Czekacie na części, bo w hurtowniach braki? Nie jesteście sami w tej niedoli
„Trochę pan poczeka, bo akurat tego nie mamy”, „proszę się dowiadywać” albo „możemy spróbować dopasować od czegoś innego”, czyli kryzys dostępności dotyka też zwykłych użytkowników samochodów.

Do tego, że nie ma nowych samochodów, to już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Piszemy o tym średnio jeden tekst na dwa dni. Nie ma półprzewodników, więc producenci nie mogą montować elektroniki. Mogliby robić samochody w stylu Fiata 126p, ale na to już trochę za późno. Brak nowych samochodów pompuje ceny aut używanych. Ludzie świadomi, że nowego auta to raczej prędko nie będzie, postanawiają zadbać o dotychczasowe wozy, wymienić to i owo, zrobić może w końcu jakiś serwis. Rośnie popyt na części, ale ich podaż spada. Dokładnie z tego samego powodu: fabryki po pandemii nie są w stanie zaspokoić popytu. Motofocus zrobił ciekawą ankietę, z której wynika, że niedobór części samochodowych na rynku jest problemem rosnącym i zaraz da też po twarzy nam, zwykłym kierowcom.
75 proc. ankietowanych warsztatów zauważa niedobór części
Ankietowanych poproszono o wskazanie, jak dużym problemem w skali od 1 do 10 jest niedobór części, średnia wartość z odpowiedzi przekracza 6. Jest to więc spora niedogodność. Brak części powoduje, że nienaprawione auta czekają i zalegają na warsztacie, nie pozwalając ruszyć z pracą dalej. Mój znajomy mechanik już dość często wprost mówi, że on przyjmie auto do zrobienia, pod warunkiem że przywiezie mu się części. Inaczej wóz będzie stać nie wiadomo jak długo.
Z ankiety wynika, że brakuje właściwie wszystkich rodzajów części, poza regenerowanymi. Te nie potrzebują czipów do produkcji, więc można sobie zawsze coś zregenerować. Gorzej, gdy trzeba coś wymienić, i to korzystając z zamienników wysokiej jakości. Z nimi jest największy problem (68 proc. warsztatów zauważa ich brak), podobnie z zamiennikami tanimi – tutaj 60 proc. warsztatów boryka się z ich słabą dostępnością. A tak przy okazji, to niedawno wymieniałem klocki w jednym aucie i ktoś chyba przez pomyłkę założył mi takie marki zaczynającej się od „4”. Faktycznie, nazwa „cztery dni maks” nie wzięła się znikąd.
Części samochodowe w niedoborze. Jak radzą sobie warsztaty?
Głównie szukając po różnych hurtowniach, typu „a nuż ktoś ma”. W końcu jakieś części gdzieś tam udaje się znaleźć – nawet mnie udało się kupić rozrząd czy wahacze do Mazdy MPV LV, a podobno to już nie występuje w naturze. Chociaż zestaw rozrządu płynął do mnie statkiem chyba siedem tygodni. W każdym razie najmocniej obrywają hurtownie, które nie mają możliwości zaopatrzyć się w towar, więc klienci uciekają gdzie indziej.
Prawdopodobnie zaczynamy odczuwać właśnie konsekwencje nie tylko postpandemicznego wzrostu popytu, ale też zablokowania Kanału Sueskiego przez kontenerowiec Ever-cośtam. Te dostawy, które miały dotrzeć na czas, a nie dotarły, to właśnie te części, których dziś nie możemy kupić. Powstaje więc pytanie – nie pytanie na niedzielę, bo dziś dopiero czwarteczek – czy mieliście ostatnio problemy z dostępnością części samochodowych?