REKLAMA

Już co najmniej od czterech dekad hamujemy bezpieczniej. Jubileusz systemu ABS

Chociaż prace nad takim układem rozpoczęły się jeszcze przed wojną, a Jensen FF miał ABS na dwa koła już w 1966 r, o „prawdziwym” debiucie tego rozwiązania mówimy w roku 1978.

ABS historia
REKLAMA
REKLAMA

Problem kół blokujących się podczas mocnego hamowania był znany niemal od początków motoryzacji. Doskwierał – i to jeszcze mocniej – także lotnikom. Rozwiązaniem było znane zapewne większości czytelników hamowanie pulsacyjne, ale nie zawsze można było o nim pamiętać.

W lotnictwie problem był jeszcze bardziej istotny. Pilot lądując na krótkim pasie lub skrawku terenu, chciał móc od razu wykorzystać pełną moc hamulców. Stąd pomysł na ABS, czyli „anti-lock braking system”. Pierwsze próby opracowania systemu przeciwdziałającego blokowaniu się kół w samolotach datuje się już na 1920 rok. Ich autorem był Gabriel Voisin. Odnotowano, że dzięki jego układowi droga hamowania testowanego samolotu została zmniejszona o 30 proc.

Taki układ miał jednak nadal wiele niedoskonałości. Pierwszy opatentowany system stworzył niemiecki konstruktor Karl Wessel w 1928 r. Taki wprowadzony do szerszego użytku stworzył osiem lat później Robert Bosch. Do tego nazwiska jeszcze wrócimy. Niestety, wszystkie te rozwiązania łączyły następujące cechy: były powolne, skomplikowane i często się psuły.

W latach 50. ABS stał się już w samolotach normą.

W 1958 r. zauważono jego potencjał także w motocyklach. Przeprowadzono testy modelu Royal Enfield Super Meteor z takim rozwiązaniem. Niestety, ówczesne szefostwo firmy zdecydowało się na zarzucenie pomysłu.

Pierwszym samochodem z mechanicznym ABS-em był bolid Ferguson P99 startujący w Formule 1.

W 1966 roku ABS pojawił się w Jensenie FF.

Był to sportowy samochód wyposażony w napęd na cztery koła (rewelacja, bo 4x4 występowało wcześniej tylko w terenówkach). Niestety, ABS w Jensenie działał tylko na tylną oś. Przednie koła nadal mogły się zblokować. Było to proste, jednokanałowe rozwiązanie o nazwie Maxaret, którego autorami byli inżynierowie z Dunlopa.

ABS na cztery koła jako pierwszy wprowadził Chrysler w modelu Imperial z 1971 r. Układ powstał we współpracy z firmą Bendix. W tym samym roku Nissan wprowadził podobny system – ale stworzony z firmą Denso - w opcji do modelu President. Zrobił to także Fiat do modelu 691N1. Był to pierwszy samochód użytkowy z ABS-em.

Prawdziwa rewolucja miała miejsce w 1978 r.

To dlatego mówimy, że ABS w tym roku obchodzi swoje czterdziestolecie. System nowego typu zagościł na liście opcji Mercedesa klasy S W116. Jego wprowadzenie było owocem prac trwających w Stuttgarcie od 1966 r. Początkowo zajmowała się tym firma Teldix, a później została przejęta przez Boscha. I to właśnie Bosch jest autorem takiego ABS-u, jaki zrewolucjonizował świat motoryzacji.

Czym różnił się od poprzednich systemów? Zamiast mechanicznego lub analogowego sterowania, w boschowskim układzie było one cyfrowe. Dzięki temu taki ABS był mniej zawodny i mniej skomplikowany, a przy okazji – lepiej działał.

Kolejne lata przynosiły kolejne generacje ABS-u.

Coraz więcej aut miało ten element w wyposażeniu, o czym dumnie informowały naklejki "ABS" na tylnych zderzakach. Inni kierowcy wtedy wiedzieli, że warto zachować większy odstęp od takiego samochodu, bo będzie miał krótszą drogę hamowania.

Z każdą kolejną generacją system był wydajniejszy, a jego komponenty zajmowały mniej miejsca. Działał też ciszej i był lżejszy. O ile ABS w Mercedesie z 1978 roku ważył aż 6,3 kg, to boschowskie systemy ósmej generacji dostępne od 2001 roku ważą zaledwie 1,6 kg.

W 2003 roku policzono, że aż 69 proc. wszystkich nowych aut wyprodukowanych na świecie miało w standardzie ten element. Od 1 maja 2004 roku wszystkie nowe auta rejestrowane w Unii Europejskiej musiały mieć ABS. Stał się on po prostu obowiązkowy.

Nic dziwnego.

Mercedes w swojej broszurze sprzed 40 lat tak opisywał nowy system: „Wykorzystując komputer, system zapobiegający blokowaniu kół monitoruje zmiany w prędkości obrotowej każdego z kół podczas hamowania. Jeśli prędkość zmniejsza się zbyt szybko (np. w trakcie hamowania na śliskiej nawierzchni) i wystąpi ryzyko poślizgu koła, komputer automatycznie redukuje ciśnienie w układzie hamulcowym. Koło powtórnie przyspiesza, a ciśnienie zostaje powtórnie zwiększone i następuje ponowne przyhamowanie. Proces ten powtarza się wielokrotnie w ciągu kilku sekund”.

Dzięki ABS-owi kierowca może więc hamować – niezależnie od tego, czy jest ślisko i jaka jest nawierzchnia – od razu z pełną siłą. Może też ominąć przeszkodę, bo koła nie są zablokowane. Zmniejsza się ryzyko poślizgu bocznego, a w nowych systemach czterokanałowych samochód nie powinien stracić przyczepności nawet gdy koła znajdują się na podłożach o różnej przyczepności.

Jak to działa?

Podstawowe elementy nowoczesnego układu ABS to czujniki prędkości obrotowej każdego z kół, elektrozawory regulujące ciśnienie w obwodzie każdego koła i centrala sterująca. System nie działa, jeśli hamulec nie jest wciśnięty.

Gdy czujniki wykryją, że któreś z kół przestało się kręcić lub kręci się o wiele wolniej od pozostałych (a więc wystąpił poślizg), system zmniejsza siłę hamowania danego koła, aż odzyska ono właściwą prędkość. Dzieje się tak za sprawą chwilowego zmniejszenia ciśnienia płynu w obwodzie układu hamulcowego dla danego koła.

ABS nowych generacji może także współpracować z innymi systemami pomagającymi kierowcy.

Jednym z pierwszych dodatkowych elementów był system BAS, czyli Brake Assist System. Dzięki niemu po mocnym wciśnięciu hamulca samochód zaczyna od razu hamować z maksymalną możliwą siłą. Stworzenie takiego „pomocnika” było konieczne, ponieważ badania wykazały, że kierowcy podświadomie boją się charakterystycznego „wibrowania” pedału hamulca występującego gdy ABS zacznie działać. Zmniejszają wtedy nacisk stopy na hamulec, co może być niebezpieczne.

Jeżeli chodzi o inne systemy, można z całą pewnością stwierdzić, że gdyby nie ABS, nie było w samochodach ani ESP, ani kontroli trakcji ani żadnego z nowych asystentów jazdy. Pojawienie się ABS-u było prawdziwą rewolucją, choć jeszcze relatywnie niedawno można było kupić samochód bez tego udogodnienia.

I tutaj mam pytanie do młodszych kierowców: czy zdarzyło wam się kiedyś jeździć autem bez ABS? Czy umiecie hamować pulsacyjnie?

REKLAMA

A systemowi ABS życzę z okazji „urodzin” wszystkiego najlepszego. Zasadność pojawiania się niektórych „asystentów” może być dyskusyjna, ale ABS jest bardzo sensowny. Chyba nikt tego nie podważa.

Na koniec ciekawostka: pod koniec lat 80. FSO we współpracy z WAT-em (czyli z Wojskową Akademią Techniczną) stworzyło swoją wersję systemu ABS. Nowy projekt nazwano Hamulcowy Układ Antypoślizgowy, czyli w skrócie HUAP. Zwyczajowo pracownicy mówili na to po prostu „chłop”

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA