Jesienny test Volkswagena Caddy California. To mistrz podgrzewania zupy
Uwielbiam Caddy. Nawet łóżko w środku nie jest w stanie zepsuć Volkswagena Caddy w wersji California.
Volkswagen Caddy tak mi się podoba, że nawet likwidacja bagażnika w celach noclegowych nie zdołała zniszczyć mego uczucia. Ciepłe uczucia to chyba zasługa przestrzeni, inaczej się patrzy na świat, jak sufit nie naciska na głowę. Tu dzieci wprowadza się do fotelika, a nie wsadza, a samemu się wsiada, nie wciska. Nie rozumiem odwrotu ludzi od kombivanów. Jak można żyć bez przesuwanych drzwi, bagażnika o pojemności stodoły, trzech oddzielnych miejsc z tyłu? Zakup SUV-a, jako rodzinnego samochodu wydaje się przy kombivanie nieśmiesznym żartem, całkowitym niezrozumieniem problemu codziennego transportu. Nie da się wiele więcej wnieść do zmagań z fotelikami, dziećmi i bagażami, niż wnosi kombivan. Volkswagen Caddy w wersji California jednak spróbował. Na pokład wniósł łóżko.
Volkswagen Caddy California - co to jest?
Można go znaleźć w sekcji Kampery, wśród samochodów użytkowych Volkswagena. Taka klasyfikacja jest jednak trochę na wyrost. To samochód użytkowy w wersji osobowej, ale z funkcją nocowania. Nie ma prysznica, toalety, nie można w środku się wyprostować i chodzić. Ma rozkładane łóżko i można dokupić do niego szafkę z zabudową kuchenną, a nawet rozszerzający przestrzeń do życia namiot. Może to być zaskakujące, ale to możliwość ugotowania zupy, dzięki zabudowie kuchennej, uznałbym za jedyną niezbędną w tym zestawie możliwości.
Była jesień
Nie zdecydowałem się na nocowanie w Volkswagenie Caddy California, choć miałem taki pomysł, gdy zobaczyłem, że na pokładzie jest obecne ogrzewanie postojowe. Dobrze, że doczytałem w instrukcji, że działa maksymalnie 60 minut, bo decydując się na nocleg jesienią musiałbym spać przy włączonym silniku. Próbowałem korzystać z ogrzewania postojowego, ale wyłączało się automatycznie dużo wcześniej niż przed upływem pełnej godziny. Mamy więc samochód na lato, jeśli nie chcemy grzać się ciepłem z pracującego silnika. Byłoby wtedy niezbyt zielono.
Zwykłego kampera nie da się używać na co dzień, ograniczają go rozmiary. A Caddiego już tak. Latem planujemy pobyt na morzem, rezerwujemy miejsce na polu kempingowym i w drogę. Wprawdzie nie da się mieszkać wewnątrz Caddiego, ale w długie słoneczne dni i tak cały czas jesteśmy na zewnątrz. Do samochodu wracamy spać. Można też doczepić namiot z nadmuchiwanym stelażem i zwiększyć obszar do życia. Samochód z doczepionym namiotem oferuje więcej niż namiot, ale w czym spanie w Caddy California jest lepsze od spania w namiocie? Samotny namiot nie ma klimatyzacji, radia, ładowarki do telefonu, no i namiot nie jeździ. W namiocie nie możemy też schować się pod wysoko unoszoną klapą i na stojąco zrobić sobie jajecznicy.
Łóżko w Volkswagenie Caddy California
To jego najbardziej wyróżniający element, choć niektórzy pewnie zastąpiliby go parą zwijanych materacy. Materace raczej nie będą tak wygodne, łóżko z Caddiego ma nawet sprężyny. Da się je zdemontować i przetrzymać do następnego lata w garażu. Niestety zamontowane łóżko, wraz z obecną na pokładzie minikuchnią i schowkiem na stolik z krzesłami, zajęło prawie całą dostępną przestrzeń bagażową. Na dłuższy wyjazd pewnie trzeba się spakować składając fotele tylnego rzędu i tam umieszczając większe bagaże.
Procedura rozkładania łóżka nie jest specjalnie skomplikowana. Trzeba tylko maksymalnie przesunąć do przodu przednie fotele, tak samo ich oparcia, a fotel kierowcy maksymalnie podnieść, bo jeszcze bardziej zbliża się wtedy do kierownicy. Bez tych przygotowań nie damy rady rozłożyć materaca, ale jest to do wykonania przez jedną osobę.
Katalog Volkswagena przedstawia siedzącą na rozłożonym łóżku kobietę. Modelka raczej nie była zbyt wysoka. Mnie udało się usiąść, ale tylko w miejscu z szybą. Dałbym radę zjeść w tej pozycji zupę, ale plecy na pewno nie były wyprostowane. Szyba jest świetna, dzięki niej wydaje się, że w samochodzie jest jeszcze więcej miejsca. Tworzy też przymus oglądania gwiazd, bo nie da się jej zasłonić. W upały miałbym nadzieję, że informacja o przepuszczaniu tylko 5 proc. światła jest prawdziwa.
Na łóżku mamy do dyspozycji lampki sufitowe, dotykowe i ze zwyczajnym włącznikiem. Te dotykowe trochę trudno wyczuć i nie działają po wyłączeniu zapłonu. Mamy też dostęp do gniazda ładowania (w samochodzie naliczyłem ich conajmniej trzy) i przycisku uruchamiającego klimatyzację. Drzwi i okna nie mają chowanych rolet, by oddzielić się od świata, ale dostępne są bardzo łatwe w montażu zasłonki na magnes.
Tylne boczne okna zajęte były przez torby, które można odpiąć i pójść z nimi pozwiedzać. Cenny dobytek nie musi być pozostawiany na pastwę ciekawskich rączek w nieznanym mieście, czy jakimś mniej godnym zaufania kempingu.
Gotowanie w Volkswagenie Caddy California
Jeździłbym Caddy California na wycieczki, nawet gdybym nie chciał w nim nocować. Wiem, że zaraz powiecie, że w każdym samochodzie można wozić kuchenkę z butlą gazową, ale ta zabudowa robi różnicę. Raz dwa wyciągamy stoliczek i krzesełka, wysuwamy blat z palnikiem i grzejemy zupkę na świeżym powietrzu, gdy dookoła leży śnieg. Od razu człowiek czuje się jak twardziel. Śniegu jeszcze nie było, ale raz zagrzałem krupniku na wietrze.
Oprócz kuchni i łóżka, to zwyczajny samochód
Mój ulubiony ze stajni Volkswagena, ale wciąż zwyczajny. O wspaniałości przesuwanych drzwi z obu stron (w standardzie) pisałbym wiersze, ale wam ich oszczędzę. Mimo że samochód jest dość długi, to wysiadanie na parkingu jest łatwe, także dzięki krótkim drzwiom z przodu. Na plus zaliczyłbym też łatwe w składaniu tylne siedzenia, dzielone w proporcji 60:40.
Samochód, jak na auto użytkowe, jest też bardzo przyzwoicie wyposażony. Ma wirtualne zegary i systemy wspierające bezpieczeństwo, na pewno nie jest spartańsko, czego można się obawiać znając użytkowy rodowód Volkswagena Caddy. Niestety, mam też dotykowe panele, znane na przykład z Volkswagena Golfa obecnej generacji. Łatwo jest niechcący zmienić temperaturę w trakcie korzystania ze środkowego ekranu. Zdarzyło mi się też wyłączyć nawiewy całkowicie i zastanawiać się, jak je włączyć z powrotem. System multimedialny też startuje nieco powoli i uniemożliwia szybkie skorzystanie ze swoich funkcji. Żadna wada i tak nie była w stanie zmącić mi przyjemności z jeżdżenia tym samochodem. Caddim w tej wersji właściwie się nie jeździ, to jest bardziej taki pokoik, do którego wchodzisz pojeździć samochodem.
Jaki silnik do Volkswagena Caddy California?
Teoretycznie mamy ich szeroki wybór, dostępny jest nawet silnik benzynowy o pojemności 1,5 litra. Ja jeździłem z automatyczną skrzynią DSG i silnikiem wysokoprężnym o mocy 122 KM. Ten zespół trochę męczył się z masą pojazdu. Nic nie szarpało, ale było nieco ślamazarnie. Wersja z mocą 75 KM jest raczej dla osób, które w ogóle nie planują się przemieszczać.
Zużycie paliwa było bardziej pozytywne niż testy na COVID na Lubelszczyźnie. 6 litrów jest możliwe do osiągnięcia w trakcie przepisowej jazdy po drodze ekspresowej, co jest dobrym wynikiem przy masie pojazdu zbliżającej się do 1,8 tony. Prędkość autostradowa w wietrzny dzień, to już niestety okolice 8 litrów, mniej doskonale. Spokojna jazda Caddym się opłaca i spalania nie psuje nawet automatyczna skrzynia biegów.
Nieco dostojny styl zmiany przełożeń mi pasował, spalanie tym bardziej. Robiłbym tym wycieczki po Europie jak szalony. Tylko po co mi wtedy łóżko, jak i tak chciałbym się umyć w hotelu?
Czy ta koncepcja ma sens?
Takie pytanie ciśnie się na klawiaturę, jak grzyby do koszyka i Kermit żaba do świnki Piggy. Przecież zamiast wozić ze sobą łóżko, można spać na materacach w innym samochodzie, albo w namiocie. Stoliczek turystyczny to też żadna kosmiczna technologia, tylko o minikuchnię może być trudniej.
Otóż różnica istnieje. Podróżowanie przepastnym Volkswagenem Caddy jest wygodniejsze od podróżowania zwykłym samochodem osobowym. Nie da się po nim chodzić, ani nawet siąść na łóżku wyprostowanym i nie jest to nawet pół pełnoprawnego kampera, ale sama zaoferowana tu przestrzeń już daje większe poczucie wolności. California w najtańszej wersji kosztuje 120 515 zł, ale to 75-konny diesel, którego strach zaparkować pod górę. Diesel ze skrzynią DSG kosztuje ponad 146 tys. zł i to w nadwoziu z mniejszym rozstawem osi. Trzeba więc dobrze rozpoznać swoje potrzeby, żeby zdecydować się na ten wydatek.
Caddy California uciągnie 1,5 tony przyczepy hamowanej, więc ktoś wyjątkowo uparty może ciągnąć przyczepkę, w której się wyprostuje. Wielbiciel spania w dzikim terenie doceni możliwość zamówienia napędu 4x4. A patriota ucieszy się, że dziś (29.10.2021 r.) przypada rocznica rozpoczęcia produkcji Caddiego piątej generacji w wielkopolskim Antoninku, skąd wyrusza na podbój całego świata.
Jeśli ktoś wciąż nie wierzy w taką koncepcję podróżowania, to może wyjąć łóżko i mieć samochód, który powinien być obowiązującym trendem mody, zamiast jakichś SUV-ów.