła sukces. Skojarzenie towarzyszące marce Lancia to raczej „coś dziwnego z Włoch” niż „och, jakie premium, chcę to”. Trzeba by ogromnych nakładów finansowych, zapewne większych niż koszt wytworzenia nowej Delty, żeby przekonać ludzi, że Lancia to jest takie coś, na co warto wydać pieniądze. Problem w tym, że co wtedy z marką DS w gamie Stellantis? Co wtedy z Maserati? Jak to wszystko razem poukładać? Nie wiadomo. Wiadomo, że szef Lancii coś palnął i teraz wszyscy się cieszą, sądząc że powstanie taka sama Delta jak kiedyś i będzie znowu wygrywać rajdy. Nie powstanie już nigdy.