Test BMW X3 xDrive 30e. E to pączek z mniejszą ilością marmolady
Pączek powinien być do oporu wypchany marmoladą, a w BMW X3 xDrive 30e zastosowano inny wsad.
Z pączkami jest taki problem, że te najdroższe, najpiękniejsze, lukrowane, posypane i jeszcze oblane, potrafią rozczarować. Pierwszy gryz już mówi, że jest coś nie tak, a drugi boleśnie informuje, że poza ciastem to w środku już jest niewiele. Zamiast uczty musimy usprawiedliwiać przed sobą ten zakup - o tu w kąciku się sporo marmolady zebrało, nie jest tak źle, albo płakać o mamo, co tu robi ajerkoniak?
Czy to jest przypadek BMW X3 xDrive 30e (jeśli zgubiłem jakiegoś iksa to przepraszam)?
Nie uprzedzajmy marmolady faktów.
BMW X3 xDrive30e to hybryda typu plug-in
Na pewno nie jest tak, że marmolady tu nie ma, albo trzeba bardzo jej szukać. Pytania rodzą się dwa, czy to jest właściwa marmolada i czy nie jest jej trochę za mało?
Wyjątkowość tego modelu polega na możliwości ładowania z gniazdka, przy jednoczesnej obecności silnika benzynowego. Ale czy to właśnie takiej wyjątkowości szukają ci, których do salonu przyciągnęło hasło Radość z jazdy, czy wystarczy im marmolady?
Tyle pytań nam się namnożyło. Poszukajmy odpowiedzi sprawdzając, jak ten model reklamuje na swoje stronie BMW.
Dwaj poszukiwacze przygód w akcji
Tak jest napisane w sekcji, gdzie opisano dwie wybrane wersje BMW X3. Poszukiwać przygód mają BMW X3 M40i i BMW X3 xDrive30e. Pierwszy ma 6-cylindrowy silnik generujący 354 KM (4,8 s. do setki) a drugi nie.
Może nie jest to jeszcze poziom Flipa i Flapa, ale obawiam się, że są to samochody o bardzo odmiennych charakterach. Jeden z nich potrafi pędzić, a drugi pędzić na zakupy.
Przy BMW X3 xDrive30e, wśród zalet i zamiast mocy, wymiony jest bagażnik o pojemności 450 litrów. Tę informację umieszczono nawet linijkę wyżej niż tę o prędkości maksymalnej (do 135 km/h) na napędzie elektrycznym i 50 km zasięgu. Taki to z niego poszukiwacz przygód. Przy opisie X3 M40i w jednak dominuje sportowy charakter i moc.
BMW X3 xDrive30e - cena
Cena zwykłego BMW X3, które nie jest poszukiwaczem przygód, tylko zaledwie samochodem, startuje od 150 000 zł za 150-konnego diesla. By sięgnąć po taką ofertę trzeba być przedsiębiorcą. Jeśli się nie jest, to cennik rozpoczyna się od 188 200 zł, o ile dobrze odczytuję meandry konfiguratora. Czy ktoś tu mówił, że przedsiębiorcy są dyskryminowani?
Hybryda startuje zaś od 230 000 zł brutto. Czy wy w ogóle jesteście ciekawi, ile kosztowała wersja, którą jeździłem? To przecież oczywiste, że była wyposażona po sam dach i da się nią przekroczyć granicę 300 tysięcy złotych, tak samo, jak przy konfigurowaniu innych BMW X3.
Hybryda typu plug-in w tym modelu zawsze ma 184-konny silnik spalinowy, łączony z elektrycznym o maksymalnej mocy 80 kW (109 KM). Na papierze jest więc nieźle.
Mniej więcej w tej samej cenie oferowane jest BMW X3 xDrive30i o mocy 252 KM z przyspieszeniem 6,4 do setki, a przyspieszenia wersji plug-in w konfiguratorze jakoś nie podano. Wszystkie wersje mają, a ta nie. Jest tak szybkie, że nie da się go zmierzyć. Zapewne nie interesuje to klientów.
Coż może ich interesować, jeśli nie czysta radość z jazdy?
Zachęcam do wydawania pieniędzy i oszczędzania jednocześnie
Białe X3 to może mieć każdy, no prawie każdy. To chyba warto pokazać, że pieniądze swoje ważą w kieszeni? Droższy lakier połączony z tapicerką za kilkanaście tysięcy złotych potrafi odmienić oblicze samochodu. Jeden prosty trik polegający na zwiększeniu raty leasingowej, pozwoli upodobnić X3 wyższych modeli. Zobacz jaki. Taki.
Hybrydy typu plug-in kiedyś przeminą, posłużą jako wytrych do obniżania emisji dwutlenku węgla w gamie producenta i znikną. Klientów może zainteresować ich oszczędność, którą da się osiągnąć, grzecznie i każdego dnia podpinając kabelek do ładowania, żeby swoje minimalistyczne dzienne przebiegi przejeżdżać wyłącznie na prądzie. To właśnie dla oszczędności kupujemy wielkiego SUV-a za ponad 300 tys. zł.
Zużycie paliwa i energii w BMW X3 xDrive30e
Według danych producenta, maksymalnie na prądzie można przejechać między 43 a 50 kilometrów. Wierzę, że jest to możliwe i pewnie ktoś tyle na teście homologacyjnym przejechał. Nieco mniej wierzę, że kierowcy korzystający z bardzo przyjemnego elektrycznego napędu, nie będą chcieli cieszyć się jego przyspieszeniem.
Samochód odebrałem z akumulatorami naładowanymi minimalnie poniżej 100 proc. a prognozowany zasięg wynosił już tylko 19 kilometrów. Podróż od ładowarki musiała być przyjemna. Nasze oszczędności zależeć będą od stylu jazdy i osiąganych prędkości.
Korzystanie z mocy elektrycznego napędu raczej nie pozwoli na to, by przez 365 dni w roku jeździć tylko na prądzie i zawsze osiągać zasięg 50 km. Przyniosłoby to teoretycznie 18 250 kilometrów bez spalania benzyny. Jeśli maksymalny, taki bardziej realny, elektryczny zasięg obniżymy do 30 kilometrów, to na prądzie przez rok przejedziemy tylko 10 950, nawet gdy twardo jeździć będziemy każdego dnia. Warto jeździć z dozwoloną prędkością i wychodzi na to, że warto też jeździć codziennie, by coś zaoszczędzić.
Po wyczerpaniu energii z akumulatorów, może być dobrze, ale raczej będzie źle. Spokojne tempo autostradowe to zużycie paliwa przekraczające 10 litrów. Nie jest to zaskakujące. W mieście też można zużywać 10 litrów, a nawet mniej. To już jest nieco bardziej niespodziewane, ale dla takiego wyniku trzeba się starać jeździć bardzo łagodnie. Staranie się jest jednak trudne w samochodzie, w którym przy prędkości 80 km/h na godzinę ma się wrażenie, że stoi. Bez starań bez problemu wyjdzie i 12 litrów.
Powoli zbliżamy się do pytania, czy ta pogoń za oszczędnością (realną, oczywiście, że realną) pozwoliła zachować charakter BMW, bez przesadnego definiowania, jaki on jest.
Nie tylko oszczędna
To że ten egzemplarz był nad wyraz urokliwy, już mamy ustalone. Lecz jak on jeździ, pomyka, mknie, pędzi, jeszcze nie wiemy (ja wiem). Czy ma być tylko i wyłącznie oszczędny?
Nie, ale na wrażenia z jazdy identyczne, jak w drugim poszukiwaczu przygód, przesadnie nie liczcie. Ten samochód to łagodność i wygoda, tak wygląda twoja nowa przygoda.
Samochód ma dwa silniki, a wrażenie jest takie, jakby miał jeden, ale za to średni. Jazda elektryczna jest przyjemna, jak zawsze, ale spalinowa to już tak bez ekscytacji. Dźwięk czterocylindrowego, dwulitrowego silnika nie imponuje. Próbuje robić dobre wrażenie, ale brak mu odwagi by innych kierowców zwyzywać od miękiszonów.
Ile można o tych silnikach, pomówmy o czymś dla normalnych ludzi.
Co jeszcze zapamiętałem z BMW X3 xDrive 30e?
To że samochód z zewnątrz wydaje się ogromny, ale w środku już taki olbrzymi nie jest. Nie jest mikroskopijny, czy ciasny, ale najdroższa w dzisiejszych czasach jest przestrzeń, a tej, kupując BMW X3, wcale tak dużo, jak może się wydawać, nie dostajemy.
Wygodnie oczywiście jest, ale zakupiona przestrzeń jest jakoś dziwnie rozprowadzona. Nad głową jest mnóstwo miejsca, na wysokiej osobie zmieści się nawet cylinder, a nie tylko kapelusz, ale nie powoduje to by przesadnie łatwo montowało się dziecięcy fotelik. Otwór zasłaniany przez tylne drzwi jest niewielki, a Renault Talisman, którym jeździłem przed tym BMW, w kategorii samochód rodzinny bije X3 na głowę.
Bagażnik też nie jest duży, bo o 100 litrów mniejszy niż w wersji wyłącznie spalinowej (450 vs 550 litrów). Podniesiona podłoga sprawia, że trudno w nim zmieścić większe bagaże i jeszcze zamknąć roletę.
Na szczęście jest miejsce na roletę, jeśli chcemy ją zdemontować, ale stracimy wtedy dobre miejsce na kable do ładowania. Wnęki po bokach bagażnika praktycznie nie istnieją. W niektórych bagażnikach da się coś pokombinować, upchnąć coś po kątach, pograć w Tetrisa mniejszymi przedmiotami. Tu nie, 450 litrów to nie jest mało, ale to niemiłe 450 litrów.
Sytuację w bagażniku ratuje możliwość rozwieszenia siatki grodziowej i spakowania się do góry oraz regulacja pochylenia foteli. Mogłem tez złożyć oparcia tylnych foteli prosto z bagażnika.
Cała reszta to już zwyczajne BMW, no prawie cała. Wyświetlacz przed kierowcą i system multimedialny wzbogacono o funkcje związane z jazdą hybrydową, przybyło też trybów jazdy. Obsługa sytemu multimedialnego gestami czasami działała, a czasami nie. Podobnie jak utrzymywanie w pasie ruchu w słońcu i na lekko mokrej drodze, gdzie BMW co chwila gubiło linie, zupełnie jak we francuskich samochodach. A to nie jest komplement. Za to poczułem się jak w BMW X6, bo kierownicę można było tylko lekko dotykać palcami, zamiast wywierać nacisk, jak to bywa w większości samochodów monitorujących, czy trzymamy ręce na kierownicy, gdy on sam nas prowadzi.
Co to za konfitura?
Można uznać, że konfitury w tym pączku jest jednak trochę za mało, albo zgodzić się, że po prostu zastosowano inne nadzienie. Zależy kto czego szuka w pączkach. Ja nie cierpię nadzienia innego niż dżem, ale w przypadku BMW X3 xDrive 30e ten nowy wsad jest do zaakceptowania. Trzeba tylko przyzwyczaić się do trochę zmienionego smaku. Jeśli ktoś BMW X3 kupuje, żeby było mu wygodnie, to będzie zadowolony. Poszukiwacz przygód identycznych, jak w M40i, raczej nowe nadzienie będzie chciał wydłubać i zakrzyknie marmolada albo śmierć.
P.S. Pamiętajcie, musicie uwierzyć, że kupując hybrydę plug-in oszczędzicie więcej niż z dieslem za 150 tys. zł.