REKLAMA

Motoryzacja oszalała na punkcie dużych zasięgów. To zmierza w chorym kierunku

Denerwują mnie te przechwałki zasięgami po półtora tysiąca kilometrów. Kto to widział? No, dajcie spokój. Przecież to totalnie bez sensu.

wskaźnik paliwa
REKLAMA

Zasięg samochodu był powodem do obaw po raz ostatni w historii jakieś sto dwadzieścia lat temu. W sumie nie mam żadnych dowodów na to, że faktycznie był to problem, ale zakładam, że był. No bo wiecie – w tamtych czasach paliwo kupowało się w aptekach, a samochody były względną nowością. Jednak szybko nastąpił rozwój infrastruktury stacji benzynowych i wszyscy zapomnieli o tym na dziesiątki lat. Gdzieś tam zdarzyło się, że Jeremy Clarkson marudził na pojemność baku w Mitsubishi Lancer Evo, ale zasadniczo nikomu nawet przez myśl nie przeszło, żeby uzewnętrzniać się na temat zasięgu i robić z tego problem. Nikt nie narzekał – nawet ci, którzy przerabiali samochody na LPG, mieli małe butle i musieli zaglądać na stację co 200–300 km.

Aż nagle pojawiły się samochody elektryczne.

REKLAMA

To znaczy, one zawsze były, ale nagle stały się nową drogą w motoryzacji. Wraz z nimi powróciło zagadnienie zasięgu. Z początku to było logiczne, ale teraz… sprawy zaszły zdecydowanie za daleko.

Faktycznie, pojemności akumulatorów pierwszych nowożytnych samochodów elektrycznych w połączeniu z raczkującą infrastrukturą mogły dawać powody do narzekania. Ale od tamtej pory minęło już dobre kilka (a może nawet kilkanaście) lat, a ludzie wciąż o tym biadolą. Mało tego – powstało nowe określenie: „range anxiety”, czyli niepokój związany z utratą zasięgu, niewystarczającym zasięgiem lub martwieniem się o kolejne ładowanie. No i ta wrzawa na temat zasięgów doprowadziła do patologii na rynku. Producenci zaczęli nagle na siłę chwalić się zasięgami – i to nie tylko w przypadku aut elektrycznych. Okazuje się, że zasięgi konstrukcji zasilanych (lub przynajmniej wspieranych) napędem spalinowym nagle stały się wyznacznikiem definiującym dany produkt.

Duży zasięg imponuje

To nie jest ważne, że wiele osób ma pod domem 20-letniego diesla zdolnego przejechać na baku 1000 km. Teraz zasięg imponuje. Hybrydowy BYD przejedzie 1080 km, a MG ma „ponad 1000 km łącznego zasięgu”. Chery chwali się, że Jaecoo przejechało na jednym tankowaniu aż 1427,5 km, a dzisiaj przeczytałem newsa, że nowy model Lynk & Co może pochwalić się zasięgiem na poziomie 1443 km. Konkurencja ze Starego Kontynentu nie ma wyjścia i czuje, że sama także musi grać w tę grę. Wczoraj odbyłem pierwsze jazdy nową Dacią Bigster i przy okazji dowiedziałem się, że odmiana mild hybridG 140 ma zasięg do 1450 kilometrów dzięki dwóm zbiornikom o łącznej pojemności blisko 99 litrów (50 litrów benzyny i 49 litrów LPG). Czy ktoś wybierze ten silnik w Dacii właśnie ze względu na kolosalny teoretyczny zasięg? Nie sądzę.

Zwróćcie uwagę, jaka jest liczba MOP-ów przy autostradach.

Weźmy taki odcinek A2 Łódź–Warszawa. Tam jest MOP za MOP-em, co pokazuje, że wy nie potraficie przejechać 30 km bez przerwy na toaletę/kawę/fajkę/Bóg wie co jeszcze. Jednak z jakiegoś powodu macie potrzebować samochodu zdolnego przejechać 1500 km bez konieczności postoju. Nie dajcie sobie wmawiać.

To jest tak, jakbym nagle uznał, że ładowność to bardzo istotny parametr. Powiedzmy, że Unia Europejska zmniejsza DMC samochodów osobowych do 2000 kg i nagle każdy kilogram jest na wagę złota, a wszyscy zaczynają się licytować. Jedni chwaliliby się, że ich SUV ma ładowność 300 kg, drudzy – że 350 kg. I nagle w tym wszystkim wyskoczyłby ktoś z przechwałkami, że jego produkt jest lepszy, bo ma 1500 kg ładowności. Zaczęlibyście się drapać po głowie i myśleć: „Yyy, no spoko, ale nam wystarczy 500 kg – nie potrzebujemy ciężarówki”.

I dokładnie tak samo jest z tymi zasięgami.

REKLAMA

Nikt w realnym życiu nie potrzebuje 1500 km zasięgu w swoim samochodzie – 500 km jest OK, serio. Płacenie za technologię pozwalającą robić rzeczy niepotrzebne nie ma sensu, a wygląda na to, że ktoś próbuje was do tego namawiać. A jeśli chcecie samochód z naprawdę ekstremalnie dużym zasięgiem, to doceńcie diesla. Polecam lekturę tego dokonania – facet wziął seryjnego sedana z dieslem i przejechał nim 2873 km na jednym baku. Można? Można. Tylko po co?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-31T13:51:48+02:00
Aktualizacja: 2025-03-31T08:01:02+02:00
Aktualizacja: 2025-03-28T18:25:26+01:00
Aktualizacja: 2025-03-28T15:21:12+01:00
Aktualizacja: 2025-03-28T11:31:11+01:00
Aktualizacja: 2025-03-28T10:47:23+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA