Chevrolet Corvette z nerkami większymi niż w BMW – takie rzeczy tylko w Finlandii
Jeśli kręciłbym właśnie jakiś film klasy Z i potrzebowałbym samochodu dla czarnego charakteru, pojechałbym po niego do Finlandii. Właśnie tam jest na sprzedaż nietypowy Chevrolet Corvette z 1977 r.
Nie mam zielonego pojęcia o kręceniu filmów. Wiem jednak, że za takim przedsięwzięciem stoi mnóstwo osób, które zajmują się mnóstwem różnych kwestii - od samych aktorów, przez charakteryzatorów, po ludzi odpowiedzialnych za catering (ja też z chęcią zajmowałbym się jedzeniem, tylko w nieco inny sposób). Kolejna kwestia to dobór odpowiednich rekwizytów - w tym samochodów. Wiadomo, że postaci w rodzaju Jamesa Bonda nie wsadzimy do pojazdu w rodzaju Toyoty Tundry, a Hanny Montany do wehikułu czasu na bazie DeLoreana DMC-12.
Ale wystawiony na sprzedaż w Finlandii Chevrolet Corvette C3 z 1977 r. to idealna fura dla czarnego charakteru
Dodam, że czarnego charakteru będącego przy okazji fanem BMW - bo inaczej chyba nie da się wytłumaczyć tych ogromnych płuc nerek zdobiących silnie zmodyfikowany przód auta. Nie do końca rozumiem zamysł twórcy modyfikacji, ale odmawiam jednoznacznego stwierdzenia, że wygląda to źle. Kontrowersyjnie, karykaturalnie czy dziwnie - owszem. Ale nie źle. No, może odrobinę...
Aż szkoda, że pod maską siedzi zwykła 5,7-litrowa V-ósemka - długość maski sugeruje, że zmieściłyby się tam dwa, a może i trzy takie silniki jeden za drugim. Dane w ogłoszeniu wskazują co prawda na jednostkę o pojemności 3,5 l, ale to jakiś błąd - w opisie wyraźnie jest napisane o silniku o pojemności 350 cali sześciennych, czyli właśnie 5,7 l. Niestety akurat w latach 1975-1977, Chevrolet Corvette C3 miał wyjątkowo słabe silniki - standardowy model oferował mniej więcej 167 KM, a wersja z silnikiem L-82 - 208 KM. Inna rzecz, że wtedy słabe silniki mieli wszyscy w Stanach Zjednoczonych, więc 7,7 s potrzebne na przyspieszenie do 60 mph w bazowym Chevrolecie Corvette z automatyczną skrzynią i tak było jednym z lepszych wyników na rynku.
O samochodzie z ogłoszenia wiemy mniej niż byśmy chcieli
W opisie wspomniano, że sprzedawca - Risto Majuri - jest zarazem twórcą tej modyfikacji, i że auto może się poruszać po drogach do września przyszłego roku - zapewne ma to jakiś związek z badaniem technicznym lub opłatami.
No właśnie - pieniądze. Na portalu ogłoszeniowym Nettiauto nie podano ceny auta, sprzedający czeka na oferty. Na Facebooku da się jednak znaleźć ogłoszenie z tym samym autem i z ceną - mówimy tu o 20 tys. euro. Dla porównania, mniej więcej tyle samo (tj. 15-25 tys. euro) kosztują tanie egzemplarze sportowych Chevroletów na portalu mobile.de. Za auta z innych roczników, z mocniejszymi silnikami, często trzeba zapłacić 50 tys. euro i więcej.