REKLAMA

Poduszka powietrzna pokazuje sens autonomicznych samochodów. Zastąpmy ją nożem

Cóż za brak wiary we własny produkt. Po co autonomicznym samochodom wielka poduszka z przodu, skoro są takie bezpieczne?

r2 nuro
REKLAMA
REKLAMA

Zastanawiacie pewnie często, w trakcie bezsennych, wietrznych nocy, po co nam samochody autonomiczne? Kręcicie się z boku na bok i kombinujecie, czy one są dla ludzi, którzy nie mają czasu prowadzić? Można w trakcie jazdy poczytać gazetę lub już przed dojazdem do pracy zacząć odpisywać na maile. A może to spisek wielkiego kapitału, by ludzi pracy pozbawić dochodów i zastąpić ich zbiorem chipów, które nie potrzebują wynagrodzeń i płatnego urlopu? Prawdziwa odpowiedź jest inna.

Po co nam autonomiczne samochody?

Będzie bezpieczniej, gdy kierownice zabierzemy z rąk kierowców. To główna przyczyna, dla której świat w ogóle zajmuje się tym tematem. Ludzie popełniają błędy, a maszyny nie, dlatego mamy sami nie prowadzić samochodów, w przyszłości. To nic, że te zaawansowane komputery też jakiś człowiek musi zaprojektować i wyprodukować, ale to pewnie akurat ten człowiek, który nie popełnia błędów. Jak popełnia, to się go kiedyś też zastąpi. Na razie musi wystarczyć nam gigantyczna poduszka powietrzna.

r3 poduszka powietrzna

Może i technologia jest jeszcze troszeczkę niedopracowana, ale na pewno będzie pięknie. Samochód autonomiczny nie sprawuje się jeszcze dużo lepiej niż człowiek, można mu powierzyć tylko przewiezienie worka ziemniaków. Dlatego na wszelki wypadek samojezdną skrzynkę na kartofle zdecydowano się dodatkowo zabezpieczyć.

Trzeci pojazd Nuro ma gigantyczną poduszkę

Firma Nuro to jeden z pionierów autonomicznej jazdy. Niedługo wypuszczą już trzeci pojazd, który potrafi sam się poruszać, oczywiście na specjalnym zezwoleniu od stanu Kalifornia. Trzeci to powinien być już najbardziej dopracowany, ale chyba pewności nigdy nie za wiele, że ta rozpędzona lodówka nie trafi kogoś w głowę. Dlatego ich kolejny pojazd wyposażono w wielką poduszkę z przodu, która ma zminimalizować obrażenia pieszego, jak już ten kosz z zakupami w niego wjedzie. Oprócz tego ma zmieścić dwa razy więcej towarów.

3 generacja

Nuro nie wozi ludzi, wozi towary i to autonomicznie - to ich biznes. O sensie autonomicznego rozwożenia pizzy pisaliśmy już tutaj, ale nasze wątpliwości nie powstrzymają zmian. Pewnie w przyszłości Kalifornijczyk będzie przechodził koło lodówki i zapyta Kochanie, mamy masło?, a pojazd Nuro sam ruszy w drogę już ze świeżą kosteczką. I ma zrobić to bezpieczniej niż człowiek.

Pojazdy Nuro mają pracować w czwartym poziomie autonomicznej jazdy, obsłużą lokalne dostawy w znanych sobie warunkach. Obecnie wykorzystywany jest R2, do pracy zaprzęgano również Toyoty Prius. Pojazd trzeciej generacji naszpikowany będzie kamerami i czujnikami badającymi obszar 360 stopni, obecny będzie też LiDAR. Mimo to zdecydowano się na wielką poduszkę powietrzną z przodu. Bardzo asekuracyjna postawa, albo niewiara we własne możliwości - nasza autonomiczna jazda jest najlepsza, ale na wszelki wypadek dajmy tę poduszkę.

REKLAMA
nuro co widzi
To widzi pojazd Nuro.

Ta poduszka ma jedną zaletę, będziemy wiedzieć, kiedy autonomiczne samochody staną się naprawdę bezpieczne. Poznamy to po zdemontowanej poduszce. Gdy pojazdy osiągną ten stan, zamiast poduszki można będzie zamontować nóż i nikt nigdy nawet nie zbliży się do ostrza. Poduszka nie wygląda przekonująco, bezpieczniej czułbym się z nożem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA