Stawiam obiad, jeśli ktoś kupi ten używany samochód elektryczny. To może być Ocean łez
W Polsce na sprzedaż pojawił się Fisker Ocean: elektryczny SUV, który miał stać się nowym otwarciem dla firmy Fisker, ale dość skutecznie ją zbankrutował. Kto się odważy na ten szalony zakup?

Kilka tygodni temu na grupie z ogłoszeniami o sprzedaży aut elektrycznych moją uwagę przykuł post człowieka, poszukującego warsztatu gotowego podjąć się „ożywienia” dwuletniego SUV-a Fisker Ocean. Ten dziwny pojazd powstawał tylko przez dwa lata – 2022-2024 i doprowadził do zupełnego bankructwa swojego producenta. W założeniu miały powstać trzy elektryczne SUV-y Fiskera, to jest mały, średni i duży, ale skończyło się na zbudowaniu w wielkich bólach ok. 14 tys. sztuk tylko jednego z nich, to jest modelu Ocean. Ten prawie 4,8-metrowy SUV zasłynął rekordowym w swoim czasie zasięgiem dzięki akumulatorowi głównemu o pojemności aż 113 kWh. Podobno dawało się nim przejechać ponad 700 km między ładowaniami, oczywiście o ile akurat działał. A że przeważnie nie działał, to nie wiadomo, czy ta sztuka komuś się udała.

Fisker Ocean szybko stał się memiczny z powodu swojej awaryjności
Nowe samochody przestawały jechać, nikt nie wiedział dlaczego. Nie ładowały się – jak egzemplarz kupiony przez znanego youtubera Rich Rebuilds – i też nikt nie wiedział dlaczego, potem udało się ustalić że jest to wadliwy czujnik podpięcia przewodu ładowarki. Jak z rękawa sypały się akcje przywoławcze: na niewysuwające się klamki, na niesprawną pompę płynu chłodzącego, na wadliwe zestrojenie układu napędowego powodujące ściąganie podczas przyspieszania i inne. Memem stała się funkcja Boost Mode, czyli procedura szybkiego startu. Samochód miał limit jej 500-krotnego użycia i potem przestawała działać. Z tego co wiem, nikomu nie udało się tego limitu zużyć, bo to wymagałoby, aby Fisker zadziałał w miarę prawidłowo minimum 500 razy.

Fisker Ocean występował w kilku konfiguracjach mocy i napędu
Była wersja przednionapędowa Sport z akumulatorem o pojemności 75 kWh, następnie 544-konny Ocean Ultra AWD (0-100 w 4,2 s, akumulator 113 kWh) i topowa odmiana Extreme o mocy 564 KM wyposażona w funkcję Boost Mode, co pozwalało osiągnąć 100 km/h w mniej niż 4 sekundy. Wszystkie obsługiwały ładowanie z mocą do 175 kW i żaden z nich nigdy nie działał poprawnie. Widziałem film, gdzie nawet egzemplarz do testów dziennikarskich w ręku Marquesa Brownlee zachowuje się nieprzewidywalnie, na przykład przy włączonym biegu D auto potrafiło się cofnąć po odpuszczeniu hamulca.
Do sprzedania jest Fisker Ocean z 2023 r. z przebiegiem 8260 km
To i tak sporo przejechał jak na te wozy. Oczywiście nie działa, nie odpala i nie da się nim jeździć, ale to zaskoczenie podobne jak to, że po niedzieli następuje poniedziałek. Sprzedający wymienił akumulator 12 V (ten mały, podtrzymujący napięcie), ale to nic nie dało. Jest to więc projekt dla ambitnego miłośnika elektromobilności, najlepiej żeby jeszcze dysponował warsztatem i odpowiednią wiedzą. O oprogramowaniu nie wspomnę, bo po bankructwie Fiskera raczej trudno się spodziewać, żeby ktoś skądś je pozyskał. "Ktoś kto się zna to ogarnie" - napisał sprzedający, pytanie kto w Polsce zna się na niedziałających elektrycznych Fiskerach.

Dodatkowo samochód ma uszkodzoną maskę
Ktoś próbował ją zamknąć i wygiął blachę – nie ma szans na używaną w normalnej cenie, nowych też nie ma, więc trzeba będzie to wyklepać, dogiąć i poszpachlować. Znalazłem jedną na eBayu za 3500 dolarów, ale to cena z gatunku „żona kazała wystawić”. Nic dziwnego, że te samochody po drobnych uszkodzeniach otrzymywały status „szkody całkowitej” i były sprzedawane za grosze. Tak pewnie było również i w tym przypadku.
Zapowiada się na wspaniały projekt. Gdyby ktoś przypadkiem się zdecydował, niech napisze na naszego redakcyjnego maila ([email protected]), chętnie dowiemy się czegoś więcej o tym nadzwyczaj oryginalnym pojeździe.







































