REKLAMA

Przegląd ogłoszeń: samochody w cenie Samsunga Galaxy Note 9

Na rynek właśnie wszedł nowy smartfon Samsunga. W topowej wersji kosztuje 5300 złotych. Przecież za tyle można mieć sensowny samochód!

Renault Vel Satis
REKLAMA
REKLAMA

Niemal cały świat fanów nowych technologii żyje dziś premierą smartfona Samsung Galaxy Note 9. Z pewnością moi koledzy z innych działów opisali już ten sprzęt na wiele sposobów. Na pewno jest świetny. Ma duży ekran, mnóstwo funkcji i szybko działa. Jest z nim tylko jeden problem.

Nie jeździ.

Tymczasem za 5300 – czyli za cenę topowej wersji tego smartfona – można już znaleźć coś, co jeździ. Czasami nawet nieźle. Oto przegląd kilku propozycji wycenionych dokładnie na 5300 zł.

Jak na smartfon, to dużo. Jak na samochód – niezbyt. Dlatego samochody za taką cenę wymagają sporo uwagi przy oglądaniu. Ich przebiegi należy brać z przymrużeniem oka. Prawie na pewno coś trzeba będzie w nich od razu wymienić. Ale jestem pewien, że jeśli trochę się o nie zadba, będą dzielnie służyć jeszcze przez długie lata. Chyba że ktoś je rozbije, korzystając podczas jazdy ze smartfona.

Mercedes C W202

Klasa C W202 nie cieszy się opinią równie niezniszczalnej, co 190 albo W124, ale to też niezły model. Owszem, trapią go problemy z rdzą (sprawdzić: błotniki, gniazda sprężyn, miejsca pod uszczelkami i.. nie zaszkodzi też zerknąć wszędzie indziej), ale nowsze modele były pod tym względem jeszcze gorsze - na przykład klasa E W210 („okular”) jest jak płot – maluje się ją raz do roku. Za 5300 zł można kupić egzemplarz W202 po ostatnim liftingu, z 1999 roku. Kilka miesięcy później na rynek trafił już następca.

Pod maską tego egzemplarza pracuje diesel 2.2 CDI. Nie będzie tak trwały, jak wolnossące „ropniaki”, które także były oferowane w tym modelu (20 sekund do setki w sedanie klasy premium – dziś kompletnie nie do pomyślenia), ale za to zapewni przyzwoite osiągi. Mamy tu też automatyczną skrzynię. Zdarza się, że ta konstrukcja się psuje, ale winę ponoszą za to głównie użytkownicy, którzy nie wymieniają w niej oleju. Właściciel tej C-klasy zapewnia, że to zrobił (i to „sposobem dynamicznym”). Wymienił też zawieszenie (całe?) i filtry. Wygląda na niezłą ofertę.

Peugeot 306 Cabrio

Kabriolet w cenie smartfona? Tak – i to całkiem fajny. Poliftowe 306 nadal wygląda dość świeżo, zwłaszcza w tym kolorze. Pod maską mamy tu 90-konne 1.6. To wystarczy do codziennej jazdy, ale na pewno nie czyni Peugeota szybkim. Ale przecież kabrioletami i tak nie jeździ się szybko, bo powyżej pewnej prędkości szum i hałas są już nie do zniesienia. Gdyby wszyscy mieli kabriolety, nie trzeba by stawiać fotoradarów, bo i tak każdy jeździłby przepisowo…

Z tym egzemplarzem jest właściwie tylko jeden problem: nie ma klimatyzacji. Jeżeli ktoś nigdy nie jeździł kabrioletem, może myśleć, że przecież podczas jazdy z otwartym dachem jest ona zbędna. Owszem, dopóki nie staniemy w korku. Gdy świeci słońce, we wnętrzu robi się gorąco jak w piekle. Jeśli to komuś nie przeszkadza, ten Peugeot jest dla niego.

Renault Vel Satis

Smutny jest los tego modelu: jeszcze niedawno był sprzedawany jako „francuski sposób na luksusową limuzynę”, podkreślano jego innowacyjność i zaawansowanie technologiczne. Dziś można go kupić w cenie smartfona, a na pasie zieleni przy Wisłostradzie w Warszawie od dwóch tygodni stoi zepsuty, porzucony egzemplarz. Nie jest jedyny.

Czy temu Vel Satisowi z silnikiem 2.2 dCi grozi podobny los? Niestety, to możliwe. Ten silnik nie słynie z trwałości i zdarza mu się nawet zatrzeć, a do tego to Renault uwielbia być trapione przez irytujące kłopoty z elektryką. Ale z drugiej strony, to bardzo wygodny (świetne fotele!) i bardzo ciekawy samochód. Jeśli ktoś zakocha się w jego stylu, pewnie będzie w stanie temu autu sporo wybaczyć. Przynajmniej przez jakiś czas. I te kołpaki...

VW Golf III GTI

To prawda – za 5300 zł można już bez problemu kupić Golfa czwartej generacji. Ale zamiast niego zaproponuję za chwilę coś innego, a tymczasem mam coś dla fanów Golfa III i dla miłośników tuningu.

Obniżone zawieszenie (czyli gleba...) i charakterystyczna blenda z przodu to elementy, które na pewno nie każdemu się spodobają. Ale ten projekt ma coś w sobie. Kilkanaście lat temu na pewno zrobiłby furorę na jakimś zlocie albo nawet w czasopiśmie tuningowym, choć i dziś nie wygląda źle. Felgi i lakier prezentują się bardzo dobrze, podobnie jak fotele w kratkę.

Zresztą, czy ktoś wyobraża sobie GTI bez tej kratki? Tak, tak – to jest wersja GTI. Niestety, ze słabszym z dwóch dostępnych silników, czyli tym o mocy 115 KM. Nie wystarczał on do tego, by powalczyć np. z Astrą GSI, więc gama została później uzupełniona o droższą, 150-konną odmianę. Ale takie auta kosztują więcej, niż 5300. A 115 KM to i tak sporo, jak na lekki samochód z tamtych czasów. Dodatkowe zalety tego egzemplarza: sporo części w pakiecie i klimatronik.

Volvo S40

Samochód klasy premium z polskiego salonu za 5300 zł? Jak najbardziej. To Volvo S40 pochodzi z 2001 roku, więc jest to już egzemplarz po liftingu. Dzięki temu nadal wygląda nieźle i dość świeżo.

S40 pierwszej generacji do dziś nie jest zbyt poważane przez tak zwanych „prawdziwych fanów Volvo”. Wytykają mu brak dużych silników, holenderską produkcję i techniczne pokrewieństwo z Mitsubishi Carismą. Czy słusznie? Po części na pewno – w S40 nie ma tyle „klimatu”, co na przykład w Volvo 850 czy 740.
Nie ma się co po tym egzemplarzu spodziewać luksusów ani osiągów: pracuje tu bazowy silnik 1.6 o mocy 109 KM, ale jest przynajmniej prosty i dość trwały. Kierownica wygląda na zmęczoną, a z przodu miała miejsce chyba jakaś mała przygoda. Ale i tak jak za tę cenę, to nieźle wyglądający samochód. Dla niektórych na pewno nadal jest prestiżowy. I ma wygodne fotele.

6. Audi A3

Audi A3 1.8

Golfa IV w tym zestawieniu zabrakło, ale za to teraz przedstawiam samochód, który często jest określany jako „lepszy Golf”. Mowa oczywiście o Audi A3.

Nie da się ukryć, że ten model ma już lata świetności za sobą. Teraz wiele egzemplarzy popsuto średnio gustownym tuningiem, a ich kierowcy dość często równie sportowo jeżdżą, co się ubierają. Jednocześnie, to nadal zupełnie przyzwoity, nowoczesny samochód. Jest dobrze wyciszony, trwały, nieźle się prowadzi, a części do niego nie są drogie.

Ten egzemplarz również został „dotknięty ręką tunera”. Na szczęście jego ofiarą padły tylko tylne reflektory, które są czarne. Cóż – i tak wyglądają lepiej, niż równie często spotykane przezroczyste klosze w stylu Lexusa. Pod maską – silnik 1.8 o mocy 125 KM. Nie jest tak poszukiwany, jak legendarne 1.9 TDI, ale to dobra jednostka. Tylko dość dużo pali. Ale pewnie i tak ktoś, kto kupi ten wóz, założy do niego gaz. Takie A3 to prawdopodobnie najrozsądniejszy samochód w tym zestawieniu.

BMW serii 5 E39

W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć BMW. Za 5300 można kupić zarówno E36, jak i E46. Jak widać, da się dostać także serię 5 E39. Przy każdym ogłoszeniu z tym modelem za taką cenę powinien jednak widnieć dopisek „OSTROŻNIE”.

Oczywiście właściciel zapewnia, że samochód jest w dobrym stanie („Silnik, skrzynia, zawieszenie bez żadnych zastrzeżeń. Odpala ładnie, pracuje równo, ma moc, nie słychać żadnych niepokojących odgłosów”). Być może ma rację i na tę chwilę to E39 rzeczywiście jest w dobrej kondycji. Nie można jednak zapominać, że to skomplikowany model, który był wyjątkowo nowoczesny jak na swoje czasy. Usterki elektroniki czy zawieszenia mogą przerosnąć budżet wielu właścicieli takich aut. Dlatego podczas oględzin należy skupić się na tym, czy samochód nie jest zaniedbany i czy nie był naprawiany przysłowiowym drutem. W wypadku tego egzemplarza należy też skupić się na sprawdzeniu jego kondycji blacharskiej. Tylne lampy od modelu po liftingu sprawiają, że zapala mi się lampka ostrzegawcza.

150-konny silnik 2.0 nie zapewni piorunujących wrażeń z jazdy, w dodatku dość dużo spali (nie ma LPG). Na osłodę – ładnie brzmi. A zadbane E39 nadal potrafi cieszyć prowadzeniem i komfortem. Fani BMW mówią też, że jakość materiałów użytych we wnętrzu tego modelu była o niebo lepsza, niż w następcy, czyli w E60. A czy za 5300 zł da się kupić zadbane E39? Trzeba to dokładnie sprawdzić.

Mazda-Xedos

Na koniec propozycja dla tych, którzy lubią duże, wygodne limuzyny, ale nie chcą jeździć BMW E39 i zamiast niego wolą coś z Japonii. Kiedy ostatnio widzieliście na ulicy Mazdę Xedos? Niestety, większość tych aut stopniowo przegrywa walkę z korozją. Ten egzemplarz jeszcze się trzyma.

REKLAMA

Oto model z końcówki produkcji, po ostatnim liftingu. Linia tej Mazdy nadal może się podobać. Da się też polubić zamontowany tutaj silnik, czyli 2.5-litrowe V6. Bardzo ciekawa i raczej trwała propozycja. Pewnym (sporym…) problemem może być tylko dostępność części do tego wozu. Nigdy nie był to popularny model, a teraz jest już po prostu niszowy. Trudno – i tak bardzo mi się podoba.

To już wszystkie propozycje samochodów w cenie Samsunga Galaxy Note 9. Niestety, samochód, który najbardziej by tu pasował – czyli Nissan Note – jest jeszcze za drogi. Ale z roku na rok staje się coraz tańszy, zaś smartfony drożeją. Może przy okazji premiery kolejnej generacji już się uda?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA