REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Przepisy prokonsumenckie górą: gniazdo OBD zostaje w samochodach

Przez pewien czas wydawało się, że za sprawą... hmm... niedopatrzenia w przepisach gniazdo OBD może zniknąć z obowiązkowego wyposażenia nowych samochodów i pozostanie tylko diagnostyka online. Na szczęście – zostaje, jak podał portal motofocus.pl.

20.04.2018
13:11
diagnostyka obd
REKLAMA
REKLAMA

Wielokrotnie na łamach nie tylko Autobloga narzekam na nadmierną kodyfikację codziennych czynności i opowiadam się za uchyleniem dziesiątek, jeśli nie setek zbytecznych przepisów. Czasem jednak interwencja jest konieczna, gdy chodzi o to, by zachować swobody rynkowe, stanowiące jeden z filarów istnienia Unii Europejskiej. W tym przypadku poszło o tzw. pakiet kompromisowy Rozporządzenia o Homologacji Typu Pojazdu. W początkowej wersji to rozporządzenie nie zawierało na liście obowiązkowego wyposażenia pojazdu gniazda diagnostycznego OBD. Oznaczało to, że producenci mogliby je po prostu zlikwidować, a wszelka diagnostyka odbywałaby się online za pomocą „dedykowanego” programu. Zapewne bardzo kosztownego.

Na szczęście w porę dodano odpowiednie zapisy.

Treść rozporządzenia poszerzono o przepisy z zakresu tzw. RMI, czyli Repair & Maintenance Information – dostępu do informacji o naprawach i eksploatacji. Jest to ważne dla warsztatów niezależnych, ponieważ gdyby tych przepisów nie było, to producenci samochodów mogliby w ogóle odciąć dostęp do informacji o pojazdach dla stacji napraw innych niż te autoryzowane. A to byłby już dramat. I tu przydaje się Unia, dbająca żeby producenci dostarczali wiedzę techniczną poza swoją własną sieć serwisową.

Złącze diagnostyczne będzie obowiązkowym elementem wyposażenia pojazdu.

REKLAMA

Każdy nowy samochód musi mieć możliwość odczytywania informacji zawartych w jego systemie sterującym zarówno na postoju jak i podczas jazdy przez gniazdo diagnostyczne. Informacja o sposobie naprawy i identyfikacja części zamiennych będzie musiała być dostarczona przez producenta w elektronicznej formie.

Nius wydaje się na pierwszy rzut oka mało istotny, ale radzę się zastanowić ile dobrego na co dzień czyni prawodawstwo nakazujące producentom dzielenie się wiedzą i dostępem do pojazdu z warsztatami niezależnymi. Gdyby go nie było, z najdrobniejszą rzeczą trzeba byłoby jechać do ASO. Serwis mógłby zażądać dowolnej ceny, bo nie miałby konkurencji. I nie mówię tutaj o sprawach typu wymiana rozrządu czy hamulców (bo bez oprogramowania nie da się cofnąć tłoczków w zaciskach), ale o najdrobniejszych czynnościach eksploatacyjnych, włącznie z wymianą żarówki. Przepisy prokonsumenckie chronią nas każdego dnia, o czym mało kto pamięta, a kwestia OBD idealnie się w to wpisuje.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA