Chińczycy wsadzili wnętrze Rolls-Royce'a do minivana. Oto Voyah Dreamer MPV
Chińscy klienci wiedzą, że luksusowy minivan to nawet coś lepszego niż luksusowa limuzyna. Dlatego wchodzą podbić własny rynek, gdzie za bardzo rozgościli się obcy producenci.
Chiny to największy rynek świata, a przy okazji jedyny, na którym istnieje segment „luxury minivan”. Może trochę takich aut sprzedaje się w Japonii czy krajach Azji Południowo-Wschodniej, ale jednak to Chiny mają w tym dziale rynku parę naprawdę niezwykłych wozów. Oto parę luksusowych minivanów oferowanych w Chinach:
Toyota Alphard
Buick GL8 Avenir
Volkswagen Viloran
Wszystkie one jednak miękną, gdy na scenę wjeżdża lokalny gracz: Voyah Dreamer
Nic więcej nie wiem o marce Voyah poza tym, że pokazała już SUV-a o nazwie Free i poza tym, że należy do koncernu Dongfeng, mając pełnić w nim rolę propozycji premium. Z całą pewnością nowy minivan jest premium, jest tak bardzo premium, że oglądając jego wnętrze bolą mnie zęby.
Połączenie białego z niebieskim i złotym. Tak, to ma sens. Świetne zestawienie kolorystyczne. Idealnie odwraca uwagę od tego, że tablica przyrządów jest trochę bez pomysłu. Ale w sumie, czy da się jeszcze zrobić tablicę z pomysłem? (cicho tam Honda e, do ciebie nie mówię). Najważniejsze że jest mnóstwo skóry i złota, trzy wielkie ekrany i analogowy zegarek pośrodku.
Trudno mi sobie wyobrazić bardziej zmarnowane miejsce niż 4-osobowy minivan. No ale luksus ma swoje prawa. Zapewne najczęściej w Chinach w minivanach o długości 5,3 m (jak Dreamer) można znaleźć nie 4, a 12 lub nawet 15 miejsc. Jednak pamiętajcie: im więcej ludzi, tym większym luksusem jest posiadanie własnej, prywatnej przestrzeni. Oczywiście wygląd tylnej kanapy również przyprawia o ból zębów – do białości i złota dochodzą tu jeszcze listwy LEDowe i niebo gwiaździste nade mną. To znaczy nad pasażerami.
Z zewnątrz Voyah Dreamer nie rozczarowuje, jest dokładnie tak straszny jak powinien być
Ma tak wielki grill, że następnym etapem powinna być już rezygnacja z lamp i po prostu wprawienie ich w grill, jako jego nieodłącznego elementu. Trzeba tu powiedzieć, że te grill, to jest po nic, bo ma być wersja czysto elektryczna (5,9 s do setki to wszystkie dane jakie podano) oraz wariant ze spalinowym wydłużaczem zasięgu, czyli range extender. Po grillu można byłoby uznać, że tam jest jakieś V12, które trzeba dobrze schłodzić.
W serii ma być też zawieszenie pneumatyczne. I oczywiście chromowane, ale nie za duże felgi. Oprócz wariantu superluksusowego, pojawi się wersja typowo osobowa w amerykańskiej konfiguracji 2+2+3. Bo tak naprawdę, to Amerykanie wymyślili ten typ samochodu w postaci Dodge'a Caravana/Chryslera Voyagera i wszystkie pokazane w tym wpisie samochody są rozwinięciem jego koncepcji. Amerykańscy klienci zdążyli się już jednak od minivanów odwrócić, a chińscy w tym czasie je pokochali.
Gdzie jest kres tego szaleństwa?
Chińczycy zdają się go nie znać. Samochody muszą być coraz większe, ich grille – coraz bardziej imponujące, wnętrza mają ociekać luksusem w najgorszym guście, zupełnie nieakceptowalnym dla Europejczyków. Na rynku motoryzacyjnym, zamiast kilkunastu marek, mamy ich ok. 150 i ciągle dochodzą nowe, pączkując i dzieląc się w nieskończoność w ramach kilkunastu koncernów. Za parę lat nikt już o żadnym Voyahu pewnie pamiętać nie będzie, bo moda zdąży się zmienić. Nie zazdroszczę ludziom, którzy to kupią, a potem będą musieli szukać do tego części zamiennych.