REKLAMA

Manhart DP 500 pokazuje jak Land Rover Defender powinien wyglądać od samego początku

Manhart DP 500 to bardzo dobry projekt tuningowy, który pokazał jak powinien wyglądać Land Rover Defender od samego początku. Niemiecki tuner się postarał, bo udało mu się niczego nie zepsuć.

manhart dp 500 defender
REKLAMA
REKLAMA

Manhart kilka razy gościł na naszych łamach. Opisywaliśmy jego wizję na BMW M3 i M4, w której uznał, że ogromne pionowe nerki są zbyt mało wyeksponowane. Podziwialiśmy jego pomysł na BMW M2 Competition. Tym razem świat ujrzał jego najnowszy projekt o chwytliwej nazwie DP 500.  Niemiecki tuner wziął na warsztat Land Rovera Defendera w wersji 110 (tej dłuższej) P400, czyli uzbrojonej w rzędową szóstkę o pojemności 3 l. W wersji standardowej jednostka rozwijała 400 KM i 550 Nm momentu obrotowego. Tuner stwierdził, że to zbyt mało.

manhart dp 500 defender

Manhart DP 500 ma prawie taką samą moc jak Land Rover Defender z pięciolitrowym V8

Dla przypomnienia – wersja V8 pod maską generuje 525 KM i 625 Nm momentu obrotowego. Natomiast model po kuracji Manharta legitymuje się mocą 512 KM i momentem wynoszącym 700 Nm. Świetny wynik. Tuner zastosował również nowy układ wydechowy ze stali nierdzewnej. Klienci mogą wybrać styl wykończenia rur. Do dyspozycji jest pokrycie ich ceramiką lub włóknem węglowym. Nowy wydech ma zapewnić bardziej rasowe brzmienie. Za dopłatą istnieje możliwość zastosowania większych tarcz hamulcowych.

Zmiany zaszły również w jednej z najważniejszych cech Land Rovera Defendera

Land Rover chwali się regulowanym prześwitem, dzięki któremu Defender ma się świetnie sprawować w terenie. Są tak z tego dumni, że nawet w polskiej kampanii reklamowej, do której zatrudnili Przemka Kossakowskiego, ten element wyposażenia pojawia się już w pierwszych minutach spotu.

Manhart stwierdził, że nie ma co się oszukiwać – większość Defenderów w wersji długiej nigdy nie zjedzie z asfaltu, więc wysoki prześwit to zbędny bajer. Tym samym DP 500 może być wyposażony w zawieszenie obniżone o 40 mm. Posadzenie go na glebie dobrze odbiło się na wyglądzie auta. Klienci mają wybór pomiędzy 24-calowymi felgami z oponami o grubości naleśnika, którymi aż strach podjeżdżać pod krawężniki i „rozsądnymi” 22-calowymi, w których opona ma prawie 12 cm wysokości. Felgi mogą być złote lub czarne.

Idealnie siedzi, wreszcie nie ma kozy

Lista zmian nie jest imponująca

Chromowane akcenty z przodu zostały oklejone winylem, dzięki czemu wygląda o niebo lepiej niż oryginał. Tuner dodał nakładki na nadkola, które delikatnie poszerzają sylwetkę, przez co auto wydaje się być jeszcze bardziej masywne niż jest. Przez całą długość auta biegnie ozdobny srebrny pas, który jest znakiem rozpoznawczym Manharta. Drugi nieodłączny element to wielki napis na przedniej szybie, tak żeby nikt nie miał żadnej wątpliwości, co właśnie zobaczył. Na wszelki wypadek nazwa tunera znalazła się również na przednim zderzaku i tylnym dyfuzorze. W środku niektóre plastiki zostały pokryte alcantarą, a siedzenia od Recaro otrzymały ciekawy wzór. Naprawdę smakowicie to wyszło.

Manhart DP 500 to okazja

REKLAMA

Do DP 500 możemy zamówić gwiaździstą podsufitkę, która jest jednym ze znaków rozpoznawczych Rolls-Royce'a. Teraz za prawie 2 tysiące euro możemy cieszyć się nią w Land Roverze. Kuracja u doktora Manharta się opłaca. Wersja 400 będąca podstawą tuningu kosztuje około 360 tysięcy złotych. Pakiet modyfikacji, dzięki któremu uzyskamy ten fenomenalny wygląd to koszt około 20 tys. euro (około 90 tys. złotych). Dopłata w salonie Land Rovera do wersji z V8 to prawie 300 tysięcy złotych. Czyli nie dość, że możemy dużo oszczędzić, to w nagrodę otrzymamy świetnie wyglądającego Land Rovera Defendera, który osiągami nie będzie gorszy od wersji V8. Znakomity interes, poproszę dwa.

Obiecuję nigdy nie pojechać nimi w teren.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA