REKLAMA

Do aresztowania potrzebny był zgon. Może pora zaostrzyć przepisy?

Sądowy zakaz prowadzenia pojazdów to żart. Pewność, że ktoś nie pasuje do społeczeństwa zyskujemy dopiero, kiedy kogoś zabije.

wypadek śmiertelny uber
REKLAMA
REKLAMA

Miał pecha, że ten 52-latek zginął, jakby ocalał, to ten kierowca mógłby śmiało jeździć pijany dalej. W Polsce panuje szkoła miłości wobec osób, którym zakazano poruszania się samochodem.

W zeszłą niedzielę w powiecie nakielskim kierowca Seata Ibizy stracił panowanie nad samochodem i dachował. 38-letnia kobieta doznała poważnych obrażeń, 52-letni pasażer nie przeżył. 39-letni kierowca miał w organizmie ponad 2 promile alkoholu, a oprócz tego dożywotni sądowy zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. Policja informuje, iż postawiono mu zarzuty spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym i prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości w okresie obowiązywania sądowego zakazu i złamania go. Przestępstw miał dopuścić się w recydywie. Czyli miał już zakaz i już wcześniej go łamał.

Areszt za zgon

Wobec śmierci jednego z pasażerów nie wypadało go chyba ponownie wypuścić na ulicę i aresztowano go na trzy miesiące. Skoro jest recydywistą to znaczy, że mimo zakazu świetnie radził sobie z jeżdżeniem po pijaku. Powstaje pytanie, jak długo trzeba czekać, zanim odkryje się, że jakiś człowiek do społeczeństwa nie pasuje?

Jedna jazda po alkoholu wystarczy, czy to jeszcze za wcześnie by wsadzać do więzienia? Może ktoś tylko raz zbłądził, a jest kochającym ojcem, mężem i synem, zazwyczaj w miarę porządnym obywatelem. Społeczeństwo nic nie zyska na jego pobycie w więzieniu.

Dwa pijane razy? To już chyba lepiej – dwa to już nie przypadek, zamykać bezwględnie. Ale ten drugi raz to nasze przyznanie się do błędu, bo za pierwszym razem wypuściliśmy człowieka, który zupełnie się nie przejął tym, jakie zagrożenie stwarza na drodze. Drugie razy ujawniają słabość systemu. W Polsce panuje polityka miłości, dzięki której pełno jest pijanych kierowców z sądowymi zakazami prowadzenia pojazdów. Można grzeszyć raz, drugi i trzeci, dopóki się kogoś nie zabije.

Ktoś jeździ pijany i dostaje sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Mimo to jeździ dalej, przecież prawa jazdy mu już nie zabiorą. Często słyszy się, że ktoś z sądowym zakazem za picie dalej jeździł pijany i nawet spowodował wypadek. Jeśli nikogo nie zabił, to nie można go karać jak zabójcy i zamykać w więzieniu. Trzeba poczekać na ofiarę śmiertelną.

złamał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów
fot.policja.pl

Pechowe rondo

Na mocy polityki miłości kierowca Suzuki, który z 1,4 promila alkoholu we krwi przeleciał nad rondem w Rąbieniu, nie poszedł do więzienia. Zaproponował dla siebie karę i sąd na nią przystał. Zabicie przypadkowej ofiary wisiało na włosku, było w zawieszeniu, to i wyrok więzienia został w zawieszeniu. Ma też zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym przez 5 lat.

Pytanie, czy mając następnym razem 1,4 promila we krwi będzie pamiętał, że ma taki zakaz i za kierownicę nie wsiądzie? Zakazu picia przecież nie dostał. W pijanej głowie chyba nie ma zbyt wielkiej różnicy między jeżdżeniem bez prawa jazdy i z ważnymi uprawnieniami. Pozostaje element niepewności, czy na pewno jednostka, która poleciała na rondzie tak wysoko, jest w stanie funkcjonować w społeczeństwie. Może po prostu miał pecha z tym rondem.

Prewencyjnie izolować

REKLAMA

Może trzeba uznać, że człowiek, który pijany wsiada za kierownicę, jest uszkodzony i nie bawić się w sądowe zakazy prowadzenia pojazdów? Dostał złą pulę genetyczną, rodzice w nałogu, środowisko, w którym wzrastał, upośledzone, a tory też były złe. Może jest wielu ludzi, którzy do niczego się nie nadają, tak zupełnie do niczego i to są właśnie ludzie jeżdżący na bani. Dać takiemu dwie metalowe kuleczki, to jedną zgubi, drugą zepsuje. Eksterminować w XXI wieku ich nie wypada, to może chociaż izolować od reszty społeczeństwa, zanim kogoś zabiją. Nie łudzić się, że się zresocjalizują, po prostu nie dać im więcej psuć. Bez złości, z czystego wyrachowania, zamykać w więzieniach jeżdżących samochodami po alkoholu.

Tylko jak ocenić, kto się do społeczeństwa nadaje, może nie jakoś wybitnie pasuje, ale jest szansa, że już więcej ze strachu przed karą nie nabroi, a kto nic a nic nie rokuje? Na razie nikt nie próbuje tego oceniać, szansę dostają wszyscy, nawet ci łamiący sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Dopiero jak kogoś zabiją, to szans już dawać nie wypada. Problem pijanych kierowców jakoś sam nie chce się rozwiązać, może trzeba mu pomóc zaostrzając przepisy. Sądowy zakaz prowadzenia pojazdów można dostać już za jazdę po spożyciu alkoholu, nawet nie nietrzeźwości. Tylko po co? Może zakaz za alkohol powinien zawsze łączyć się z karą więzienia?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA