Wygląda jak piłka, ale nią nie jest. To następca zwykłych felg i opon, którego się nie doczekamy
A nawet jeśli się doczekamy, to raczej nie w powszechnym użytku. Ale jako rekwizyty filmowe „koła” Goodyear Eagle 360 sprawdzą się znakomicie.
Przemysł związany z produkcją felg i opon nie stoi w miejscu. Nie tak dawno temu pojawiły się obręcze wykonane z włókna węglowego (korzystają z nich m.in. niektóre Koenigseggi czy Shelby GT500), a za niedługo do sprzedaży mają wejść opony (czy w zasadzie całe koła), których nie trzeba będzie pompować - i nie będą przy tym tzw. masywami (czyli kołami pełnymi, z oponami z litej gumy). Mogłoby się wydawać, że to szczyt finezji i fantazji, który da się tu osiągnąć, a chętni na jakieś ciekawostki ze świata motoryzacji więcej takich wiadomości nt. felg czy opon nie znajdą.
Takie myślenie jest błędne, co udowadniają „koła” Goodyear Eagle 360
Oczywiście stosowanie określenia „koło” w stosunku do tego, co zobaczycie poniżej, jest całkowicie błędne - stąd cudzysłów. Ale umówmy się, że trochę wody w Wiśle upłynie, zanim będziemy z pełną swobodą mówić o nowym komplecie kul Goodyeara do naszego samochodu - bo właśnie taką postać przyjęło to rozwiązanie. Rozwiązanie, które nawiasem mówiąc wcale nie jest nowe - pokazywano je już 5 lat temu. Teraz ponownie zrobiło się o nim głośniej, ponieważ w swojej prototypowej elektrycznej deskorolce platformie wykorzystał je Citroen. Platforma ta nosi nazwę - a jakże - Skate.
Jak to działa?
W zamyśle całkiem prosto, w praktyce pewnie nie doczekamy się masowego przejścia z bardziej tradycyjnych kół na nowe Goodyeary (i ewentualne rozwiązania konkurencyjne). Za napęd każdej kuli odpowiada w platformie Citroena 8 silników elektrycznych, które reagują na polecenia z komputera pokładowego, odpowiednio przekształcającego polecenia płynące ze strony komputera odpowiadającego za jazdę autonomiczną. To ta łatwiejsza część. Trudniejsza jest związana choćby z resorowaniem - konwencjonalnego zawieszenia tu po prostu nie ma.
W zamian zastosowano specjalne „klatki”, które przy pomocy lewitacji magnetycznej utrzymują kule na swoich miejscach, ale jednocześnie umożliwiają np. pokonywanie drobnych przeszkód czy niedoskonałości nawierzchni. Ze względu na dużą powierzchnię bieżnika - czterokrotnie większą niż w standardowej oponie - także i trwałość nowego rozwiązania ma być odpowiednio większa. Niejasna pozostaje natomiast kwestia zapewnianej przyczepności - przy tego rodzaju rozwiązaniu raczej nie ma co marzyć o stosowaniu bieżników kierunkowych czy asymetrycznych. Zapewne uda się stworzyć także bardzo przyczepne bieżniki, choćby do jazdy po śniegu i lodzie, ale szlag trafi wtedy niskie opory toczenia - a to z kolei zmniejszy zasięg pojazdu.
Sam na to rozwiązanie w ogóle nie czekam, bo choć sama w sobie ciekawa, to tylko kolejna cegiełka, która uczyni pojazdy kompletnie bezpłciowymi maszynkami do przemieszczania się. I co z tego, że będzie można zawrócić w miejscu? Zwykłym samochodem też da się zawrócić w miejscu.