REKLAMA

Dacia Spring. Kocham ją, ale nienawidzę jednego detalu, bo zrobili z niej Kopciuszka

Nie spodziewałem się, że jeden detal tak popsuje mi zadowolenie z użytkowania tego absolutnie znakomitego samochodu, jakim jest elektryczna Dacia Spring.

dacia spring
REKLAMA
REKLAMA

Przeczytałem niedawno test Dacii Spring autorstwa niejakiego Mikołaja Adamczuka i zatrząsłem się z oburzenia. Kto wypisuje takie rzeczy? A nie, to przecież nasza redakcja. No trudno, możemy się pięknie nie zgadzać. Na mój test poliftowego Springa przyjdzie jeszcze czas, na razie zbieram wrażenia i są one niemal w 100 proc. pozytywne. Poza jednym detalem, który powoduje u mnie drgawki i trzęsionkę wzdłużną interwałową.

Dacia Spring ma fatalny kluczyk

Rozumiem, że to tani samochód. Rozumiem, że nie ma systemu bezkluczykowego, choć dziwię się, że zamiast niego zamontowano kamerę cofania. Ale nie rozumiem, jak można w 2023 r. pchać normalny kluczyk z grotem do samochodu elektrycznego za znacznie ponad 100 tys. zł. Bo wiecie, gdyby to było sprzedawane za powiedzmy 50 kafli, to i tak byłoby sporo, ale wtedy jeszcze rozumiałbym, że musi być po taniości. Ale to kosztuje obecnie bliżej 110 tys. zł i za 110 tys. zł dostajemy kluczyk z grotem, jak w 1994 r. Nie jest nawet składany.

dacia spring kluczyk

Wady kluczyka Dacii Spring wymienię Wam w punktach:

  • nie można go złożyć, więc dźga tym grotem po kieszeni spodni, a że jest dłuższy niż normalny kluczyk do starego auta - dźga po dwakroć. Idealne narzędzie do dziurawienia sobie spodni
  • nie ma przycisku otwierania bagażnika, trzeba fizycznie nacisnąć przycisk na klapie żeby się otworzyła (przypominam, cena od 106 900 zł)
  • nie ma przycisku odblokowywania drzwiczek gniazda ładowarki. Trzeba schylić się pod kierownicę, wymacać dźwignię i otworzyć sobie drzwiczki z łapy. Jakoś w konkurencyjnych autach po prostu odblokowują się razem z drzwiami, wystarczy je lekko nacisnąć
  • uruchamianie jest mocno niecodzienne i wprowadzające zamieszanie. Przekręcamy kluczyk jak na zakręcenie rozrusznikiem, ale zamiast tego... nie dzieje się nic. Trzeba przytrzymać chwilę kluczyk w pozycji „rozrusznik” i dopiero wtedy samochód się uruchamia. Dlaczego nie można tego robić przyciskiem?

Pewnie dlatego, że Dacia Spring to Renault Kwid

Najtańszy i najmniejszy model Renault na rynki wschodzące, oferowany poza Europą z silnikiem spalinowym. U nas owszem kupimy go, ale tylko jako Dacię i tylko z napędem elektrycznym. Przypomnę, że Renault Kwid w Indiach kosztuje od 25 300 zł w przeliczeniu z rupii. W RPA cena zaczyna się od 43 tys. zł – mówimy oczywiście o wersji benzynowej, napędzanej silnikiem 1.0 SCe. Najdrożej jest w Brazylii, gdzie cena spalinowego Kwida to prawie 58 tys. zł, ale uwaga: jest tam też dostępny wariant elektryczny. Kosztuje jeszcze drożej niż u nas: od 127 415 zł. Poszaleli. Ciekawe ile im tego schodzi. I ciekawe ile osób w Polsce zauważy dysonans między wyglądem kluczyka od Springa a jego ceną.

Bo nie wiem czy wiecie, ale kluczyk jest strasznie ważny i Dacia Spring przez to traci

REKLAMA

Kluczyk trzymamy przy sobie, wyjmujemy go przy ludziach, miętosimy go w ręku. On symbolizuje nasz samochód. Wiedzą to wszyscy producenci premium, dlatego robią takie fensi kluczyki jak Porsche czy Lambo, które od razu wyglądają jak milion dolarów. Kluczyk od Springa krzyczy „kupiłeś najtańszy samochód jaki był” i technicznie jest to prawda, bo nie ma nic tańszego-elektrycznego w Polsce, ale nadal jest to trudne do zaakceptowania przy kwocie sześciocyfrowej. Obstawiam, że zmiana tego byłaby dla producenta kosztem groszowym i utrzymuje się tę farsę, żeby droższe modele wyglądały lepiej na tle Dacii Spring. To jeśli ona ma być takim Kopciuszkiem rynkowym, to sukcesu jej nie wróżę. Ale o tym – w następnym wpisie.

pilot centralnego zamka nie działa
Kluczyk do Aston Martina
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA