Jechałem z człowiekiem, któremu cofnęli uprawnienia. Zaczynanie od początku to koszmar
Ostatnio miałem okazję odbyć kurs z bardzo ciekawym przypadkiem, a mianowicie osobą, która miała cofnięte uprawnienia w sposób administracyjny i musiała przejść cały proces szkolenia od nowa.
Ostatnio wspomniałem o pewnej luce prawnej dotyczącej kierowców, którzy mają zawieszone uprawnienia i muszą ponownie zdać egzamin na prawo jazdy. W ich przypadku wszystko rozbija się o egzamin i nic więcej. Sprawa wygląda jednak zupełnie inaczej, jeżeli ktoś straci prawo jazdy w tzw. okresie próbnym - wtedy wraca się do początku bajki i powtarza cały kurs prawa jazdy od nowa.
Okres próbny trwa rok dla punktów karnych i dwa lata dla poważniejszych uchybień
Zacznijmy najpierw od wyjaśnienia, na czym w ogóle rzecz polega. Każdy “świeżak” rok po zdaniu egzaminu jest pod parasolem ochronnym, lub w tej sytuacji raczej batem ochronnym, kiedy limit punktów karnych za wykroczenia drogowe wynosi 20 punktów. Dla przypomnienia, domyślny limit wynosi 24 punkty - o jedno przekroczenie prędkości więcej.
Dwa lata natomiast trwa okres, kiedy można mieć cofnięte uprawnienia do kierowania pojazdami za popełnienie przestępstwa lub trzech poważnych wykroczeń w ruchu drogowym. Chodzi tutaj o grubsze tematy, jak np. jazdę po alkoholu, spowodowanie wypadku, czy przekroczenie prędkości o więcej niż 30 km/h. Ważenie polega na skali zniszczeń, czyli np. poniżej pół promila gorzały we krwi mówimy o wykroczeniu, powyżej zaś już o przestępstwie. Podobnie w przypadku kolizji, w zależności od strat, jest to żółta kartka albo bezpośrednia czerwona kartka. Finalnie skutek jest natomiast taki sam, czyli jeżeli ktoś da się złapać, całkowicie traci prawo jazdy i koniec.
Musisz zacząć kurs prawa jazdy od początku
Najbardziej dotkliwe wydaje się w tym wszystkim zaś to, że taśma filmowa została przewinięta do początku, jakbyśmy nigdy nie mieli prawa jazdy. Ponowne zaliczenie egzaminu państwowego wydaje się w takiej sytuacji najmniejszym problemem.
Osoba, która znalazła się w takim położeniu, musi przejść pełną procedurę od samych fundamentów, czyli zgłoszenia do wydziału komunikacji i wyrobienia numeru PKK (Profil Kandydata na Kierowcę), zapisaniu sie na kurs w szkole nauki jazdy, odbycie pełnego szkolenia teorerycznego i praktycznego, zaliczenie egzaminów wewnętrznych i dopiero na końcu egzaminów państwowych. Po czym ponownie zostaje objęta okresem próbnym, na tych samych zasadach.
Dla kogoś, kto już umie jeździć samochodem, jest to prawdziwy koszmar
Tym sposobem wracamy do poruszonego we wstępie problemu. W ostatnim czasie trafił do mnie taki właśnie młody człowiek, który odrobinkę zbyt bardzo wczuł się w to, że nikt mu już nie przynudza nad głową i w szybkim tempie nastukał ponad 20 punktów karnych. Zgodnie z rozporządzeniem, musieliśmy odbyć 30 godzin szkolenia.
Kłopot polegał na tym, że chłopak tak naprawdę wszystko już umiał. Oczywiście, nie byłem tak okrutny, żeby tłumaczyć mu wszystko od podstaw, bo i ja bym umarł przy tym z nudów. Niemniej, właściwie po trzech spotkaniach mieliśmy już przerobiony cały potrzebny materiał. Potrzebny, czyli korygujący nieprawidłowe nawyki i sprawdzający umiejętności pod kątem “klucza” egzaminacyjnego. Zostało jeszcze 26 godzin zajęć, a ja i tak nie mogę jeździć codziennie, bo mam też innych kursantów.
Kara jest dotkliwa i pouczająca
Muszę przyznać, że o ile nie do końca jestem zwolennikiem karania wszystkich za wszystko, o tyle tutaj walor edukacyjny jest naprawdę wspaniały. Perspektywa rozpoczynania wszystkiego od początku, marnowania pieniędzy i czasu na robienie czegoś, co tak naprawdę się już umie, powinna dać do myślenia.
Klient po skończeniu drugiego kursu był tak zmęczony i zniechęcony tym wszystkim, że wierzę w to, iż drugi raz nie odwali czegoś takiego.
