REKLAMA

W Alfie 156 Crosswagon zepsuł się napęd 4x4, więc właściciel go usunął. Zbrodnia czy świetny pomysł?

Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, z jakimi problemami trzeba sobie radzić, jeśli ma się rzadki i nietypowy, a na dodatek zepsuty samochód. Ale czasem cel uświęca środki i powstają ciekawe modyfikacje - tak jak w przypadku Alfy Romeo 156 Crosswagon z usuniętym napędem na tylną oś.

Alfa Romeo 156 Crosswagon awarie
REKLAMA
REKLAMA

Niedawno na portalu OLX pojawiło się ciekawe ogłoszenie. Jego przedmiotem była Alfa Romeo 156 Crosswagon, czyli kombi ze zwiększonym prześwitem, seryjnie wyposażone w napęd na obie osie. Ogłoszenie na tyle innych wyróżniało się nawet nie tyle oferowanym pojazdem, a tytułem: „(...) przerobiona 2x4”. Pomijam zamianę cyfr miejscami, ale wiadomo o co chodzi - o przerobienie samochodu ze stałym napędem na wszystkie koła na ośkę.

Alfa Romeo 156 Crosswagon 4x2 - ale dlaczego?

By się tego dowiedzieć, zadzwoniłem do (już poprzedniego) właściciela pojazdu - pana Jana. Jak nietrudno się domyślić, powodem takiej przeróbki była awaria układu napędowego - jak określił dotychczasowy właściciel auta, uszkodził się tzw. „przekaźnik mocy”.

Zrzut ekranu z ogłoszenia

Spędziłem ładnych kilka godzin na próbach zrozumienia, jak działa napęd 4x4 w Alfie 156 Crosswagon. Z tego co wyczytałem, niewiele zrozumiałem jest to dość ciekawa konstrukcja. Nie tylko posiada ona mechanizm różnicowy typu TorSen (który w normalnych warunkach dzieli napęd przód/tył w proporcjach 42/58 proc., ale może się to zmieniać), ale ma też skrzynię biegów współpracującą z przekładnią kątową, która przekazuje napęd na przednią i tylną oś. Praca TorSena jest czysto mechaniczna, podczas gdy na zachowanie przedniego i tylnego mechanizmu różnicowego ma wpływ system VDC, czyli odpowiednik systemu stabilizacji toru jazdy.

Zrzut ekranu z ogłoszenia

Wygląda na to, że problemy w Alfach Romeo 156 Crosswagon (i Sportwagon Q4, czyli bez podwyższonego zawieszenia i „terenowego” pakietu stylizacyjnego) sprawia przede wszystkim wspomniana przekładnia kątowa - ścinają się w niej zęby, co prowadzi do utraty napędu na obie osie. Z taką właśnie sytuacją miał do czynienia pan Jan.

Co z tym można zrobić?

Naprawić! Cóż, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Problem w dostępności części - albo czegoś nie da się dostać, albo nie wiadomo w jakim jest stanie, albo znajduje się na drugim końcu kraju, albo kosztuje krocie. Weźmy właśnie ten przekaźnik mocy - używany w niewiadomym stanie kosztował 1200 zł. Nowy - również 1200, ale euro. Trochę sporo jak na wartość samochodu.

Alfa Romeo 156 Crosswagon awarie
E tam, tak to można jeździć też z napędem tylko na przednią oś.

Skrzynia biegów? Początkowo nie dało się znaleźć elementu pasującego do Alfy Q4. Łącząc to z faktem, że akurat pojawiła się w ogłoszeniach rozbita zwykła Alfa Romeo 156 do sprzedaży na części, to decyzja została podjęta - Crosswagon stanie się ośką.

Myślicie, że na tym koniec problemów? Niedoczekanie

Do tego dochodzi kwestia różnic konstrukcyjnych, bo Alfa Romeo 156 Crosswagon różni się od zwykłej nie tylko układem przeniesienia napędu (wliczając w to skrzynię biegów i przednie półosie napędowe), ale także szeregiem innych elementów, łącznie z sankami zawieszenia. W praktyce tego rodzaju przeróbka to ciągłe wracanie do „dawcy” po kolejne części, na dodatek ostatecznie kosztujące z grubsza tyle samo co naprawa z zachowaniem napędu 4x4. Ale w sytuacji, gdy auto potrzebne jest „na już”, a części do naprawy napędu akurat nie ma, nic innego wymyślić się nie da. Wszystko to sprawia, że stopień może nie trudności, ale uciążliwości prac wydaje się tu plasować na poziomie gdzieś pomiędzy Chevroletem Camaro z 2,5-litrowym dieslem Peugeota a Tarpanem z silnikiem BMW 318is (E36) (przy założeniu, że ten drugi projekt ktoś by dokończył).

Alfa Romeo 156 Crosswagon awarie
Tak też.

W każdym razie operacja się udała

REKLAMA

Pacjent utracił napęd tylnej osi i jeden bieg (zamiast skrzyni 6-biegowej zastosowano piątkę, bo akurat taka była dostępna), ale odzyskał to, co najważniejsze - mobilność. Co więcej, gdy już pojazd wystawiono na sprzedaż, to - choć zainteresowanie nie było jakoś szczególnie duże - nie czekał zbyt długo na nowego właściciela.

Tak z ciekawości, zrobilibyście to samo co właściciel, czy raczej za wszelką cenę ratowali napęd 4x4, a może po prostu sprzedali niesprawne auto za czapkę śliwek?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA