Silnik V10, 0-100 km/h w 1,9 s – grecki Chaos na ulicach w 2022 r.
Nowa grecka firma motoryzacyjna – Spyros Panopoulos Automotive – przymierza się do drukowania swojego pierwszego samochodu.

Chaos, bo tak go nazwano, to coś więcej niż supersamochód. Ba, to więcej niż hipersamochód. Ten pojazd można określić wyłącznie jednym mianem – to ultrasamochód! I tak bez zbędnej skromności nazywają go twórcy na swojej stronie internetowej.

Ultrasamochód może nie być elektryczny
SP Automotive Chaos nie jest napędzany przez jakieś silniczki na bateryjki. Jemu za napęd służy czterolitrowe V10, które komunikuje się ze wszystkimi kołami za pomocą siedmio- lub ośmiobiegowej przekładni dwusprzęgłowej. Silnik to własna konstrukcja Greków, przygotowano go w oparciu o drukowane elementy z magnezu, tytanu i Inconelu, czyli stopu niklu i chromu. Wspierają go turbosprężarki wykonane z włókna węglowego, tytanu, magnezu i elementów ceramicznych.

W SP Automotive Chaos drukowane jest wszytko co się da
21- i 22-calowe obręcze i zaciski hamulcowe wydrukowano z magnezu, 3/4 nadwozia wydrukowano z tytanu i magnezu, albo wytworzono z włókna węglowego i kevlaru.

Sam monocoque powstał z Zylonu, czyli z włókna składającego się z termoutwardzalnych, ciekłokrystalicznych polioksazolów. Podobno to najbardziej wytrzymałe włókno, jakie stworzył człowiek – wytrzymalsze niż stal i włókno węglowe.

Ultratechnologie wykorzystywane do budowy SP Automotive Chaos oznaczają ultraosiągi
Auto powstanie w dwóch wersjach: ziemskiej (Earth Version) i pozasiemskiej (Zero Gravity). Pierwsza ma mieć 2049 KM i 1389 Nm momentu obrotowego. Druga – 3065 KM i 1983,5 Nm. Obie mają się rozpędzać do ponad 500 km/h, ziemska osiągnie 100 km/h w 1,9 s od startu, Zero Gravity – w 1,55 s. Ta druga od 100 do 200 km/h będzie przeskakiwać w 1,7 s, od 160 do 241 km/h w 1,4 s, a od 0 do 300 km/h w 7,1 s.

Czy to się faktycznie uda – podobno szczęśliwcy przekonają się już w 2022 r. Wtedy w ręce pierwszego klienta, który już zamówił swój egzemplarz, trafi pierwszy przedstawiciel tego gatunku. Cena? Zero Gravity ma kosztować 12,4 miliona euro, czyli jakieś 57 milionów złotych. To wciąż mniej niż sami wiecie co. Wersja Earth będzie tańsza o ponad połowę – ma kosztować zaledwie 25 milionów złotych. Grecy zapowiedzieli produkcję co najwyżej 20 egzemplarzy na każdy kontynent. Nie wiadomo, czy w kalkulacji uwzględnili Antarktydę.