Zasnął w Tesli na autostradzie. Przeżył i teraz płacze
Peter z Newburyport zasnął w jadącej Tesli Model 3. Nic mu się nie stało, ale i tak poszedł do telewizji. Twierdzi, że Tesla nie powinna mu na to pozwolić.

Autopilot w Teslach działa bardzo dobrze, aż za dobrze. Niektórzy użytkownicy Tesli ufają mu tak bardzo, że zasypiają w swych samochodach w trakcie jazdy na autostradzie. Filmiki z nagraniem ich drzemek błyskawicznie trafiają do internetu.
Przypadek Amerykanina z Massachusetts jest inny. Zasnął, ale nikt go nie nagrał, więc o sławę sam się postarał. Mimo że Tesla go nie zawiodła, on uważa, że tak było. Przecież powinna powstrzymać jego głupotę.
Spał w czasie jazdy i przeżył.
Filmiki ze śpiochów w Teslach mają być niewybrednymi żartami, podobno sen jest udawany - tak uważa Tesla. Autopilot ma nie pozwolić kierowcy spać, kontrolując, czy skupia on uwagę na drodze.
Peter zadaje kłam temu stwierdzeniu, twierdząc, że uciął sobie drzemkę w swoim Modelu 3. Taką nie za krótką - trwała przez ponad dwadzieścia kilometrów jazdy po autostradzie. Gdy się obudził, samochód wciąż jechał, bezpiecznie wioząc go do celu. To tak oburzyło Petera, że pobiegł do telewizji.
A tam ochoczo zajęto się jego problemem. Reporter spędził z nim chwilę w jego samochodzie i wysłuchał tej mrożącej krew w żyłach historii. W skróci brzmi ona: zasnąłem i obudziłem się. Ale jest drugie dno.
Samochód ma być mądrzejszy od człowieka
Amerykanin zaprezentował, jak Tesla przywołuje kierowcę do porządku, gdy ten nie dotyka kierownicy. Najpierw każe mu chwycić kierownicę, a w przypadku braku reakcji, grozi wyłączeniem Autopilota.
Peter przyznał się, że przysypiając oszukał system - trzymając jedną rękę na dole kierownicy, samochód sądził, że kierowca czuwa. Nie stosował sposobu na pomarańczę, o którym już pisaliśmy, ale i tak udało mu się skutecznie przespać.
Przespał się, przeżył, samochód zachował się tak, jak miał się zachować, czyli utrzymywał się w pasie ruchu i odległość od poprzedzającego pojazdu. O co więc chodzi? A oto, że nie powinien dać się oszukać, bo niebezpieczeństwo czyha tuż za rogiem. Konkretnie za zjazdem z autostrady.
Autopilot nie rozpoznaje czerwonego światła
Jeśli Peter spałby chwilę dłużej, samochód zjechałby wyznaczonym zjazdem i napotkał sygnalizację świetlną. Nie posiadając funkcji rozpoznawania świateł, przejechałby elegancko na czerwonym.
Czerwone światło to tylko jeden z przykładów, jak źle mogłaby zakończyć się drzemka. Trudno jest jednoznacznie określić, na co dokładnie narzeka w telewizji Peter.
Na to, że Tesla za słabo wybudza kierowcę? Chyba nie, skoro przyznał, że skutecznie oszukał system. A może na zachowanie Tesli, gdy wykryje, że kierowca śpi jak zabity. Może powinna się zatrzymać, a nie jechać? Na to też nie narzeka, bo przecież nie wykryła śpiocha - spał zbyt sprytnie.
Trudno to wyłowić z telewizyjnego materiału, ale zdaniem jego autorów i Petera, winna jest Tesla, bo na zbyt wiele pozwoliła człowiekowi.
Ja się na Teslę nie zapisywałem
Tak mówi jeden z ekspertów w materiale filmowym. Nie ma Tesli, ale porusza się po drogach, po których jeżdżą na Autopilocie samochody kalifornijskiego producenta. I boli go to, bo się boi, że ktoś z pomarańczą w kierownicy w końcu w niego wjedzie. Nie zauważa jednak, że w każdej Tesli ciągle siedzi minimum jeden człowiek.
Tesla jest zła, bo dopuszcza, że ludzie ją oszukują. Powinna zrobić coś ze swą łatwowiernością w obrębie wieńca kierownicy. Oto przesłanie płynące z tej reporterskiej relacji. Czy tylko mi się zdaje, że brak w niej logiki?
Facet oszukuje systemy pojazdu wiedząc, że jest zmęczony i przysypia. Samochód nie powoduje żadnego zagrożenia na drodze, a on biegnie do telewizyjnego studia, by płakać, że poszło mu zbyt łatwo. Widzę tu poważny problem z rozwojem wszystkich systemów bezpieczeństwa i autonomicznej jazdy. Ludzie nie są na to gotowi.
Co powinno się wydarzyć?
Samochód powinien wykryć, że kierowca śpi i próbować obudzić go na wiele sposobów. Gdy wszystkie zawiodą, ma zakończyć nawigowanie, włączyć światła awaryjne i zatrzymać się. A potem nie pozwalać aktywować ponownie Autopilota. Tak ma to działać w samochodach Tesli.
Nie jest to najbezpieczniejszy manewr na środku autostrady, ale niektórzy producenci maja systemy, które samodzielnie sprowadzą pojazd na skrajny prawy pas i dopiero zakończą jazdę. Przynajmniej w teorii, ale nawet gdy wszystko działa świetnie, i tak nie uchroni nierozsądnego kierowcy przed nim samym.
Uwaga, w kubku jest gorąca kawa
Jeśli samochody mają być coraz mądrzejsze, to ludzie będą coraz głupsi. Teslę można obwiniać o to, że narobiła ludziom nadziei na autonomiczną jazdę wcale jej nie oferując. Ale tu winny jest człowiek i nie pomoże mu nawet tysiąc ostrzegawczych komunikatów.
Reportaż kończy się taką konkluzją:
Może mają na myśli cały samochód, a nie tylko jeden z jego systemów bezpieczeństwa. Niektórym faktycznie nie należy dawać samochodów.