REKLAMA

Ta Warszawa jest jak z Auto Tuning Show 1997. Ma piękne grafiki i posmak papryki

Tęsknicie, za złotymi czasami polskiego tuningu? Pięknymi Calibrami, Golfami III i komunistycznymi gratami w krzykliwych kolorach, ogromnych bodykitach i dudniącym stereo z którego lecą Boys i Akcent? To ta Warszawa zabierze was w sentymentalną podróż to tamtych czasów.

Ta Warszawa jest jak z Auto Tuning Show 1997. Ma piękne grafiki i posmak papryki
REKLAMA

Ogłoszenie o sprzedaży samochodu zostało dodane na grupie na portalu Facebook Youngtimery znalezione na aukcji: Kupię/sprzedam. Samochód został podpisany jako „Warszawa custom” i jest to coś pomiędzy hot-rodem a projektem domorosłego tunera z małego miasteczka z lat 90.

REKLAMA

Wprost z najpiękniejszych czasów polskiego tuningu

Samochód oryginalnie pochodzi z rocznika 1969 - czyli okresu kiedy Warszawy osiągnęły swój szczytowy okres jeśli chodzi o poziom produkcji, mimo, że w FSO produkowano już samochód planowany na następcę Warszawy, czyli Polskiego Fiata 125p.

Warszawa custom powstała na bazie Warszawy 223K lub 224K, jednak nadwozie oryginalnego kombi poddano pewnym modyfikacjom. Przede wszystkim obniżona została linia dachu (można to poznać po znacznie węższych szybach), oraz usunięto drzwi dla pasażerów tylnej kanapy. W ten sposób Warszawa została jedynym w swoim rodzaju polskim samochodem z nadwoziem shooting brake. Żeby zrekompensować straty na praktyczności nadwozia, na dachu umieszczono relingi.

Nadwozie zostało pomalowane na dwa kolory - niebieski i zielony (podobno połączenie które się albo kocha, albo nienawidzi, a moim zdaniem jest po prostu średnie). W takim samym odcieniu zieleni są także nieoryginalne felgi. Jeśli jednak kontrowersyjne połączenie kolorów to za mało, to na bokach nadwozia umieszczono interesującą grafikę w stylu „azjatyckim-fusion”, przedstawiającą rybę, a dokładniej karpia koi.

Standardowy grill został zamieniony na nowy z szarego plastiku - posiada on jednak niemal identyczny kształt, co chromowane grille w Warszawach z lat 1957 - 1964. Na masce umieszczono natomiast figurkę, która wygląda jak Bóg wie co. Prawdopodobnie miał to być któryś z drapieżnych ptaków.

Również tylna część nadwozia otrzymała drobne zmiany. Boczne przetłoczenia nadwozia opadają szybciej niż w oryginale, a także usunięto z nich tylne światła. Zamiast nich zamontowano inne, po bokach tablicy rejestracyjnej.

Sprzedający podaje, że pod maską znajduje się 6-cylindrowy silnik w układzie widlastym produkcji Forda. Nie dodał jednak w ogłoszeniu zdjęcia komory silnika, więc nie da się tej informacji zweryfikować, ani doprecyzować, co to dokładnie za jednostka. Co innego z wpisaną w ogłoszeniu automatyczną skrzynią biegów, gdyż nasza Warszawa posiada jedynie dwa pedały.

 class="wp-image-620564"

Niemal niezmienione pozostało jedynie wnętrze. Oprócz zmniejszonej ilości miejsca nad głową i braku pedału sprzęgła, wszystko wygląda normalnie - nawet jeśli tapicerka została wymieniona, to trochę nie pasuje do krzykliwego nadwozia.

 class="wp-image-620565"

Więcej o polskich samochodach przeczytasz tutaj:

Warszawa doprawiona papryką

Ciekawe jest także miejsce, w którym wystawiono Warszawę na sprzedaż - jest to miasto Pecz na południu Węgier, niedaleko granicy z Chorwacją. Samochód posiada węgierskie tablice rejestracyjne. Zaskoczenie jednak znika, kiedy spojrzymy na historię Warszawy - obok Bułgarii to Węgry były najpopularniejszym celem eksportowym dla polskiego samochodu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA