Pożegnania mało kto lubi. Ja też za tym nie przepadam, ale czasem jednak trzeba. To mój ostatni wpis na Autoblogu.

Gdy chodziłem jeszcze do szkoły, zwykle zabierałem do plecaka jakąś gazetę motoryzacyjną - w rodzaju Auto Świata czy Motoru. Ot tak, żeby sobie poprzeglądać na przerwach pomiędzy lekcjami. Poskutkowało to tym, że niektórzy nadali mi ksywkę Piotr Reporter. Wtedy nie przywiązywałem do tego jakiejś większej wagi, choć faktycznie czasem myślałem o tym, że fajnie by było pisać o motoryzacji. No i wiecie co? Zacząłem to robić!
Początkowo były fora internetowe i własny blog
Na tym ostatnim napisałem ponad 100 tekstów. W głównej mierze były to opisy nowych samochodów, którymi jeździłem w ramach salonowych jazd próbnych.
Autobloga zacząłem czytać, gdy tylko pojawił się w sieci - co nie było trudne, bo już wcześniej zaglądałem dosyć regularnie na Spider's Web, szczególnie za sprawą tekstów Szymona Radzewicza (widzisz, Szymon, to wszystko przez Ciebie). Jakież było moje zdziwienie, gdy pewnego dnia otrzymałem od Tymona propozycję dołączenia do zespołu AB!
Przez te siedem lat napisałem dla Was ponad 1200 tekstów
Tak, powinno być tego więcej i mogę tu jedynie przeprosić i Was, Czytelników, i Redaktorów prowadzących, że jednak więcej nie było. Zawsze jednak starałem się, by przygotowywane materiały były wyczerpujące i ciekawe. Wyszukiwałem różne ciekawostki, pisałem o prototypach, klasykach i o supersamochodach, wyjaśniałem jak coś w aucie działa, szczegółowo opisywałem różne auta używane i ich usterki. Przez te kilka lat poprawiłem też swój warsztat pisarski - nadal są tu oczywiście pola do usprawnień, ale tak czy owak jestem z tego rozwoju bardzo zadowolony.
Wiele pomysłów na teksty podsunęliście mi Wy
Lubię czytać komentarze pod tekstami, lubię interakcje z Czytelnikami. Dzięki temu wpadło nam tu też kilka fajnych tekstów. Wybaczcie, że nie będę z osobna wymieniać wszystkich tych, których komentarze bardzo cenię (#ktomawiedziećtenwie), ale fakt jest faktem - dały mi mocnego boosta do pewności siebie. Bardzo dziękuję też za całą konstruktywną krytykę, którą od Was przez te lata otrzymałem. Za niekonstruktywną nie - przy okazji nadmienię, że osoby, które zbanowałem za chamstwo i prostactwo, zbanowane po moim odejściu pozostaną. Trzeba było nie zaczynać.
Nie ma co przedłużać, trzeba się żegnać
Z sieci całkowicie nie znikam, kto będzie chciał mnie znaleźć to zrobi to bez problemu. Poza tym pewnie będę tu nadal wpadać do sekcji komentarzy, jeśli redakcja Autobloga nie będzie miała nic przeciwko. Zamiast tradycyjnego żegnajcie mówię więc raczej do zobaczenia. Tyle że w innych, jak to się ładnie mówi, okolicznościach.
Dziękuję. To było siedem naprawdę fajnych lat.








































