REKLAMA

Jak ograniczyć korki w miastach? Trzeba zabronić kupowania samochodów. To już działa

Niestety, albo na szczęście – zależy od poziomu sympatii dla działalności miejskich aktywistów – nie w Polsce.

sposób na korki
REKLAMA
REKLAMA

Tym razem chodzi o Singapur. Jak obliczono, w tym państwie-mieście zamieszkałym przez 5,6 mln ludzi, aż 12 proc. powierzchni zajmują ulice. W związku z tym praktycznie nie ma szans na poprawę infrastruktury i budowę nowych dróg. Od 2000 r. liczba mieszkańców tego państwa wzrosła o 40 proc., wzrosły więc potrzeby komunikacyjne.

The Guardian pisze, że na koniec 2016 r. w Singapurze było 600 tys. samochodów. By uniknąć problemów wynikających z rosnącej liczby pojazdów tamtejszy rząd postanowił zablokować możliwość zakupu samochodów. A dokładniej – ściśle ją kontrolować, tak by liczba samochodów dopuszczonych do ruchu utrzymywała się na stałym poziomie. 

A najprostszym sposobem na ograniczenie popytu na samochody jest troska o odpowiedni poziom cen.

Samochody osobowe w Singapurze są najdroższe na świecie. Toyota Altis, czyli odpowiednik naszej Corolli, z benzynowym 1.6, w podstawowej wersji wyposażenia kosztuje niecałe 90 tys. tamtejszych dolarów, co w przeliczeniu na złotówki daje ponad 250 tys. zł. Tyle samo kosztuje nowy Volkswagen Polo z litrowym TSI. Najtańszym nowym samochodem, który można kupić w tym kraju jest Perodua Bezza, która w salonie kosztuje 58 800 dolarów, czyli jakieś 166 tys. zł!

Na cenę samochodu wpływa szereg elementów, a najważniejsze są dwa:

  1. Certyfikat upoważniający do posiadania samochodu (COE). Wydaje się go na 10 lat i jest on ujęty w salonowej cenie auta. Jego wysokość zależy od rodzaju środka transportu i pojemności silnika. Certyfikaty są wydawane co miesiąc w ramach aukcji. Im więcej osób chce kupić w danym miesiącu samochód, tym jest on droższy. W przypadku samochodów osobowych z silnikami o pojemności poniżej 1,6 litra w kwietniu 2019 kosztuje on prawie 30 tys. dolarów, czyli ok. 84, tys. zł. Znacznie taniej można kupić motocykl – COE w kwietniu kosztuje 3,5 tys. dolarów, czyli niecałe 10 tys. zł.
  2. Drugi najistotniejszy element ceny to dodatkowy koszt rejestracji (ARF), wynoszący 100 proc. ceny samochodu na wolnym rynku. A cena samochodu na wolnym rynku to „normalna” cena po jakiej sprzedawane są auta z uwzględnieniem kosztów transportu z kraju produkcji do Singapuru. 

Te dwa elementy plus ubezpieczenie, koszty rejestracji, podatek akcyzowy wynoszący 20 proc. rynkowej ceny samochodu sprawiają, że samochody w Singapurze są absurdalnie drogie, a niejednokrotnie samo COE kosztuje więcej, niż rynkowo jest warte całe auto.

Jednak nie ma co załamywać rąk nad losem biednych Singapurczyków.

REKLAMA

Mediana wynagrodzeń w tym kraju wynosi ok. 4,5 tys. dolarów, czyli 12,7 tys. zł. To oznacza, że by kupić sobie nową Toyotę Altis Singapurczyk potrzebuje 20 miesięcznych wypłat, czyli mniej niż statystyczny Polak przyjmując, że mediana u nas wynosi ok. 2 tys. zł netto.

Jednak w Singapurze zapał do zakupów studzą władze, które postanowiły, że do 2020 r. nie może wzrosnąć liczba samochodów osobowych jeżdżących po drogach i reguluje to ograniczeniem dostępności certyfikatów COE, wciąż podnosząc ich cenę. Może to pomysł na zakorkowane, polskie miasta?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA