Mahindra Roxor po liftingu jest ponoć mniej podobna do Jeepa. Z której strony?
Była w Stanach taka afera, że Jeep nie chciał zgodzić się, aby Mahindra sprzedawała swoją terenówkę Roxor jako pojazd rolniczy (bez dopuszczenia do dróg publicznych), ponieważ była rzekomo zbyt podobna do Jeepa Wranglera. No to poprawili.
Uważam całą sprawę za przezabawną. Najpierw, gdy Mahindra wprowadziła do sprzedaży model Roxor w Stanach Zjednoczonych, prawnicy z FCA pozwali indyjską markę do sądu. Argumentowali, że Roxor wygląda kropka w kropkę jak Jeep CJ. Wymieniono szczegółowo sześć elementów, które sprawiały, że Roxor i Jeep były nie do odróżnienia, a składały się na tzw. wizualny znak handlowy Jeepa. Były to: zewnętrzne zamki maski silnika, kształt wycięcia na drzwi, kształt tylnej części nadwozia, zaokrąglona maska silnika, trapezoidalne błotniki przednie oraz najważniejsze – grill. To właśnie z powodu grilla z pionowymi wycięciami FCA awanturowało się najbardziej.
Sędzia oczywiście stanął po stronie FCA
Trzeba byłoby być niewidomym, żeby przeoczyć, że Jeep CJ i Mahindra Roxor są niemal zupełnie identyczne. Podobnie trzeba byłoby być niewidomym, żeby nie zauważyć, że Jeep CJ nie jest obecnie sprzedawany, a Mahindra Roxor nie będzie oferowana jako pojazd drogowy – tylko jako „farm equipment”. Sędzia zalecił, ale nie nakazał, wydanie zakazu sprzedaży modelu Roxor w Stanach Zjednoczonych, chyba że Mahindra przeprowadzi zmiany stylistyczne, które uniepodobnią ten pojazd do Jeepa.
Indyjski producent na poważnie potraktował tę groźbę i przeprowadził rozbudowany lifting Roxora. Nie, żartuję. Tak naprawdę zmienili grill na taki, który przypomina bardziej przednią część nadwozia Toyoty Land Cruiser J40, i to wszystko. Na pewno nikt się nie zorientuje. To tak jak w filmach, gdzie główny bohater dokleja sobie wąsy, albo główna bohaterka zakłada perukę i cyk, już teraz nie idzie poznać kto to jest. Bardzo dobra robota jak dla obcego, zatwierdzam. Amerykańskim farmerom niczego więcej nie potrzeba.
Wprawdzie teraz Carscoops twierdzi, że sprawą tego grilla Toyota może się poczuć pokrzywdzona, ale zanim japońska marka pozwie Mahindrę, może powinna sprawdzić na jakich to jeszcze rynkach sprzedaje oryginalnego Land Cruisera J40 i koniecznie przekazać mi tę wiedzę. Podobnie jest zresztą z Jeepem CJ – Jeep nie sprzedaje CJ-a od lat, więc twierdzenie że dużo tańsza i niedopuszczona do użytku drogowego Mahindra odbierze im klientów na Wranglera jest równie absurdalne jak ten lifting. Kurczę, nie kupię Wranglera za ponad 30 tys. dolarów, lepiej kupię Roxora za 17 kafli, a to że nie będę mógł nim jechać po drodze, to nieważne – nie powiedział nikt nigdy.
Cała ta heca wydaje mi się być wyłącznie po to, żeby prawnicy mieli co robić
Odwołania, zażalenia, skargi, petycje, apelacje, kasacje, precedensy – amerykańscy prawnicy mają pełne ręce roboty, by walczyć w sprawie, która de facto jest zupełnie nieistotna. Zarówno dla klientów, jak i dla FCA. Chodzi tylko o to, żeby stosując prawnicze sztuczki uwalić kolejnego, choćby nawet bardzo małego konkurenta na rynku amerykańskim. Tylko w ten sposób amerykańskie firmy są w stanie walczyć o własny rynek, bo przecież nie jakością produktów i ich cenami. Sprawę z autami osobowymi przegrały całkowicie i oddały ten segment niemal w 100% Japończykom i Koreańczykom.
Na koniec warto zadać sobie pytanie, dlaczego Mahindra jest tak podobna do Jeepa? Czy mamy do czynienia z bezczelną kradzieżą? Nie, ta indyjska firma legalnie pozyskała licencję na produkcję Jeepa CJ już w latach 50. i od tego czasu wytwarza kolejne wcielenia tego pojazdu. Kto więc jest bardziej winien: ten kto produkuje pojazd na licencji, czy ten kto tej licencji udzielił, nie wiedząc jakie konsekwencje będą się z tym wiązać? Szybko, czy na sali jest prawnik?