Syntetyczne paliwa nie uratują silników spalinowych. W końcu wszyscy będą jeździć elektrykami
Syntetyczne paliwa były dla wielu osób nadzieją na to, że jednak nawet w odległej przyszłości nie każdy będzie musiał do uzupełnienia zasięgu swojego samochodu szukać wtyczki albo kontaktu. Niestety nawet główni orędownicy e-paliwa twierdzą, że nic z tych rzeczy.
Przyszłość samochodów osobowych jest elektryczna - stwierdził cytowany przez TopGear szef działu rozwoju technicznego Audi, odnosząc się właśnie do kwestii paliwa syntetycznego. Jego zdaniem e-paliwo to dla firmy tylko rozwiązanie przejściowe - nie docelowe.
Nie ma więc za bardzo co liczyć na to, że za 10 czy 15 lat zatankujemy do naszego nowego samochodu e-benzynę czy coś podobnego na stacji, po czym odjedziemy radośnie w siną dal, z politowaniem patrząc na tych, którzy nadal stoją na tej stacji i ładują swoje elektrowozy. To była piękna wizja, ale raczej się nie urzeczywistni.
Paliwa syntetyczne - co jest z nimi nie tak?
W skrócie: nie opłacają się. Tutaj z kolei wypowiadał się przedstawiciel Volkswagena, według którego paliwa syntetyczne są zbyt drogie i dostępne w zbyt małych ilościach, żeby nadawały się do marek popularnych, które sprzedają każdego roku ogromne ilości samochodów. Najwyraźniej więc nawet długoterminowe prognozy, uwzględniające wzrost popularności i ilości produkowanych paliw, nie dają nadziei na to, że będzie się dało produkować i sprzedawać takie paliwa z zyskiem.
A jeśli na czymś nie da się zarobić, to trudno oczekiwać, żeby jakakolwiek firma zajęła się tym zagadnieniem na poważnie. Trudno przy tym uznać, że VAG zniechęcił się do e-paliw po pierwszych niepowodzeniach - rozwój całego projektu trwa już co najmniej od 8 lat, ale po początkowych sporych emocjach i szumnych zapowiedziach, temat w ostatnim czasie zdecydowanie przycichł.
Problemem całego projektu miało być nawet nie tyle pozyskanie syntetycznego paliwa, a jego produkcja w taki sposób, żeby była jak najbardziej ekologiczna. To samo wyzwanie stoi zresztą przed ewentualną produkcją wodoru.
Skończy się pewnie tak, jak zwykle.
Niemcy kilka tygodni temu protestowali przeciwko zakazowi sprzedaży samochodów spalinowych w Europie po 2035 r., argumentując, że powinno się dopuścić do użytku i sprzedaży samochody spalinowe zasilane właśnie paliwami alternatywnymi.
Niedługo później z pomysłu się wycofano, ale kompletnie nie zdziwię się, jeśli ostatecznie rynek będzie wyglądał tak, że kto musi kupić sobie samochód we względnie akceptowalnej cenie, będzie musiał zdecydować się na samochód elektryczny. A jeśli ktoś będzie miał odpowiednio dużo gotówki i będzie miał ochotę na e-spalinowe Porsche - dalej będzie mógł sobie takie auto kupić.