Jeździłem nowym Fordem Tourneo Connect. Ostateczna forma samochodu przetrwała
Może i nowy Ford Tourneo Connect budzi uczucie, że gdzieś się już go widziało, ale na pewno nie był to widok nieprzyjemny. Jeździłem nim i wiem, ile zostało w nim bazowego produktu.
Trudno tu będzie znaleźć moją niepochlebną opinię o nowym Fordzie Tourneo Connect, którym przejechałem właśnie blisko 1 tys. km. Nie dość, że lubię kombivany, to jeszcze bardzo lubię Volkswagena Caddy. Niech pocieszy was, że obiektywny tekst według wielu przypomina rozkład jazdy autobusów, są w nim jakieś cyferki i to byłoby na tyle. Spokojnie, dam z siebie wszystko, by na podstawie mojej kilkusetkilometrowej przejażdżki, nie napisać wiele więcej. Choć to jeszcze nie pełnowymiarowy test, to dopiero pierwsza, ale bardzo długa jazda.
Dlaczego piszę o Volkswagenie Caddy?
Bo lubię, to po pierwsze. Po drugie, nowy Ford Tourneo Custom to auto, które powstało na bazie Volkswagena Caddy, nawet produkowane jest pod Poznaniem. Nie jest to typowe przeklejenie znaczka, zmian wizualnych jest sporo.
Ford zmienił przód pojazdu, który teraz nawiązuje do pozostałej zawartości gamy modelowej Forda. Zanotowałem sobie, co jeszcze mogli zmienić w stosunku do oryginalnej konstrukcji i są to: felgi, konsola wewnątrz auta, tapicerka i wykończenia boczków drzwi. Pole do popisu nie było szczególnie szerokie.
Ekran na środku deski rozdzielczej faktycznie odróżnia się od oryginału, ale większość elementów wewnątrz pojazdu to typowe elementy z koncernu VAG, a po otwarciu maski wita nas naklejka, że zalecany olej silnikowy jest od Volkswagena. W najwyższej wersji wyposażenia, która jest bardzo interesująca, zegary przed oczami kierowcy zmienią się w cyfrowy ekran. Zgaduję, że również będzie identyczny z produkcją VAG, bo już teraz to, co wyświetla się na niewielkiej cyfrowej części między obrotomierzem a prędkościomierzem, to typowy widok z aut z niemieckiego koncernu.
Wbrew pozorom to w ogóle nie jest wada, bo Caddy to produkt solidny i w ten sposób można mieć go w innych wariantach cenowych. Zresztą, jak kombivan może mieć jakieś wady?
Zalety kombivana
Przesuwane drzwi z obu stron to ostateczne osiągnięcie świata motoryzacji, człowiek żadnym wynalazkiem nie wzniesie się już nigdy ponad to udogodnienie. Jeśli kiedyś wszczepi się komuś komputer do mózgu to nie przebije to przesuwanych drzwi, co najwyżej ten komputer od razu zapyta: dlaczego ma je tak niewiele samochodów? Przestrzeń to jest największy atut kombivanów i tej również w Fordzie nie brakuje. W egzemplarzu, którym jeździłem, dodatkowo jest podkreślona przez olbrzymi panoramiczne okno dachowe. Nic tylko wpychać tam dzieci w wąskich miejscach parkingowych.
Dzieci da się wepchnąć sporo, bo auto występuje również w wariancie 7-osobowym i to zarówno w wersji długiej, jak i krótkiej. Pasażerowie drugiego rzędu mają swoje rozkładane stoliczki na oparciach przednich foteli (i porty USB-C też). Uniosą bardziej napój i kanapkę, niż laptopa, znam tę miękkość dobrze z koncernu VAG. Niezwykle interesującym smaczkiem jest, że w wersji Sport tych półeczek nie ma. Czyżby walczyli o niższą masę w trakcie walki o najlepsze czasy na pętli Nurburgringu? Zgaduję, że to wariant dla klientów, którzy chcieliby SUV-a, ale ja ich przekonałem, że kombivany lepsze, to chociaż na osłodę wzięli sobie napis Sport.
Na razie wersja Sport nie jest dostępna, nie ma więc co wypatrywać na ulicach kombivanów z pasami na masce. Dostępne na razie są wersje Titanium i Active, oprócz Sportu, czekamy jeszcze na Trend.
Aktywnym w Fordzie Tourneo Connect można być bardzo łatwo. Oparcia foteli da się złożyć na płasko i regulować ich pochylenie. Fotele oprócz złożenia oparć, da się łatwo i szybko zdemontować i wyjąć. Wtedy hyc, rowery do środka i można jechać bez bagażu na dachu lub haku. Na wycieczkę zabiorą nas silniki benzynowy i wysokoprężny (albo-albo, nie jednocześnie).
Silniki Ecoboost i Ecoblue
Tak nazywają w Fordzie silnik benzynowy o pojemności półtora litra (114 KM) i dwulitrowy wysokoprężny, w dwu wariantach mocy (102 i 122 KM). Dostępna jest wersja z napędem na cztery koła, ale tylko z dieslem i ręczną skrzynią biegów. Automatyczną skrzynię biegów można połączyć z silnikiem benzynowym i mocniejszym dieslem. Ja jeździłem ze skrzynią ręczną połączoną z silnikiem Diesla i osiągałem całkiem przyzwoite spalanie.
Przestrzegając ograniczeń prędkości w trakcie podróży drogami ekspresowymi i autostradami, zużycie paliwa mieściło się bez problemu w 7 litrach, choć mocno wiało. Na drodze ekspresowej może zejść nawet poniżej 6 litrów, a na jednopasmowej poniżej 5. Spalania wersji benzynowej nie zbadałem, ale najtańszy diesel kosztuje obecnie tylko 3 tys. zł więcej od wersji benzynowej, więc raczej niewiele osób je pozna.
Czy nowy Ford Tourneo Connect ma jakieś wady?
Może aż tak brzydko ich nie nazywajmy, bo czy kombivan może mieć jakieś wady lub niedociągnięcia? Wszak jest to światło ostateczne, końcowe wcielenie Kryszny, które przybrało formę samochodu. W Tourneo Connect oryginalna konstrukcja na pewno nie została zepsuta, ale i w niej można się było doszukać niedoskonałości. Ford odziedziczył dotykowy panel sterowania klimatyzacją, a ten miewa wpadki. W Fordzie tylko raz, ale za to na 5 minut, zawiesił się i nie mogłem uruchomić nawiewów. Nie jest to nic wyjątkowego, wie to każdy, kto napotkał ten panel w jakimś samochodzie VAG.
Podobno zaletą Tourneo Connect ma być większa liczba fizycznych przycisków. Owszem są, ale przydałby się jeszcze jeden, ten od szybkiego dostępu do wyłącznika funkcji Stop&Start. Niestety, wyłącza się ją za pośrednictwem ekranu centralnego, ale mam pro tip: wystarczy ściągnąć palcem górną belkę i on już tam jest. System multimedialny też jest odziedziczony, zyskał tylko nakładkę w jasnym kolorze, ale dziedziczenie wcale złe nie jest.
Forda Tourneo Connect wyposażono w liczne systemy bezpieczeństwa i wspierające kierowcę. Zarówno parkowanie, jak i daleką podróż można odbyć w ich asyście. Niech się komuś nie wydaje, że to proste auto dostawcze z dołożonymi fotelami, skoro tak łatwo da się je wyjąć. Fajerwerków czy nadmiaru skóry, tu na pewno nie ma, jest solidnie.
Dlaczego nie Caddy?
Walka między tymi samochodami raczej nie rozstrzygnie się na to, które ma ładniejszy front. Ford walkę będzie nawiązywał konstrukcją cennika i dostępnością wyposażenia. Na przykład, w drugiej wersji wyposażenia dopłata do dłuższego wariantu nadwozia to tylko 3 tys. zł, czyli mniej niż u protoplasty. Nie jest to rynkowy atak typu "patrzcie, mamy Volkswagena, ale u nas jest dużo taniej". Ford nie zepsuł otrzymanej bazy, Tourneo Connect na pewno znajdzie swoich fanów.