REKLAMA

Tym autem jeździli prezesi i managerowie. Teraz możesz je kupić za 7 kafli, ale lepiej tego nie rób

Początkowo budziło kontrowersje swoją stylistyką, dziś negatywne uczucia budzi przede wszystkim jakość oferty rynkowej. Te uwagi dotyczą BMW serii 5 typoszeregu E60.

BMW 5 E60
REKLAMA

BMW to marka, która w ostatnich latach wielu osobom podpadła za eksperymenty na stylistyce swoich samochodów. Oczywiście nie przeszkadza to producentowi z Bawarii w osiąganiu zupełnie dobrych wyników sprzedażowych, w czym pomaga m.in. chiński rynek, któremu olbrzymie płuca w takiej np. serii 7 nie przeszkadzają, ale z pewnością każdy z was albo spotkał kogoś, komu nowy język stylistyczny marki się nie podoba, albo to wy jesteście takimi osobami.

Nie jest to jednak pierwsze tego typu działanie w historii marki - na swoim koncie BMW ma przecież takie modele jak choćby serię 7 E65 (znaną jako Darth Vader) lub (anty?)bohatera dzisiejszego wpisu, czyli BMW serii 5 typoszeregu E60 (E61 w wersji touri... kombi).

REKLAMA
BMW 5 E61

BMW serii 5 (E60) zupełnie zrywało ze statecznym wizerunkiem poprzednika

Niestety zrywało też z czym innym - niezawodnością i trwałością, z których E39 zasłynęło. Może nie we wszystkich wersjach, wiadomo - ale taki był ogólny obraz modelu produkowanego w latach 1995-2003 (jako kombi do 2004). Tymczasem E60 stało się modelem, w którym pojawiło się więcej średnio udanych silników (głównie benzynowych, bo np. wszystkie 6-cylindrowe diesle są z lubianej rodziny M57), a auto stało się bardziej wymagające serwisowo - mniej wybacza, więcej kosztuje. Stąd niska jakość oferty rynkowej. Po tym jakże pokrzepiającym wstępie, zerknijmy na ogłoszenia.

Ceny aut z kierownicą po lewej stronie startują od niespełna 7 tys. zł

Problem w tym, że najtańsze sztuki nie są zarejestrowane w Polsce i zwykle są do opłat, więc realnie koszty są odrobinę większe. Gdy takie oferty odrzucimy i skupimy się na autach, które już po Polsce jeżdżą (lub jeździły, bo się zepsuły), to najtańsza sztuka, którą znalazłem na OLX, kosztowała 7999 zł, ale miała uszkodzoną skrzynię biegów i pękniętą szybę czołową. No, nie za dobrze się zaczyna.

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Oskar

Z dosyć dużym zdziwieniem przeczytałem treść ogłoszenia z dieslem za 8500 zł. Auto jest opisane jako zadbane i całkowicie sprawne, na dodatek z nową turbosprężarką i świecami żarowymi, plus po serwisie filtrowo-olejowym. Albo ktoś bardzo potrzebuje gotówki, albo coś tam ostro nie gra.

Wspaniałe było też ogłoszenie z innym dieslem, tym razem za 8890 zł. Komis napisał, że auto blacharsko jest w dość dobrym stanie, co zwykle oznacza, że w praktyce ten stan jest dość marny. Poza tym uroczo obrzydliwe miało pokrowce na fotele. No mnie nie zachęca.

Sensownie wyglądające BMW E60/E61 wymagają wydania 5-cyfrowej kwoty

Niekoniecznie musi to jednak oznaczać wysokich 5 cyfr. Dobre wrażenie zrobiło na mnie przykładowo to ogłoszenie, z 3-litrowym dieslem M57 za 16500 zł. Opis jest zachęcający, zdjęcia również. Pytanie, jak to wypada na żywo, ale byłbym gotów zaryzykować stwierdzenie, że w podobnych rejonach cenowych to może być jeden z ciekawszych egzemplarzy na rynku w tej chwili. Stosunkowo ciekawy był też benzyniak za 18500 zł, podobno sprowadzony przez jednego z prezenterów TVN Turbo. Nie wiem, nie wnikam, ale tak czy owak nie wyglądało źle. Szkoda, że znowu kombi - większość ogłoszeń w tych rejonach cenowych to samochody z tym rodzajem nadwozia. Więcej sedanów pojawia się, gdy ceny przekraczają ok. 20 tys. zł.

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Paweł

W cenach 20-35 tys. zł można też wręcz przebierać w ofertach, niektóre wyglądają niegłupio na pierwszy rzut oka. Pamiętajmy, że rodzina silników N53 nie jest bynajmniej bezproblemowa, na dodatek często zużywa duże ilości oleju. Jeśli ktoś chciałby kupić sobie benzyniaka ze starszej rodziny M54, musi szukać samochodów nie nowszych niż rocznik 2005.

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Jarek

Najdroższe BMW E60/E61 wystawiane są za ok. 50-60 tys. zł

Zwykle są to egzemplarze z V-ósemkami, które też do zbyt udanych nie należą i bezwzględnie trzeba się wystrzegać zaniedbanych sztuk w niskich cenach. Można też trafić na jakieś zadbane niedobitki z dieslami lub na sprowadzone z Japonii benzynowe 3.0 (z silnikiem N52).

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Łukasz

Do zakupu BMW zniechęcają przede wszystkim doświadczenia osób, które tego próbowały

REKLAMA

Często te próby podsumowywane są mianem patologii. Auta są połatane najmniejszym kosztem, sprzedający specyficzni, opisy często kłamliwe. Jeśli już jednak miałbym szukać BMW serii 5 E60 lub E61, to zapewne skupiłbym się na egzemplarzach z przedziału 20-35 tys. zł i szukał przedliftowych benzyniaków R6 lub 6-cylindrowych diesli (tu mogą być też polifty). No i, biorąc pod uwagę renomę bawarskiego napędu na obie osie, to też bym go sobie darował. A już zupełnie najchętniej to poszukałbym zamiast tego Lexusa GS...

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-15T13:34:49+02:00
Aktualizacja: 2025-04-14T14:24:12+02:00
Aktualizacja: 2025-04-13T10:57:45+02:00
Aktualizacja: 2025-04-12T10:13:06+02:00
Aktualizacja: 2025-04-11T19:19:59+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA