REKLAMA

Motoblender 20/2019: kara 1000 zł za nieprzerejestrowanie auta. Kijem ich, kijem!

Dzień dobry. Oto Motoblender, czyli podsumowanie niusów motoryzacyjnych mijającego tygodnia. Komentarz „redaktór jest nieobiektywny” za 3….2…1…

motoblender
REKLAMA
REKLAMA

Zaczynamy od Chin

Chińscy dealerzy mają do sprzedania trzy miliony samochodów, i to najlepiej dziś, bo zaraz zmieniają się tam normy emisji spalin i te samochody staną się nielegalne. Trzy miliony samochodów to tyle, ile w Polsce sprzedaje się przez jakieś 6-8 lat. I teraz powstaje pytanie: jeśli producenci wiedzieli, że normy się zmieniają (a wiedzieli), jeśli wiedzieli że rynek w Chinach ostatnimi czasy dołuje (a też wiedzieli), to dlaczego natłukli dodatkowe 3 mln samochodów według starych norm? Czyżby bezwładność produkcyjna tamtejszych fabryk była tak gigantyczna, że raz puszczone nie mogą być zatrzymane? Czy gospodarka częściowo centralnie sterowana nie pomogła w rozwiązaniu tego problemu? W każdym razie oferuję pięć juanów za całość i problem spada na mnie. 3 mln samochodów jakoś zdołam zaparkować pod blokiem bez denerwowania sąsiadów.

Geely Kandi Gleagle
Biorę wszystkie.

Ford zamyka fabrykę w Walii i zwalnia 1700 osób. Nieciekawe. Następny!

Kolejny temat bardzo mnie rozbawił. Oto popularny youtuber - tym razem nie chodzi o Lorda Kruszwila - kupił sobie BMW M4. Kupił w znaczeniu wziął w leasing i zaczął je intensywnie modyfikować. Rickardo Senior znany też jako „LivingLifeFast” zmienił już turbosprężarkę, wydech i dodał wtrysk metanolu oraz wprowadził masę innych modyfikacji. Wtem! Przedstawiciele BMW po obejrzeniu filmiku, z którego można dowiedzieć się, że wóz rozwija teraz 720 KM, zażądali spłaty samochodu w całości, albo go zabierają. Czy mają rację? Niestety tak. Jeśli bierzesz coś w leasing, to to coś nie jest twoje. Jesteś tylko użytkownikiem tej rzeczy. Z punktu widzenia BMW popsułeś im wóz. Co oni potem z nim zrobią? Bo jest „po znanym youtuberze”? To chyba argument na minus, a nie na plus. Absolutnie nie dziwię się posunięciu BMW i sam jako leasingodawca bym dokładnie tak zrobił. Na temat kondycji pana Rickardo nawet nie będę się wypowiadał, powiem tylko w ramach dobrej rady, że na drugi raz lepiej jest kupić sobie E46 coupe. Wtedy jest twoje własne i możesz z niego krzesać konie mechaniczne aż się tylny wózek urwie od podłogi.

motoblender
Sprytny Ricki dowiaduje się, że właśnie nieźle popłynął na kasę.

Brzmi to wspaniale, ponieważ boczne poduszki powietrzne mają odpalać się jeszcze przed kolizją i mają chronić pasażerów samochodu, który jest uderzany z boku. Znajdowałyby się w progach i miałyby pojemność od 5 do 8 razy większą niż typowy airbag kierowcy. Jak na razie widzę dwa problemy związane z tym urządzeniem. Pierwszy to niezwykle skomplikowane obliczenia, jakie musi wykonać moduł (komputer) sterujący odpaleniem poduszki, żeby zapobiec jej przypadkowemu wybuchowi, kiedy podchodzisz do samochodu z wózkiem dziecięcym. Serio, chyba bym się trochę bał podchodzić do samochodu, z którego coś może na mnie wystrzelić i to przed kolizją, a nie po niej.

Druga sprawa jest taka, że poduszki zewnętrzne chronią też pasażerów samochodu, który uderza w mój. Czyli w sumie powinni się do nich trochę dokładać, bo to dla ich bezpieczeństwa. Robiłem kiedyś sondę w sprawie poduszki dla pieszych w Volvo V40, czy piesi byliby gotowi dorzucić trochę forsy klientom kupującym takie auto, nikt w ogóle nie był zainteresowany, a przecież tu chodziło o ich bezpieczeństwo.

Zupełnie zmieniając temat, dowiedziałem się że na pewnej stacji kontroli pojazdów odrzucono samochód z tablicą dwurzędową z tyłu (w górnym rzędzie wyróżnik miejsca, jak WPR, DWR, u dołu kombinacja cyfr i liter) pod pretekstem że posiada „tablicę o zmniejszonym formacie zamontowaną w miejscu konstrukcyjnie do tego nieprzystosowanym”. Sugeruję diagnoście z tej stacji, ażeby ograniczył spożywanie trujących napojów przed rozpoczęciem pracy.

W Monaco policja zarekwirowała 60 supersamochodów

Popularny youtuber (znowu jakiś youtuber w tym blenderze, sory) znany jako Shmee150 uwielbia supersamochody, ma hajs i lubi się nimi chwalić. Tym razem jednak nagrał film o tym, że policja w Monako zarekwirowała 60 supersamochodów, oraz Volvo XC60 i Chryslera 300M. Ponoć lokalne władze wydały wojnę ludziom, którzy przyjeżdżają do Monte Carlo (czyli głównego miasta księstwa Monako) chwalić się swoimi brykami za miliony, a pretekstem do rekwirowki ma być nadmierny hałas emitowany przez te pojazdy. Przy czym zupełnie nie ma znaczenia – o ile wierzyć Shmee – czy wydech był modyfikowany, czy nie. Wystarczy, że jest głośny i policji się to nie spodoba. Po co mierzyć poziom hałasu czy sprawdzać, czy pojazd został nielegalnie przerobiony? Szkoda czasu. Wystarczy arbitralnie uznać: za głośno, zabieramy. Pomyślcie sobie, że podobne restrykcje wprowadzono by wobec kogokolwiek innego niż kierowców. Na przykład policja wbija na plażę i mówi „nieodpowiedni kostium kąpielowy, aresztujemy panią”.

Ferrari ceny
Za głośny. Zabieramy.

Co z wpisem w papiery po szkodzie całkowitej?

Takie pytanie zadaje poseł Józef Lassota w swojej interpelacji. W skrócie: chodzi o to, żeby samochód, wobec którego orzeczono szkodę całkowitą, był objęty dodatkową kontrolą – obecnie auto po szkodzie całkowitej można naprawić i sprzedać jako bezwypadkowe. Poseł Lassota proponuje znaczne rozszerzenie biurokracji przez dodanie szczegółowej analizy procedury naprawczej po szkodzie całkowitej (wykonywanej przez rzeczoznawcę a nie przez diagnostę) plus jeszcze dorzucenie rozszerzonego badania technicznego na jednej z niewielu, specjalnych Stacji Szczegółowych Kontroli Pojazdów. Czyli bardzo dużo nowych stanowisk, procedur, papierków, pism, podań, odwołań, decyzji, znaków skarbowych, nieprzekraczalnych terminów i innych bardzo potrzebnych obywatelom rzeczy. W wyniku tej zmiany starszy samochód po stłuczce może i byłby naprawialny i zdatny do dalszego użytku, ale blokowałaby to nadzwyczaj skomplikowana procedura. Bardzo jestem ciekaw, jak taka zmiana wpłynęłaby na liczbę wypadków. Nie wiem, ale się domyślam.

Najważniejszy jednak temat tego Motoblendera to…

Kara pieniężna 1000 zł za niezarejestrowanie lub nieprzerejestrowanie samochodu

…ale z wyłączeniem oficjalnych dealerów, którzy będą mogli wystąpić o „rejestrację profesjonalną” czyli tablice zakładane na dany samochód, którym chcą akurat wykonać jazdę próbną. Cała reszta, w tym handlarze, będą musieli rejestrować samochód w ciągu 30 dni. Kary dosięgłyby też osoby prywatne, czyli jeśli kupisz samochód i nie przerejestrujesz go w ciągu 30 dni, zapłacisz karę w wysokości 1000 zł. I teraz uwaga, bo zachodzi kolizja prawna, o której zapewne nikt nie pomyślał. Kupujesz samochód uszkodzony bez badania technicznego. Nie możesz go zarejestrować, bo nie ma badania. 30 dni to za mało na naprawę. Nie przerejestrowujesz więc i płacisz karę 1000 zł za to, że samochód wymaga naprawy. Brzmi logicznie? To teraz pomyślcie sobie, że ktoś sprowadza z zagranicy samochód zabytkowy do renowacji. Ma jej dokonać w ciągu 30 dni, żeby mógł go zarejestrować?

Dalej jest jeszcze lepiej. Taką karę miałby ponosić także ten, kto nie powiadomiłby o zbyciu pojazdu. A zatem sprzedajemy pojazd, kupujący idzie go zarejestrować, więc w systemie zmienia się właściciel, ale my nie poszliśmy zgłosić tego faktu i za jego niezgłoszenie płacimy 1000 zł kary – choć jego zgłoszenie nic kompletnie w systemie by nie zmieniło. Brzmi logicznie?

REKLAMA

Jak na razie jeśli chodzi o pomysły rządu na zmiany w rejestracji samochodów, to coraz bardziej mam wrażenie, że pokazuje nam się grządkę, na której ponoć rośnie marchewka (np. brak obowiązku wymiany tablic), a tymczasem w szopie struga się kij, którym się nam w odpowiednim momencie przywali. Karę 1000 zł za nieprzerejestrowanie pojazdu prędzej czy później zapłaci każdy, kto zmienia samochody częściej niż raz na 5 lat. Dla handlarzy ściągających wozy z zagranicy to w rzeczywistości koniec biznesu. Lobby importerów klaszcze tak, aż im spuchły ich tłuściutkie rączki.

małe tablice rejestracyjne
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA